W odrodzonej Polsce hasło „Ratujmy dzieci” brzmiało potężnie jak dzwon. Z potrzeby serca budowano ochronki, bursy, schroniska i najzwyczajniej dach nad głową Pod dachem zaś spotykała się czułość z poczuciem bezpieczeństwa, a zarazem świadomość, że jeśli nasza Ojczyzna ma być silna, spełnić swą misję dziejową i dźwignąć potrzaskaną Europę, to wychowanie patriotyczne „od dziecięctwa” musi być całkowite oraz konsekwentne.
Streszczało się ono z w znanym powiedzeniu Jędrzeja Śniadeckiego, jakże aktualnym nawet w naszych czasach. „Należy uczynić człowieka szczęśliwym i do wykonania swych powinności gotowym” – przypominał on bowiem żarliwie.
„Szczęśliwym” – w dalekim od rozbuchanego egoizmu i materializmu znaczeniu, gdzie pomaganie, dawanie, dzielenie się, ofiarowywanie, radość wspólnego przebywania oraz każda chwila życia ofiarowana Ojczyźnie nie jest frazesem.
W czas Bożego Narodzenia wysiłki wkładane wychowanie patriotyczne dziatwy były priorytetem, a wyimaginowane niesnaski i raniące zadawnienia potrafił wymrozić solidnie mróz.
Żadne chińskie ozdóbki wieszane na choince czy sumieniu nie były w stanie przyćmić czasu spędzonego z dzieckiem na uczeniu go kolęd, objaśnianiu wielkich polskich tradycji związanych z Bożym Narodzeniem.
Nawet jeśli obok było rodziców czy dziadków, którzy by kolęd dziatwę nauczyli, to kuzynostwo czy po prostu dobrzy ludzie ratowali dzieci przed samotnością, chcąc je do serca przytulić i kolędę z nimi zaśpiewać. A wspólnie zaśpiewana pierwsza zwrotka czasem była początkiem więzi na całe życie…
W województwie wołyńskim na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych minionego wieku ku wieczorowi chylił się dzień Bożego Narodzenia.
W Dubnie, w ochronce im. Piłsudskiego dzieci śpiewały o tej porze „Lulajże, Jezuniu…”. W Beresteczku – w Schronisku im. Stanisława Żółkiewskiego – „Anioł pasterzom mówił”. W Kowlu – w Schronisku Polskim dla Dziewcząt, prowadzonym przez Wydział Powiatowy Sejmiku – „Bóg się rodzi ,moc truchleje”, a w Krzemieńcu, w Ochronce dla Dzieci Wyznania Rzymskokatolickiego – „Cichą noc”. Prowadzona przez towarzystwo Dobroczynne w Łucku Bursa dla Chłopców i Sierociniec „Trościanek” Sióstr Misjonarek w Równem, jak i tamtejsza Stacja Opieki nad Matką i Dzieckiem oraz Bursa dla Ubogich przy Polskiej Macierzy Szkolnej, Bursa we Włodzimierzu Wołyńskim oraz w Ostrogu rozbrzmiewała wzruszonymi głosami, niosącymi słowa polskich, tradycyjnych kolęd hen, aż do niebios.
Ratujmy pełne teksty kolęd przed zapomnieniem, a dzieci polskie przed samotnością.
Tyle bowiem w nas człowieczeństwa, ile daliśmy siebie dzieciom.
Marta Cywińska
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.