Pat w Kijowie

0
0
0
/

W Kijowie impas. Podminowany napięciem. Niestety polityka zachodu a szczególnie Polski nie robi wiele dla jego rozładowania. Wprost przeciwnie – przez jednostronne zaangażowanie niesie groźbę eskalacji i obrania przez ukraińskie władze kursu na Moskwę.

 

W nocy w Kijowie ruszyły siły bezpieczeństwa. Po północy oddziały milicji rozpoczęły usuwanie barykad i spychanie uczestników protestu. Należy jednak podkreślić, że podobnie jak w poniedziałek milicja nie używała pałek, a stosowała jedynie delikatną jak na warunki uliczne metodę przepychania tłumu tarczami. Nie miało to charakteru starcia. Na nagraniach mediów widać jak milicjanci pomagali poturbowanym przez tłum demonstrantom, zdarzało się też że protestujący podnosili z oblodzonej powierzchni przewracających się funkcjonariuszy.


Nie zmieniło to w niczym przeciwstawności postaw. Natychmiast po rozpoczęciu działań milicji obecny przez całą noc w centrum wydarzeń Witalij Kliczko rzucił hasło "Wszyscy na Majdan!”. Szybko zostało ono podchwycane i demonstracja powiększyła się z kilkuset do  kilkunastu tysięcy ludzi. Milicja powoli usuwała jednak tłum, zaś za nią posuwali się robotnicy z ciężkim sprzętem do usuwania barykad. Rano wszystkie zostały zlikwidowane.


Po godzinie 8 nastąpił szturm Berkutu na ratusz okupowany przez około 200 opozycjonistów, którzy wycofali się na pierwsze piętro i stamtąd odpierali ataki funkcjonariuszy. Pod urząd natychmiast wystąpił z odsieczą tłum demonstrantów. Opozycjoniści polewali funkcjonariuszy wodą, wykorzystując sprzęt przeciwpożarowy z ratusza. Gdy ci wycofali się do autobusów, tłum podszedł do pojazdów i zaczął obrzucać je resztkami barykad i zawczasu przygotowanymi kijami oraz racami. Ostatecznie milicjanci nie bez trudności wycofali się. Około południa nastąpił generalny odwrót służb bezpieczeństwa z centrum manifestacji, a protestujący znów opanowali Majdan i stosunkowo szybko przystąpili do prób odbudowania barykad z poniszczonych resztek.


Premier Ukrainy zapewniał dziś otwierając posiedzenie Rady Ministrów, że „wobec pokojowych demonstrantów nie zostanie użyta siła” a dzisiejsza interwencja miała za zadanie przede wszystkim odblokować ruch uliczny uniemożliwiany w centrum przez barykady demonstrantów. Władze powoływały się przy tym na skargi mieszkańców stolicy w tej sprawie.

 

Także ukraiński minister spraw zagranicznych Witalij Zacharczenko wydał specjalne oświadczenie, w którym przekonywał, że z powodu demonstrantów w całym Kijowie są korki. Kwestionował prawo protestujących do budowania barykad – „nie można ignorować praw i interesów innych osób. Stolica musi normalnie funkcjonować”. Dodał jednak, że manifestacji nikt nie zamierza rozbijać.


Dobry wujek Sam


Poniewczasie odezwała się dyplomacja amerykańska. Spóźniony refleks nie wpłynął przy tym na jej zwyczajowy ton. Sekretarz stanu John Kerry stwierdził, że „użycie sił bezpieczeństwa, buldożerów i pałek przeciwko pokojowym demonstrantom budzi w nim odrazę” – mimo że w Kijowie pałki wcale nie poszły w ruch. Działania władz ukraińskich określił jako „nie do zaakceptowania” i wezwał prezydenta Janukowicza by „poszedł za głosem narodu”.

 

Dyrektor w Departamencie Stanu USA Victoria Nuland przybyła w środę na Majdan Niepodległości w Kijowie. Przechadzając się około południa po w tłumie demonstrantów rozdawała im ciastka i pieczywo. Towarzyszył jej ambasador Stanów Zjednoczonych Geoffrey Pyatt, który w nocy napisał na twitterze, że opozycja "pokazuje opanowanie, jak Gandhi”.


Polskie ministerstwo spraw zagranicznych w wydanym przed  południem oświadczeniu wezwało do „dialogu i kompromisu, które zastąpią przemoc i demonstrację siły". „Wyrażamy nadzieję, że działania sił bezpieczeństwa i porządku z użyciem siły zostaną zaprzestane. Liczymy na natychmiastowe zwolnienie zatrzymanych demonstrantów i ukarania winnych zaistniałej sytuacji. Takimi działaniami Ukraina traci swoją wiarygodność na arenie międzynarodowej, którą odbudować będzie bardzo trudno” – napisano w specjalnym oświadczeniu. Zadeklarowano też gotowość Polski do wsparcia „europejskich aspiracji” Ukrainy. Przed południem wezwano do resortu ambasadora Ukrainy w Polsce, gdzie pojawił się on o godzinie 10, co jest dość mocnym sygnałem pod adresem oficjalnego Kijowa.


Oczywiście pod względem tromtadractwa wszystkich przebił Jarosław Kaczyński. W imieniu Prawa i Sprawiedliwości złożył on dziś memorandum do prezydenta RP w sprawie naszej polityki wschodniej. PiS zaproponował w nim sankcje personalne ze strony Unii Europejskiej wobec tych, „którzy zastosowali siłę”, polegające na zamrożeniu kont, zakazach wjazdu. Wbrew całej swojej politycznej linii w kwestii ukraińskiej, prezes PiS trzeźwo zauważył jednak, ze trudno wyobrazić sobie podpisanie przez prezydenta Janukowicza umowy z UE na tak niekorzystnych dla Ukrainy warunkach jakie mu do tej pory proponowano.


Koresponduje to zresztą z artykułem jaki na łamach „Wall Street Journal” opublikował dziś John Vinokur wprost stwierdzający, że jak do tej pory ani Waszyngton, ani Berlin nie były specjalnie zainteresowane stworzeniem sensownej perspektywy dla geopolitycznego zaangażowania Ukrainy w strukturach zachodnich.


Jakby w odpowiedzi na memorandum PiS głos zabrał senator Włodzimierz Cimoszewicz sugerując żeby polscy politycy zabierając głos i podejmując działania w sprawie sytuacji na Ukrainie nie kierowali się względami polityki wewnętrznej. Obecnie trwa bowiem według niego w Polsce marketingowa licytacja, kto bardziej popiera Ukraińców. Jako priorytet wskazywał uspokojenie sytuacji i nie dopuszczenie do rozlewu krwi.


Radykalizacja opozycji


W istocie najważniejsze co dziś można ocalić na Ukrainie to stabilizacja państwa i kontynuowanie relacji polsko-ukraińskich i unijno-ukraińskich na stopie poszanowania instytucjonalnego partnera i otwartości na dalsze negocjacje. Tymczasem nasi politycy jednostronnie angażują się po stronie opozycji. Jeszcze bardziej stanowcze deklaracje noszące cechy ledwie zawoalowanych nacisków wypowiadał minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle, rzecznik Komisji Europejskiej Oliviera Bailly, czy w końcu przebywająca dziś w Kijowie Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton (po południu zmienił ją w roli reprezentanta UE minister spraw zagranicznych Litwy). Nie wspominając już o stanowisku Waszyngotnu który w sprawach ukraińskich poruszał się dzisiaj z gracją słonia.


Stanowisko zachodu coraz mocniej strofującego Janukowicza, mimo że siły bezpieczeństwa wobec paraliżu w centrum stolicy i okupacji budynków postępują najłagodniej jak tylko mogą, radykalizuje ukraińską opozycję. „Nie przebaczymy. Jutro będą tu miliony i ten reżim upadnie. Prezydent Janukowycz napluł w twarz Ameryce i 28 krajom UE” – krzyczał nad ranem jeszcze w czasie przepychanek jeden z liderów opozycji ukraińskiej Arsenij Jaceniuk, skądinąd jak dotychczas typowy ukraiński oligarcha. „Nie ma kompromisu z bandytami i dyktatorami. Priorytetem jest ustąpienie Janukowicza i jego zgniłego rządu” – dodawał Kliczko, który dziś po południu podsumował: „Atak milicji na uczestników protestów na Majdanie Niepodległości w Kijowie zamknął drogę do porozumienia z władzami”. Deklarował to wkrótce po wypowiedzi Catherine Ashton potwierdzającej wolę Wiktora Janukowicza do prowadzenia rozmów z opozycją, którą miał wobec niej wyrazić w czasie wcześniejszego spotkania w cztery oczy.


W istocie w pierwszym posiedzeniu „okrągłego stołu” mającym być forum dla osiągnięcia kompromisu udział wzięli jego pomysłodawca i był prezydent Leonid Kuczma, przedstawiciele władz, Partii Regionów, Komunistycznej Partii Ukrainy, duchowni różnych wyznań, reprezentanci organizacji pozarządowych. Zabrakło jedynie polityków partii opozycyjnych. Postawienie warunku ustąpienia prezydenta i rządu przez tych ostatnich może w istocie być końcem, nie początkiem jakichkolwiek rozmów między poszczególnymi siłami politycznymi. I jeśli stanowisko takie mocno popiera Jerzy Buzek mówiący, iż „Przyspieszone wybory na Ukrainie są nieuniknione” to całkowicie koliduje to z nawoływaniami do kompromisu, którymi zasypują ukraińskiego prezydenta zachodni politycy.


Jak zresztą celnie komentował dzisiaj na swoim blogu Cezary Kaźmierczak – prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Przedterminowe opozycja może choćby i zaraz doprowadzić do przedterminowych wyborów do Rady Najwyższej. Zgodnie z ukraińskim prawem wystarczy, żeby 150 deputatów do Wierchowej Rady Ukrainy złożyło mandat. A przecież partie opozycyjne mogą liczyć na około 200 „szabel”. Jeśli tego nie robią to może oznaczać, że celowo eskaluje polaryzację polityczną, widząc w tym szansę na zwiększenie mobilizacji swojego zaplecza społecznego. Biorąc pod uwagę złożoną strukturę etno-kulturową kraju i kontekst geopolityczny taka strategię można uznać za zabawę zapałkami nad beczką prochu.


Nota bene tekst Cezarego Kaźmierczaka falsyfikującego oskarżenia o prorosyjskość czy autorytaryzm rzucane w stronę ukraińskiego prezydenta był dzisiaj jednym z niewielu głosów rozsądku w sprawie Ukrainy w naszej infosferze.


Nie dopuścić do eskalacji


Premier Ukrainy Mykoła Azarow oświadczył dziś, że kwestia przystąpienia jego kraju do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem nie zostanie poruszona w czasie spotkania z jego rosyjskim odpowiednikiem w Moskwie 17 grudnia. Jednocześnie zaapelował do Unii Europejskiej o 20 miliardów dolarów pomocy, co analityk Piotr Maciążek ocenił jak objaw desperacji. Być może tak jest, równie dobrze jednak można uznać to za wyraz pewności siebie, dalszego licytowania z Brukselą.


Podobnież dwojako można oceniać działania służb bezpieczeństwa. Wydaje się, że choć władze przyjęły strategię wyczekiwania, cały czas sprawdzają poprzez ruchy sił porządkowych jak daleko mogą się posunąć. Równie dobrze może być to objaw poczucia pełnej kontroli sytuacji jak i niepewności, chęci jak najszybszego, jakąkolwiek drogą rozstrzygnięcia kryzysu, nawet przy kosztach międzyanrodowych. Bez względu na przesłanki rządzących nie jest to mądra taktyka, prowokuje bowiem opozycje i dolewa oliwy do ognia. Niesie ryzyko wymknięcia się sytuacji spod kontroli tak przez nadgorliwość funkcjonariuszy jak i bojówkarskie zapędy części protestujących. Jednak zaznaczyć trzeba fakt, że władza nie zdecydowała się na realne użycie co sugeruje wolę porozumienia z zachodem, kontynuowania negocjacji i nie ulegania rosyjskiej presji na wybór Unii Celnej.


Nasuwa się pytanie czy w warunkach coraz mocniejszych werbalnych ataków ze strony polityków zachodnich, które w dodatku usztywniają stanowisko opozycji i mogą zradykalizować jej postawę, prezydent Janukowicz nie odstąpi od tego kursu. Jeszcze jest czas na rozmowę z ukraińskim prezydentem, wymaga to jednak od polityków polskich i unijnych zmiany podejścia do niego i jego zaplecza.
                                    

Karol Kaźmierczak
fot. Prawy.pl/M.Jacukiewicz


© Wszystkie prawa zastrzeżone. Jeśli koniecznie chcesz skopiować tekst do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną