W stolicy Austrii, Wiedniu, powstał pierwszy bitcoinowy bank – klienci mogą w nim wymieniać gotówkę na walutę elektroniczną bitcoin. W styczniu wartość bitcoina sięgała 1000 dolarów (940 euro), po raz pierwszy od trzech lat. Jednakże w 9 lutego jego wartość spadła dramatycznie, by równie szybko poszybować w górę. Zdaniem analityków ów wzrost bitcoin zawdzięczał zapotrzebowaniu ze strony Chin, gdzie najczęściej stosuje się tę walutę do wymiany handlowej. Nie ma żadnych opłat, ani zaangażowania banku, ale tajemnica otaczająca walutę pozwala stawiać pytania o jej stabilność i transparentność. Wartość bitcoina była naruszana od chwili wypuszczenia waluty na rynek w 2009 roku. Podobnie, jak ma to miejsce w przypadku innych walut, wartość bitcoina zależy od tego, jak wiele osób chce na nią wymienić gotówkę. Aby otrzymać bitcoin użytkownik musi mieć adres bitcoinowy – ciąg 27-34 liter i liczb – który działa jak wirtualna skrzynka pocztowa, a z którego wysyłane są bitcoiny. Jako że nie ma rejestru takich adresów, ludzie mogą używać ich do ochrony swojej anonimowości podczas zawierania transakcji. Andreas Petersson z Bitcoin Austria tak mówi o zaletach tej waluty: „Jeżeli płacę on-line z użyciem bitcoinu, to mam pewien poziom prywatności. Sprzedający nie ma numeru mojej karty kredytowej. Jeżeli płacę za czysto cyfrowe towary, jak gry komputerowe, czuję się zdecydowanie lepiej, nie musząc podawać swoich prywatnych danych”. Jednakże z punktu widzenia Gabriele Zgubic z Wiedeńskiej Izby Pracy, waluta niesie za sobą zbyt wiele zagrożeń. - Jest obiektem licznych wahań, co może oznaczać, że można na niej stracić pieniądze. Jest także zagrożenie dla bezpieczeństwa, ponieważ jest ona bardzo atrakcyjna dla hakerów. Jest nieuregulowana, a jeżeli padnie się ofiarą ataku hakerskiego, nie ma co liczyć na rekompensatę – wylicza. W zeszłym roku narodowy przewoźnik kolejowy w Szwajcarii (SBB) wprowadził nową usługę, sprzedając bitcoin we wszystkich automatach biletowych w kraju. Źródło: The Local Fot. ORF