Kolejny odlot opozycji

0
0
0
/

Piątkowy wypadek, któremu uległa premier Beata Szydło znów rozpętał falę hejtu i spowodował kompletny odlot opozycji. Hejt wiadomo, nikogo już nie dziwi, że nawet w najtragiczniejszych chwilach znajdą się ludzie pozbawieni choćby elementarnej empatii i będą dyszeć nienawiścią na Twitterze i Facebooku. Zawsze tak było, że jakiekolwiek nieszczęśliwe zdarzenie z udziałem PiS spotykało się z fala hejtu. Tak było, gdy pękła opona w samochodzie prezydenta Andrzeja Dudy. Nienawistnicy wylali wówczas wiadro pomyj i w niewybrednych słowach wyrażali żal, że prezydent nie odniósł żadnych obrażeń. Tak było, gdy doszło do kolizji z autem ministra Macierewicza, tak jest i teraz z premier Szydło. Widocznie chamstwo i zbydlęcenie weszły na stałe do naszej kultury. Wystarczy przypomnieć sobie hece po tragedii smoleńskiej, które miały miejsce na Krakowskim Przedmieściu, aby niczemu się już nie dziwić. Najbardziej jednak zdumiewa hejt pod którym podpisują się znane osoby, będące w pewnych środowiskach autorytetami. Ostatnio zabłysnęła ciętym językiem na facebookowym wpisie prof. Magdalena Środa. Wiadomo, że po niej można się wiele „dobrego” spodziewać, ale od nauczyciela akademickiego, mającego wpływ na studencką młodzież wymaga się pewnego umiaru. Warto przytoczyć prześmiewczą próbkę pani profesor. „Ponoć kierowca cinquecento przyznał się już do zamachu smoleńskiego i przedziurawienia opon prezydenta, jeszcze nad nim pracują, by szczerze wyznał jak udało mu się zmontować spisek przeciwko Macierewiczowi”. I tak dalej i dalej w podobnym tonie. Jak zawsze dostało się również Kościołowi i częstochowskim pielgrzymkom. Środa swoje mądrości kończy oburzeniem z jazdy najważniejszych osób w państwie państwowymi limuzynami. Uważa, że po zakończeniu pracy premier Szydło powinna wsiąść w autobus czy pociąg i udać się do domu. Nie wie, czy udaje głupa, że we wszystkich państwach osoby rządzące są chronione, bo tego wymaga bezpieczeństwo kraju. Dzięki oświęcimskiemu wypadkowi wiatr w żagle nabrała znów opozycja. Nie pamiętają, jak za ich panowania były różne kolizje z rządowymi limuzynami. Auto, w którym jechał Bronisław Komorowski, miało wypadek na Belwederskiej. W samochodzie Radosława Sikorskiego pękła opona. Nie mówiąc już o skandalicznym wypadku w pobliżu Budy Ruskiej, którego sprawcą byli nietrzeźwi oficerowie BOR. Nikomu wówczas nie przyszło do głowy, aby rozpętywać aferę i żądać, tak jak czyni to teraz opozycja, dymisji ministra MSWiA. Borys Budka (PO) i Marek Sowa (Nowoczesna) w sobotę pojechali na miejsce wypadku, aby wspomóc moralnie i prawnie sprawcę wypadku. Opozycja stara się zrobić z niego bohatera. Wjechał przecież w kolumnę rządową i stał się biedną ofiarą napaści tych krwiożerczych pisiorów. 21-letni kierowca przyznał się, że nie zauważył drugiego samochodu rządowej kolumny i otarł się o auto Beaty Szydło. Tylko błyskawiczny refleks BOR-owskiego kierowcy sprawił, że kolizja nie zakończyła się śmiercią młodego kierowcy. Po zderzeniu fiata seicento z limuzyną rządową, kierowca fiata nie miałby żadnych szans. Kolumna rządowa jechała z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi. Kierowca fiata tego nie słyszał, bo miał włączoną muzykę. Wiele ekspertów uważa, że popełniono błąd. Przede wszystkim chronić się powinno premier rządu , nie odskakiwać w bok i powodować kolizję z drzewem. Ale tutaj w grę wchodziło życie młodego człowieka, który obecnie jest molestowany przez opozycję i stawiany w roli ofiary, potrzebującej wsparcia. „To sprawa dziwna – stwierdza poseł Budka – że na młodego człowieka wydano wyrok w ciągu kilku godzin”. Szef Nowoczesnej w poniedziałkowym radiowym wywiadzie w swój tylko pokrętny sposób podtrzymuje tezę „napaści” władz państwowych na kierowcę fiata. Trudno sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby w kolizji zginął młody człowiek. Rozpętała by się prawdziwa histeria, jak to arogancja rządzących kroczy do celów po niewinnych trupach Polaków. Totalna opozycja tylko czeka na takie okazje.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną