MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 10 marca 2017

0
0
0
/

Piątek (Mt 5,20-26)   Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów…” – wszystkich nas dotyka, nazwijmy to… syndrom faryzejski i uczonego w Piśmie. O co chodzi? Jak zwykle chodzi o to, czy autentycznie kogoś kochamy, czy tylko na kimś budujemy sobie swoje własne, egocentryczne i pyszałkowate de facto ego, pod pozorem pomagania. Jest też tzw. wchodzenie z butami w cudze życie w ramach tzw. pomocy, które tak naprawdę jest zanurzaniem się własnymi słabościami w czyjeś słabości, co niesie pozorne usprawiedliwianie siebie samego. Robimy to świadomie lub nie. Na tym – jak można rozumieć – polegałby taki właśnie syndrom faryzejski, czy syndrom uczonego w Piśmie! Przed ołtarzem Boga nie ma jednak zakamuflowanych tajemnic. Tajemnic o kim? Po prostu: o sobie samym! To przed ołtarzem widzimy swoją własną nędzę, a widzenie siebie w prawdzie strzeże nas samych (sic!) przed nazywaniem kogokolwiek bezbożnikiem i głupcem, przed gniewem blokującym nas na przebaczenie wobec drugiego człowieka, jak wreszcie przed zabijaniem kogoś! Zabija się na różne sposoby oczywiście, mamy tego świadomość, ale każdy z nas zabija w jakiś konkretny sposób, choćby niekiedy słowem, obmową… najmniejszym brakiem miłości. Nie chodzi więc w naszym życiu o całkowite skupianie się na tym, jak my jesteśmy zabijani, bo jesteśmy zawsze jakoś przez kogoś nie pokochani. To nie jest nasz problem, choć oczywiście sprawia nam taka sytuacja ból. Chodzi o to, czy my sami kogoś nie zabijamy na jakiś sposób, choćby po faryzejsku… A zatem kiedy nasza sprawiedliwość będzie większa niż faryzeuszy i uczonych w Piśmie? Wcale nie wtedy, gdy będziemy mieć większą władzę niż faryzeusze i większą wiedzę niż uczeni w Piśmie. Ale gdy będziemy pozwalali sobie samym na widzenie siebie w prawdzie, jako prawdziwie tych, którzy sami potrzebują litości, bo dokładnie my wszyscy potrzebujemy pomocy. Pierwsze od Boga, który oddał za nas życie, ale i od ludzi, jedni drugim w ten sposób służą. Jednak tylko ten, który sobie w pełni zdaje sprawę z tego, ile sam potrzebuje pomocy, będzie potrafił pomóc drugiemu! I to jest sprawiedliwość międzyludzka. To jest w światowym widzeniu nielogiczne. ale Miłość jest… nielogiczna! Katarzyna Chrzan

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną