Pawłowicz przeciw Zaradkiewiczowi - pułapki w myśleniu o prawie w Polsce

0
0
0
/

Po raz kolejny na stronach portalu prawy.pl postać Pana Kamila Zaradkiewicza powraca jako kontekst do rozmów o realnej sytuacji prawa w Polsce.

O profesorze UW Kamilu Zaradkiewiczu, byłym Dyrektorze Trybunału Konstytucyjnego pisaliśmy już w maju 2016 r., w odniesieniu do sporów wokół tego Trybunału. - por. - http://prawy.pl/30760-przywrocic-prawde-o-prawie/

Dziś, powracamy do sprawy prawdy o prawie w Polsce, wywołani wypowiedzią prof. Krystyny Pawłowicz, którą swoim czasie - pod moim nazwiskiem - bronił również portal prawy.pl – por. - http://prawy.pl/2433-dziennikarze-w-obronie-krystyny-pawlowicz/.

Tymczasem, jako Profesor nauk prawnych, poseł Krystyna Pawłowicz opowiada się po stronie tego, co w naszej kulturze oraz kulturze prawnej nazywa się plotką. I sprawy poważne miesza z ową plotką.

To wywołuje zdumienie i rozczarowuje!

Bo czy, w kontekście poważnych spraw Polski, o których cicho w wielkich mediach, plotka ma być orężem przeciwko komukolwiek? Tym bardziej w ustach polityka kojarzonego z poglądami konserwatywnymi, przeciwko uczonemu, który bada sens prawa?

Przecież - w Katechizmie Kościoła Katolickiego - „plotka” jest ukazana jako naruszenie prawdy o człowieku, uderza w istotę VIII przykazania. tj. jest grzechem przeciwko prawdzie.

Szeroko na temat naruszenia dobrego imienia wypowiada się nauka prawa cywilnego i karnego, w której „plotka” jest zawsze postrzegana jako „ściek” informacyjny i uderzenie w osobę człowieka. Zamiast przedstawiania argumentów merytorycznych, które w procesie sądowym mają doprowadzić do wyświetlenia prawdy obiektywnej, puszczenie plotki w obieg publiczny narusza porządek prawny. (Art. 23;24 KC; Art. 212 KK) – por. - http://www.ksd.media.pl/blog-ac/868-dobre-imie

Pani profesor pisze: „Plotki głosiły, że pan K. Zaradkiewicz liczył na jedno z tych miejsc dla siebie, gorliwie przy projekcie współpracował, a nie otrzymawszy „posady” zdradził prezesa TK A. Rzeplińskiego.(…) Pan Zaradkiewicz w środowisku prawniczym uznawany również za ideologa homo-małżeństw i wykrętnej interpretacji art. 18 Konstytucji sugerującej, iż zezwala on na małżeństwa jednopłciowe – właśnie dlatego, za to lewicowe podejście do prawa chwalony był przez E. Łętowską i M. Wyrzykowskiego jako najlepszy kandydat na sędziego TK. Dziwnym trafem wszelkie wypowiedzi pana Zaradkiewicza na te „śliskie”, z punktu widzenia nowej władzy, tematy zostały z Internetu, po wolcie K. Zaradkiewicza w kierunku PiS, pousuwane.”

W związku z tym wyjaśnię, bo powyższy fragment – niestety - miesza ze sobą plotkę z poważnymi sprawami, że kiedy prawnik chce skupić się na meritum prawnym, to musi znać ratio legis – sens prawa ukutego w przepisie. (Zresztą Pani Profesor niejednokrotnie mówiła o tym, także podczas sejmowej konferencji nt. Konstytucji.) W kontekście sprawy dotyczącej wspomnianego przez poseł Krystynę Pawłowicz problemu z art. 18 Konstytucji, podkreślam odpowiedzialnie, że nie tylko Konstytucja RP, ale i ustawa z 1980 roku z 31 stycznia (która podaje definicję „zrównoważonego rozwoju”, zanim zagościł on na Konferencji ONZ w Rio w 1992 r, i jest konstruktem ukutym przez neomarksistów na rzecz totalitarnej transformacji świata), otworzyła system prawny w Polsce nie tylko na małżeństwa homoseksualne, ale i na wszystkie te wydarzenia, których jesteśmy świadkami: bluźnierstwa na scenach teatrów, nadużywanie wolności słowa, nadużywania władzy państwa nad prawami rodziców, profilowania edukacji według globalistycznego szablonu (tzw. edukacja globalna, która ma w Polsce związek z np. Grupą Zagranica, a ta z Sorosem - istnieją rządowe porozumienia w tej sprawie i ustawy), edukacja pod klucz testów… Skonfrontowanie Konstytucji RP z ideologią neomarksizmu jest więc potrzeba nagłą. To bowiem jej funkcjonariusze, wcześnie zadbali o takie sformułowania w prawie polskim, które można tak właśnie interpretować jak to robił - jako analityk prawa - Zaradkiewicz w odniesieniu do art. 18,; ja zaś, w odniesieniu do art. 5 Konstytucji, twierdzę, że powoduje on otwarcie prawa polskiego na neomarksizm przez zamieszczenie w tym artykule neomarksistowskiego konstruktu - „zrównoważony rozwój”. Wyjaśnię, że globalistyczny szablon „zrównoważonego rozwoju” został skrojony przez inżynierów neosocjalizmu – por. http://www.naszdziennik.pl/mysl/68806,dekodowanie-jezyka-inzynierow-neosocjalizmu.html . Z kolei, ideologię globalizmu reprezentuje światowa tzw. agentura zmian wiodącą w tzw. filantropii takich osób jak Sachs, Soros, Gates oraz takich osób jak Con Bendit i Verhofstadt, Zuckerberg… i ich - w Polsce - ideowych przyjaciół… - por. - http://wp.naszdziennik.pl/2015-09-29/223929,mentor-antykosciola.html Dlatego w. wym. zarzut postawiony przez Panią Profesor ws. rzekomych lewackich poglądów Zaradkiewicza nt. art. 18 nie jest zasadny, bo w Polsce nie ma – po 1989 roku - istotnej filozoficznej walki o prawdę o prawie w Polsce. Nie ma walki polityków o prawdę w sprawie ideowego ugruntowania Konstytucji RP - filozoficznego i kulturowego - na fundamencie praw naturalnych. Są incydentalne przemowy, które dają nadzieję, ale nic nie zmieniają... Politycy – każdej ze stron - poddali się pseudo normom narzuconym przez ONZ i UE, zamiast ugruntować prawo w Polsce właśnie na prawie naturalnym, najprostszym, prawdziwym, prawym i sprawiedliwym. To, co widzimy w tzw. polityce to tylko współczesne koloseum, to „walki gladiatorów”, dla gawiedzi – bo tak nas traktują. Np. głosować za życiem jest oczywistością, bo to godność ludzka jest źródłem praw, a nie żadna partia. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, której „ducha” - przy bierności polityków każdej strony - skradła neolewica globalizująca apostazję Zachodu, mówiła o godności jako źródle praw. (Wygląda na to, że partie – z automatu – zastępują sumienie jej członków). Warto w tym kontekście przypomnieć, że podpisanie Traktatu Lizbońskiego związało Polskę z genderową interpretacją praw: Art. 81 Konstytucji Europejskiej część II, Karta Praw Podstawowych - jak pisze Peeters, analityk procesów globalizacji – zawiera zakaz niedyskryminacji ze względu na orientację seksualną, co skutkuje redefinicją małżeństwa oraz możliwością adopcji dzieci przez homoseksualistów. Traktat ideologicznie podporządkowuje państwa Unii, i jednocześnie podporządkowuje je zarządzaniu globalnemu ONZ. Traktat podpisał Lech Kaczyński. W polityce polskiej działanie globalizmu ujawnia się otwarcie np. w konkursach na edukację globalną ogłoszonych np. na str. MSZ za rządów PiS. Edukacja ta „formatuje” formalnie i nieformalnie do „zrównoważonego rozwoju”, którego cele wyznacza ONZ i UE, pilnując, żeby państwa włączały te cele do swego prawa i polityk. - por. - http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//TEXT+REPORT+A8-2017-0018+0+DOC+XML+V0//FR Istnieje szereg ustaw, które zakorzeniają tę neomarksistowską ideologię w polskiej literze prawa. Skrzętnie bowiem ukrywa się fakt poddania Polski pod zarządzanie globalne, które mówi o swoich celach na stronach UN w 17 Celach zrównoważonego rozwoju, które – w istocie - są politycznymi ramami zniewalania narodów całego globu. Tak! bo polityka profilowana przez Z. Brzezińskiego (Komisja Trójstronna, J. Carter) od lat 70 ma ścisły związek ze zredefiniowaniem praw człowieka. Tzn. z wprowadzaniem anty-praw w miejsce rzeczywistych praw. Proces ten jest holowany przez agenturę zmian w każdym z państw. (Agentów zmian zdradza zideologizowany język jw. Dekodowanie...) Również w tej sprawie zabieram głos, jako osoba, która doprowadziła do wydania w Polsce prac Peeters, dzięki wspaniałomyślności s. Dyr. Wydawnictwa Sióstr Loretanek, s. Andrzei. I wyznaję, że kilka lat temu, chciałam wyjaśnić pani profesor Pawłowicz to, co odkryła Peeters badając dokumenty ONZ i UE, na konferencjach ONZ i przeprowadzając wywiady w kuluarach. Udałam się do biura poselskiego poseł Krystyny Pawłowicz, przekazując jej podręczniki M.A. Peeters, która odkryła w działaniach ONZ istnienie agentury zmian na rzecz nowej globalnej etyki (laickiej i anty-Boskiej i antyludzkiej), pospiesznie globalizowanej -por. - http://naszdziennik.pl/mysl/107763,poligon-globalistow.html; Zwróciłam więc uwagę pani poseł na termin „zrównoważony rozwój”, który jest „mantrą globalistyczną”, gdzie człowiek pomyślany jest jako – rak na strukturze planety ziemi, czarny węglowy ślad… stąd postulat depopulacji. Po jakimś czasie, zapytałam publicznie panią profesor - podczas promocji Jej książki na Foksal - o to, czy mogła by w tej sprawie zabrać głos. Tymczasem pani profesor zbyła pytanie, wywołując śmiech na sali gromadzącej publiczność miłującą panią profesor. Dopytywana - po wystąpieniu – ponownie, pani poseł nie ustosunkowała się do sprawy – choć przecież termin ten figuruje w Konstytucji w Art. 5. profesor Pawłowicz powiedziała jedynie: „A tam! Prof. P. Winczorek – już dawno nie żyje.” (Jest świadek, który to pytanie zadał oraz który był ze mną w Biurze poselskim pani Pawłowicz). Wyjaśnię, że wspomniany komentarz Winczorka do art. 5 wskazuje na to czym jest zrównoważony rozwój. Winczorek jako współtwórca Konstytucji w komentarzu do niej wyjaśnił, że dotyczy tzw. równoważenia rozwoju ekonomicznego, spraw środowiska oraz spraw społecznych. - Za równoważeniem stoi więc „ręka”, która wg. wskaźników równoważy rozwój tych sfer; i wszystko „trzyma”… i wszędzie pod dyktando gender, walki z Co2, idei depopulacji... Argument: „Winczorek nie żyje” po prostu zmroził mnie oraz towarzyszącą mi osobę, która nie będąc prawnikiem, już bardzo dobrze rozumie, czym jest strategia podboju Polski i świata przez zarządzanie globalne, w czym uczestniczy zarówno lewica jak i prawica całej Europy poza świadomością Narodów. Tymczasem w „Celach zrównoważonego rozwoju na lata 2015-30 ” znajdziecie Państwo np. prawo do orientacji seksualnej, zdrowie seksualne i reprodukcyjne (aborcja, eutanazja, antykoncepcja), inkluzywność (co oznacza włączanie każdego do wszystkiego np. homoseksualistę do wykładania lekcji religii katolickiej). Z wyżej wymienionych racji, każdy odpowiedzialny prawnik powie, że istnieje istotna sprzeczność zapisów w Konstytucji RP i jest ona głęboka. Oznacza to, że owa Konstytucja jest piaskiem, a nie skałą w myśleniu o państwie i o osobie. Z kolei Art. 18 jest ugruntowany w globalistycznej mantrze „zrównoważonego rozwoju”, który systemowo spina się z ideologią gender propagowaną przez zarządzanie globalne narzucające tzw. normy „z góry na dół”. W nim politycy lokalni pomyślani są na wzór jakby ekonomów tego zarządzania, a nie jako przedstawiciele spraw oddolnie im powierzonych przez Naród oraz jako obrońcy wartości Narodowych. W tej ideologii wartości Narodowe i Katolickie są obrzydliwością. Sam art. 5 Konstytucji RP z 1997 fałszywie „godzi” suwerenność ze „zrównoważonym rozwojem” (idea globalizmu, której nie da się zinterpretować po katolicku, bowiem wymyślili ją ideolodzy neokomuny; Papież Franciszek w Laudato Si, jedynie wskazał na właściwą antropologię, która powinna towarzyszyć działaniom na rzecz przyrody). Jednocześnie Konstytucja RP jest tak pomyślana, że – co widać - ciągle toczymy rzekomo polityczne spory, a sprawy – przez dziesięciolecia - i tak idą po myśli zarządzania globalnego, które najotwarciej mówi o sobie, przez usta swoich agentów zmian, ale również w Manifeście rewolucji postnarodowej – por. - http://www.naszdziennik.pl/mysl/72129,manifest-rewolucji-postnarodowej.html Również fakty sejmowe, potwierdzają brak odwagi w obronie właściwie pojętych praw człowieka w Polsce np. w obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Te fakty wpisują się w realizację Celów zrównoważonego rozwoju i język nowej lewicy i jej nową globalną etykę (anty-etykę). PiS – dochodząc do władzy - straciła pozycję trybuna ludowego, głosując przeciwko projektowi ustawy zaproponowanej przez Obrońców Życia związanych ze środowiskiem Ordo Iuris i Stop Aborcji, tak licznie popartej przez Naród. Nie ma również moralnych podstaw pani poseł Pawłowicz do ataku na Zaradkiewicza, który jest analitykiem prawa, a nie politykiem. Jest naukowcem, który – tak jak w przypadku Konferencji nt. Trybunału Konstytucyjnego – powiedział, jak jest. (por. artykuł „Przywrócić prawdę o prawie” na prawy.pl) Dziś, po upływie lat od wymienionego wyżej mojego listu w obronie pani Krystyny Pawłowicz - w tym aspekcie - nie napisałabym go i nie rozesłałabym po portalach. Wiązałam bowiem dużo nadziei z postawą pani Pawłowicz. Myślałam, że jest za prawem Bożym, za prawem naturalnym… Że jej emocje to dowód prawdziwego przejęcia się praworządnością w Polsce. Tymczasem już widać, że politycy z prawa i z lewa się nie różnią - co widać po ustawach – w aspekcie realizacji globalistycznie sformatowanych Celów zrównoważonego rozwoju; przedtem Milenijnych celów rozwoju 2000-2015 r. Dziś, to nie wypowiedzi polityka PiS, gorszące faktem powoływania się na plotki – bo jest on również prawnikiem - powinny absorbować Polaków. Narodowi potrzebna jest przejrzystość nt. celów zrównoważonego rozwoju i kilkudziesięciu lat „wkładania” Polaków w nową dyktaturę neolewicy. Nie mówi się bowiem o wprowadzeniu Polski pod zarządzanie globalne, gdzie państwa narodowe traktowane są jak „przekleństwo mapy” a normalne małżeństwo kobiety i mężczyzny jako stereotypy, z którymi trzeba walczyć. Istotowo, politycy PiS i PO etc. od lat dryfują na tej samej platformie celów zarządzania globalnego, co udowadniają fakty ustawodawcze, ale i filozofia prawa, pod którą podpisują się związani z nimi prawnicy, albo „członkowie” przedkładający pierwszeństwo partii przed prawdą. (prawda, to jako zgodność myśli z rzeczywistością). NP. Prof. Lech Morawski rekomendowany do Trybunału Konstytucyjnego przez PiS, z punktu widzenia filozofii prawa reprezentuje szkołę postmodernizmu (neomarksizmu) w prawie, kiedy pan profesor pisze: „koncepcje prawa – pozytywistyczna, czy prawno-naturalistyczna nie odpowiadają już wyzwaniom epoki postindustrialnej” „prawo nie może być już dalej pojmowane jako zbiór nakazów i zakazów, które władza państwowa narzuca w dowolny sposób adresatom norm prawnych, co więcej nie może być nawet pojmowane wyłącznie jako technika rozwiązywania coraz bardziej skomplikowanych problemów społecznych, ale musi się stać także rozmową czy też dialogiem, w którym państwo i inni aktorzy społeczni wspólnie uzgadniają normatywne programy działania”. (Główne problemy współczesnej filozofii prawa. Prawo w toku przemian, PWN, Warszawa 2000.) Czym więc się różni prof. L. Morawski – w filozofii prawa, w myśleniu o prawie - od pana A. Rzeplińskiego? Zrozumienie spraw, z jakimi musimy się jako Polacy uporać, ułatwią prace analityka procesów globalizacji - M.A. Peeters. Jej raporty nt. „zrównoważonego rozwoju” udowadniają, że jest to konstrukt tak spreparowany, że działa jak religia – świecka religia, która jest nowym Pax Romana dla świata, jednak w duchu ideologii gender - por. - http://prawy.pl/46383-pis-przeznaczyl-9-mln-zl-na-seksedukatorow-w-szkolach/ Trochę o Peeters: http://www.ksd.media.pl/blog-ac/571-sztuczny-dym-czyli-o-niej-ma-byc-cicho Dr nauk prawnych Aldona Ciborowska, publicysta P.S. Sens ideologii globalizmu zarządzania globalnego ONZ, UE, wyjaśniają prace M.A. Peeters „Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej” „Polityka globalistów przeciwko rodzinie” „Gender - światowa norma polityczna i kulturowa” „Obywatel i osoba. Bunt i pojednanie”, „Dwadzieścia lat praw seksualnych i reprodukcyjnych w Afryce”. http://sklep.loretanki.pl/szukajcontroller=search&orderby=position&orderway=desc&search_query=peeters&submit_search=

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną