SKANDAL!!! Antypolonizm w polskim Sejmie

0
0
0
/

- Zabytki i nieruchomości pożydowskie nie są przekazywane Żydom, ale Polakom, którzy chcą skorzystać z wyremontowanych domów – uważa poseł Zofia Popiołek z Ruchu Palikota.

 

- Ja odkryłam, że nieruchomości pożydowskie nie są odzyskiwane bezpośrednio przez spadkobierców rodzin żydowskich, tylko różnych Polaków związanych z grupami prawniczymi, którzy w różny sposób chcą przejąć szczególnie wyremontowane kamienice. To budzi słuszny sprzeciw - powiedziała podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych.


- Ja mam bardzo dużą sympatię do Żydów – przekonywała, jakby chciała być bardziej semicka niż sami zaproszeni goście. Ubolewała przy tym nad dyskryminowaniem społeczności żydowskich w Polsce i długotrwałym wzrostem nastrojów antysemickich, a w szczególności na Lubelszczyźnie (skąd pochodzi), która została uznana przez socjologów z Uniwersytetu Warszawskiego: prof. dr. hab. Ireneusza Krzemińskiego oraz dr. hab. Michała Bilewicza za region naszego kraju najbardziej skażony antysemityzmem. Co ciekawe oszczerstwo to zostało przyjęte przez komisję z pełnym zrozumieniem - żaden z posłów nie zaprotestował.


Wśród wypowiedzi, oprócz gestów ekspiacji względem „udręczonego” narodu żydowskiego w Polsce, pod adresem przedstawicieli gmin i organizacji żydowskich w naszym kraju, padły nacechowane uległością i wręcz poddaństwem słowa, reprezentujących bądź co bądź polskich obywateli, parlamentarzystów.


Żaden z nich nie zająknął się słowem, że w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie – to Żydzi, którzy nie mają praw do konkretnych budynków, wnoszą o przekazywanie ich im, mimo że mieszkający w nich Polacy włożyli wiele trudu, pracy i funduszy w doprowadzenie kamienic do stanu używalności. Niekiedy nawet za własne pieniądze je odbudowywali.


Kwestia nadużyć w tej materii dokonywanych przez stronę żydowską stanowi problem nie od dziś i – co ciekawe – nie spotyka się w zasadzie z żadną interwencją demokratycznie wybranych polskich władz. Te ostatnie zachowują bierną postawę nawet wtedy, kiedy żydowska mniejszość waży się publicznie obrażać całe instytucje i podważać podstawy prawodawstwa. Doskonały przykład tego mogliśmy obserwować podczas obrad wspomnianej komisji.


- Ministerstwo cyfryzacji jest antysemickie, ponieważ obcina dotacje, poza tym chce decydować, na co ma być przeznaczane dofinansowanie – grzmiał szef Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce Artur Hofman, skądinąd aktor i dziennikarz. Jego zdaniem resort „waży, z kim ma lepszy interes”. - Mamy już tego dosyć – oburzał się.


Tak na marginesie warto dodać, że wspomniany poziom dofinansowania dla programów żydowskich – wbrew temu, co usiłował imputować Hofman - będzie w 2014 r. dokładnie taki sam jak w roku poprzednim, a wmawianie, że jest inaczej i jeszcze oskarżanie, iż rzekoma wina jest przejawem antysemityzmu bije chyba wszelkie rekordy bezczelności.


Zdumiewająca była odpowiedź reprezentanta ministerstwa cyfryzacji. - Ja nie jestem antysemitą. Nazywam się Józef Różański, więc nie mogę być antysemitą – stwierdził dyrektor Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Komentarz wydaje się zbędny.


Przedstawiciele społeczności żydowskich zachowywali się tak, jakby byli lepszymi ludźmi niż nie Żydzi. Z ich wypowiedzi często emanowała pogarda dla tych ostatnich, wręcz obrzydzenie. - Domaganie się od Żydów, aby odpowiadali na pytania: co robią Żydzi? Co lubią Żydzi? Jak głosują Żydzi – to jest zdaniem przedstawicieli żydowskich, którym jeden z posłów „śmiał” zadać (notabene zupełnie neutralne) pytanie, antysemityzm.


Dawno nie byłam świadkiem tego, aby jeden człowiek w tak wywyższał się i zastraszał drugiego, jak czynili to przedstawiciele wiadomej mniejszości narodowej. Istnym fenomenem był brak stosownej reakcji. Nie rozumiem, dlaczego panuje tak powszechna obawa przed tym, żeby nie zostać nazwanym antysemitą? To słowo obecnie – powiedzmy sobie jasno – zupełnie nic nie znaczy, gdyż nadużywane i wyświechtane już dawno zatraciło jakąkolwiek treść, natomiast zawiera w sobie bełkot osób pozbawionych merytorycznej argumentacji.


Można by odnieść wrażenie, że Żydzi są pierwszymi, którzy wynaleźli perpetum mobile. Świetnie to wykombinowali: perorując slogany na temat antysemityzmu Polaków, sami budzą przez to ich niechęć i tak maszyna napędza się sama (zdaniem dr. hab. Michała Bilewicza nawet narzekanie Polaków na to, że Żydzi oskarżają Polaków o antysemityzm, stanowi przejaw antysemityzmu).


W tej sytuacji nic zatem dziwnego, że poseł PiS Dorota Arciszewska stwierdziła dwuznacznie (w pozytywnym słowa tego znaczeniu): „Ja państwa podziwiam za to, jak walczycie o swoje sprawy, uważam że należy was naśladować, bo to co się dzieje w NRD z polską mniejszością jest nie do pomyślenia”. Zaraz potem wyraziła nadzieję, iż przedstawiciele knessetu podejmą uchwałę, że nie wolno używać nazwy polskie obozy koncentracyjne. - To nie są nasi przedstawiciele. Ja jestem Polakiem – oświadczył jeden z przedstawicieli społeczności żydowskiej, zyskując jednocześnie aplauz pozostałych. Cóż mieli powiedzieć? Panoszące się w świecie hasło o rzekomych polskich obozach koncentracyjnych to główne paliwo siania antypolskiej propagandy, z której czerpią niemałe profity.


- Polskie obozy koncentracyjne to jakaś obsesja. Robiliśmy badania w google. To pojęcie nie funkcjonuje, a kwestia ta jest wyolbrzymiana – stwierdził dr hab. Michał Bilewicz, co spotkało się z ostrą reakcją poseł Arciszewskiej, która zarzuciła mu relatywizowanie historii i braki w wykształceniu. Całkiem słusznie, gdyż najwyraźniej dr hab. Bilewicz ani nie czyta gazet, ani nie potrafi posługiwać się internetem, natomiast poziom wypowiedzi budzi wątpliwości, w jaki sposób zyskał tytuł figurujący przed nazwiskiem.


O sianie nienawiści społeczność żydowska oskarża również katolicyzm, mimo że nadal prowadzony jest dialog ekumeniczny. Gdyby tym dialogiem rządziły zasady dyplomacji, pewnie dawno już zostałby przerwany, bądź całkowicie zmienił swe oblicze.

 

- Wśród głęboko wierzących jest zdecydowanie więcej antysemitów niż wśród innych obywateli - powiedział podczas obrad komisji prof. Krzemiński. Nie pisnął jednak ani słowem, w jaki sposób „zmierzył” wiarę respondentów (z tego, co mi wiadomo taką umiejętność posiada jedynie Pan Bóg).

 

Również dr hab. Bilewicz po raz kolejny wykazał się godną akademika „wiedzą”, notabene zaczerpniętą najwyraźniej z lewackich stron internetowych. - Wrogiem Kościoła katolickiego byli jeszcze do niedawna Żydzi, obecnie są homoseksualiści – taką mowę wygłosił autorytarnie Bilewicz, tłumacząc tym spadek nastrojów antysemickich w Polsce.


Warto w tym momencie stwierdzić, że obydwaj panowie mieli poważny problem z wynikami swoich „badań”. I jeden i drugi plątali się wśród liczb oraz tabeli, przy czym z jednych wynikało, że antysemityzm w Polsce rośnie, z drugich – że spada. Koniec końców w tym pomieszaniu z poplątaniem przewinęła się również kwestia patriotyzmu – raz padały stwierdzenia, że osoby będące patriotami są antysemitami, za chwilę – wypowiedź dokładnie odwrotna.


Jeżeli jeszcze do tego dodamy podział postaw antysemickich na kilka rodzajów (jeden z nich, tzw. nowoczesny cechuje się – zdaniem akademików z Uniwersytetu Warszawskiego - krytycznym spojrzeniem na politykę Żydów w diasporze oraz państwa Izrael i postawach propalestyńskich), będzie widać, z jak żenującym spektaklem mieliśmy do czynienia. Gwoli sprawiedliwości panowie podzielili również polskość na rodzaj dopuszczający antysemityzm oraz nie dopuszczający go.


Może warto by, aby ktoś napisał doktorat bądź obronił habilitację na temat tego, ile publicznych środków zostało zmarnotrawionych na pseudobadania, dające jedynie ciepłe posadki dla niedouczonych pupilków „intelektualnej elyty”?


tekst i fot. Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU i ZDJĘĆ ZASTRZEŻONE. Jeśli koniecznie chcesz skopiować materiał do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną