MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 17 lutego 2017

0
0
0
/

Piątek, (Mk 8,34-9,1)   Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi. Mówił także do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy. Mamy różne pragnienia. Chcemy dokonać czegoś każdego dnia. Mogą to być sprawy wielkie, albo naprawdę zwyczajne. Na przykład chcemy się po prostu… wyspać, albo najeść, chcemy spędzić gdzieś wakacje, coś posiadać itd… Możemy też pragnąć służyć jakiejś sprawie, która być może ulepszy jakąś część świata, pomoże jakimś ludziom, przyniesie komuś jakieś dobro… Bardzo trudno nam zobaczyć, że tego typu pragnienia mogą wcale nie być takie dobre jak nam się wydaje! Dlaczego? Chociażby niekiedy dlatego, że są źle przez nas samych rozeznane, tylko ludzkie i doczesne. Nie są wcale od Boga, który widzi wszystko, od strony przyczyn i skutków. Być może nam się wydaje, że mamy właśnie komuś przynieść ulgę, bo mamy możliwość jakiegoś zadziałania, ale ta nasza pomoc wcale nie jest dla niego większym dobrem lecz właśnie mniejszym, tylko że my sami tego nie widzimy! A zatem wszystko rozbija się o rozeznanie, czy dane pragnienie jest tylko nasze i od nas samych w nas, czy od Ducha Świętego. I właściwie to wszystko… takie rozeznanie jest kluczowe. Są więc w nas pragnienia, które pochodzą tylko od nas. Czasem niektóre z nich wręcz nas zawstydzają, inne znów są może po prostu jakieś mało istotne, prozaiczne. Ale właśnie te najprostsze są bardzo ciekawe! W tych prostych pragnieniach możemy odkryć coś dla nas ogromnie ważnego. Możemy zacząć rozpoznawanie własnego krzyża! To jak wybór w poprzek siebie. Na przekór własnego chcenia. TO JEST CIEKAWE! Krzyż ma każdy z nas. Nie mamy sobie go samemu tworzyć, nie możemy też za nikogo innego nieść jego krzyż. Nasz własny krzyż jest w nas i my mamy go po prostu… odkryć! I uwaga! On nie jest dla ukrzyżowania nas, ale do naszego pełnego uwolnienia! Jest istotne patrzeć nie tyle w nasz krzyż, co przez niego! Wtedy odkrywamy piękno i doniosłość naszego życia. A jak zaczyna się ta przygoda? Gdy pojawia się ludzkie pragnienie, możemy uczynić coś przeciwnego względem owego chcenia. Można spróbować małymi kroczkami, niby prozaicznymi, ale to jest istotne. Na przykład możemy chociażby zjeść wbrew swoim upodobaniom smakowym. Po prostu jeść po to, aby żyć i być zdrowym i to wszystko. Albo na przykład spędzić czas z osobą, której zachowania bardzo trudno nam wytrzymać. Itd. Właściwie każdy dzień przynosi wiele okazji do – jak to nazywała Faustyna Kowalska – małych ofiarek. Co one w nas sprawiają? Jeśli praktykujemy je z Duchem Świętym, czyli w rozeznaniu dla nas najlepszym z możliwych, nauczymy się powoli ukochania krzyża, który prędzej czy później w nas się objawi. Nacieszymy się jego słodyczą, bo jest to słodycz szczególna, a nazywa się… wolność. Katarzyna Chrzan

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną