Dla nikogo nie stanowi tajemnicy, że niemiecka dyplomacja z rzeczywistą dyplomacją ma niewiele wspólnego. Tym razem jednak MSZ tego kraju przekroczyło nie tylko dyplomatyczne normy, ale zwyczajnie kulturowe, obowiązujące w zasadzie we wszystkich (może – jak widać – oprócz Niemiec) cywilizowanych krajach.

Szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier w opublikowanym w czwartek wywiadzie udzielonym jednej z greckich gazet określił wszystkich eurosceptyków mianem „bezmózgowców”. Publikacja nastąpiła dokładnie dzień przed jego wylotem do Aten, gdzie spotkał się z przedstawicielami greckich władz.

Spotkanie to nie należało do tych, w których partner spotyka się z partnerem, ale rządca ze swoim klientem. Strona niemiecka zdecydowanie odrzuciła wniosek przedstawicieli greckich władz, zwracających się z prośbą o umorzenie części odsetek od zawartych kredytów. Zwróciła się przy tym do Greków o „odwagę” w podtrzymaniu realizacji bolesnych reform, co – jak przekonywał z pietyzmem podczas spotkania z premierem Antonisem Samarasem oraz ministrem MSZ Evangelosem Venizelosem, liderem socjalistycznego ugrupowania PASOK – Grecy robią nie tylko dla swojego kraju, ale całej Europy [czytaj: Niemiec, gdyż to właśnie Niemcy są tu największymi wierzycielami].

Warto zauważyć, że nieoficjalny wpływ Niemiec na politykę grecką rośnie w sposób nadzwyczaj sprawny. Świadczyć może o tym chociażby zdymisjonowanie dotychczasowego ambasadora Niemiec w Atenach Wolfganga Dolda, którego zastąpi Peter Schoof – szef departamentu ds Unii Europejskiej w niemieckim MSZ. Nominacja ta oznacza jeszcze większą ingerencję w sprawy wewnętrzne Grecji, jako że trudno wyobrazić sobie, iż dyplomata nie ma konkretnych wytycznych co do postępowania z greckim rządem, a że Niemcy stosują wobec tego ostatniego politykę przymusu bezpośredniego, należy się spodziewać eskalacji nacisków na nadal zadłużone Ateny.

Julia Nowicka

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU i ZDJĘCIA ZASTRZEŻONE. Jeśli koniecznie chcesz skopiować materiał do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.