Prezydent Ukrainy Petro Poroszeko planuje ogólnonarodowe referendum w sprawie ewentualnej akcesji kraju do struktur Paktu Północnoatlantyckiego.

- Cztery lata temu zaledwie 16 proc. Ukraińców opowiadało się za włączeniem Ukrainy do NATO. Obecnie jest to 54 procent – powiedział Poroszenko w rozmowie z niemiecką grupą mediową Funke Mediengruppe.

- Jako prezydent muszę postępować zgodnie z wolą mojego narodu i dlatego przeprowadzę referendum w kwestii członkostwa w NATO – tłumaczył Poroszenko. Zapowiedział przy tym, że „uczyni wszystko, co w jego mocy, aby Ukraina dołączyła do Paktu Północnoatlantyckiego”, jeżeli Ukraińcy zdecydują się na to w głosowaniu powszechnym.

Petro Poroszenko liczy na to, że po wejściu Ukrainy do NATO wojska sojuszu wystąpią przeciwko Rosji, wspierającej siły rosyjskich separatystów na wschodzie kraju. W udzielonym wywiadzie przewidywał, że Ukrainie nie zajęłoby wiele czasu, aby spełnić warunki członkostwa. Wskazywał, że Kijów już zredukował deficyt budżetowy oraz ograniczył wzrost inflacji, podejmując również walkę z szerzącą się korupcją.

Warunkiem sine qua non wejścia Ukrainy do NATO powinno być przede wszystkim odcięcie się od pielęgnowanej obecnie przez władze w Kijowie banderowskiej spuścizny, ponieważ wciąganie do NATO neobanderowskiej Ukrainy sprawi, że po raz pierwszy w dziejach Sojuszu znajdzie się w nim państwo o charakterze neonazistowskim. Problem w tym, że ani Petro Poroszenko, ani żaden z ukraińskich polityków nie ma najmniejszego zamiaru zrezygnować budowania państwowości na neobanderyzmie. Nikt zresztą – o zgrozo! - tego od niego nie wymaga. Poroszenko przekonuje za to: „Europa powinna zdać sobie sprawę z tego, że będzie bardziej bezpieczna, wiarygodna i szczęśliwa z Ukrainą w swoich szeregach”. Cóż, Europa już raz doświadczyła, co to znaczy mieć nazistowskie przywództwo i powinna głęboko się zastanowić, czy aby na pewno chce powtórki z historii...

Źródło: Press TV