Słuchając odpowiedzi kuratora prowadzącego nadzór nad Marcinem P. Marka Lipskiego można było zastanawiać się czy przypadkiem jest to jeszcze posiedzenie Komisji Śledczej, czy już kabaret oraz czy Marek Lipski (który mimo uzyskania dwóch negatywnych ocen ogólnych swojej pracy jeszcze nie został wydalony z zawodu) to rzeczywiście kurator, czy może komik. Sprawa byłaby naprawdę śmieszna, gdyby nie jej tragizm polegający na fakcie oszukania ponad 18 tysięcy Polaków.
Oto kilka najbardziej szokujących dialogów z wtorkowego przesłuchania:
Małgorzata Wasserman: Napisał pan, że Plichta nie utrzymuje kontaktów ze światem przestępczym. Jak pan to ustalił?
Marek Lipski kurator sądowy przy Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe w Gdańsku: Zapytałem go
Małgorzata Wasserman: A jak pan to zweryfikował?
Marek Lipski: Pytałem go.
[…]
Małgorzata Wasserman: Jak pan nadzorował skazanego poza jego miejscem zamieszkania?
Marek Lipski: Przez kontakt telefoniczny skazany systematycznie przyjeżdżał do Gdańska.
Małgorzata Wasserman: A jak się przyjeżdża do Gdańska przez kontakt telefoniczny?
Marek Lipski: Skazany przebywał poza Gdańskiem i czekałem, kiedy przyjedzie.
[...]
Joanna Kopcińska: W jaki sposób zdobywał pan dane na temat prowadzonej przez pana P. działalności gospodarczej?
Marek Lipski: Na tamten czas bazowałem na jego oświadczeniach.
[...]
Tomasz Rzymkowski: Czy pamięta pan jakąkolwiek opinię na temat Marcina P., którą zweryfikował pan z dokumentami?
Marek Lipski: Nie pamiętam.
[...]
Krzysztof Brejza: Świadek miał możliwość, chociażby przez źródła otwarte, jak internet sprawdzenia, że firma [Amber Gold] rozwija się w Gdańsku.
Marek Lipski: Nie miałem, bo nie posiadam internetu.
Komentarz wydaje się zbędny...