Szydło wymusza na Holandii umowę dla Ukrainy?

0
0
0
/

michal_milosz_felietonPremier Szydło triumfalnie doniosła, że na szczycie UE uratowała dla Ukrainy jej umowę stowarzyszeniową z Unią. Łza się w oku kręci jak człowiek popatrzy ile to empatii ma Polska dla bratniej banderowsko-oligarchiczno-złodziejskiej Ukrainy. Nie wystarczyły kredyty, mundury, darmowy gaz, cztery miliardy złotych w umowie międzybankowej, darmowe leczenie ukraiński żołnierzy w polskich ośrodkach i masowe kształcenie studentów na polskich uczelniach, czy znalezienie pracy dla półtora miliona Ukraińców. Polska wspięła się na wyżyny altruizmu mając gdzieś zdanie Holendrów.

Przypomnijmy, że Holendrzy w referendum opowiedzieli się przeciwko dalszemu zacieśnianiu współpracy UE z Ukrainą. Dziś już jednak wiemy że demokracja jest wtedy kiedy społeczeństwo głosuje tak jak chcemy. Jeśli wynik referendum jest niewygodny to uznajemy, że referendum jest niewiążące czyli odbyło się rzekomo, ot tak dla hecy. Mam nadzieję tylko, że ekipa z PiS zdaje sobie sprawę, że jest to broń obosieczna i za jakiś czas UE może nie uznać za wiążące wyniki jakiegoś referendum w Polsce, którego wyniki będą korzystne dla Polski, a nie niekorzystne dla UE. Czy w imię interesów państwa, które przejęło w Europie prym po Albanii w kategorii najbardziej zdziczałego państwa w Europie, warto angażować się w polityczne przedsięwzięcie, które może obrócić się przeciwko Polsce? W tym samym czasie prasa ukraińska informuje, iż Polska chce wprowadzić skandaliczne prawo uznające nacjonalizm ukraiński za formę ustroju totalitarnego, w efekcie czego Polska będzie próbowała usunąć pomniki ukraińskich bohaterów ze swojego terytorium. Pod innym artykułem mówiącym o skali napływu Ukraińców do Polski niejaki Oleh Mahumowycz stwierdza, że w Czechach też pracuje niewiele mniej Ukraińców niż w Polsce ale nie są tam tak prześladowani jak w Polsce. No cóż nie wszyscy Czeski są tak świadomi jak prezydent ich kraju i nie wiedzą widać, że Ukraińcy równie chętnie jak Polaków rezali też Czechów.

Swoją drogą pamiętam jak trzy lata temu w periodyku "Nowa Europa Wschodnia" autor jednego z artykułów analizował sytuacje Ukrainy w drodze do UE i rolę na tej drodze Polski. Ponieważ Nowa Europa Wschodnia reprezentuje jako pismo linię Giedroyca autor ubolewał nad zachowaniem władz Ukrainy względem Polski. Przywołał fragment kuluarowych rozmów miedzy Polską a Ukrainą. W trakcie tych rozmów strona Polska starał się przypominać Ukrainie, że to właśnie Polska jest największym strażnikiem interesów Ukrainy w UE, w kontekście tego żeby Ukraina o tym pamiętała. W odpowiedzi strona ukraińska stwierdziła, że Ukraina nie jest skazana na polskie poparcie w UE, ponieważ są w UE też inne kraje zainteresowane pomocą Ukrainie a poza tym to Polska pomoc dla Ukrainy nie będzie skuteczna bo Polska w UE nie ma tak naprawdę nic do powiedzenia. Prawdę powiedziawszy byłem w szoku i to nie dlatego, że Polska w UE nie ma nic do powiedzenia bo to dla mnie oczywiste ale, że to jawnie proukraińskie czasopismo puściło artykuł zawierający takie stwierdzenia, które paradoksalnie podważają sens linii programowej pisma, które od kilku lat próbuje lansować własną wizję polskiej racji stanu w której to wizji jest wyjątkowe ważne miejsce dla Ukrainy.

Na szczycie Polska również zaproponowała przedłużenie embarga dla Rosji z 6 do 12 miesięcy. To wspaniały prezent na nadchodzące święta dla wielu państw, które już się cieszą bo przecież dzięki polskiej głupocie już sporo zarobiły, przejmując na rynku rosyjskim miejsce Polski a zanosi się na to, że Polska przedłuży im czas żniw o kolejne miesiące. Po takich prezentach dla Ukrainy, Niemiec czy Francji polscy producenci mleka, mięsa, owoców i warzyw powinni premier "Broszce" wręczyć rózgę. Działalność tego rządu na odcinku polityki zagranicznej jest po prostu skandaliczna! Liczyłem, że może zwycięstwo Trumpa przywoła do porządku pisowską ferajnę ale jak widzę ci ludzie albo nie korzystają z mózgów albo sprawiają tylko wrażenie, że nie korzystają a w rzeczywistości realizują plan przedłożony im przez zleceniodawców. W polskiej polityce zagranicznej nie ma myślenia perspektywicznego o tym jak Polska, Europa czy świat wyglądać będą za lat dziesięć dwadzieścia czy trzydzieści, jest tylko tu i teraz. W ramach podróży w czasie i przestrzeni gorące głowy, skąpane ideą romantyczną przenoszą Polskę w czasy skrzydlatych husarzy, romantycznych powstań a jakoś nie chcą przenieść w Polskę Anno Domini 2030. Nie przypadkowo Krzysztof Baliński, były pracownik MSZ, dyplomata w wydanej jakiś czas temu przez siebie książce zadaje w tytule swojej książki zasadnicze pytanie - MSZ polski czy antypolski?

Michał Miłosz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną