MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 11 MARCA 2017

0
0
0
/

Sobota, (Mt 5,43-48)   Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Nie ma złotego sposobu, którego moglibyśmy się jakoś wyuczyć aby… kochać nieprzyjaciół. Pierwszym odruchem po doznanej krzywdzie, a nieprzyjaciel zawsze krzywdzi, jest gniew, złość, nienawiść, niekiedy strach, rozpacz… Po prostu to są naturalne uczucia, które pojawiają się u każdego, kto doświadcza spotkania z jakimś nieprzyjacielem. Czyli u każdego z nas… Ale to są tylko uczucia. Wszystkich takich reakcji doświadczał Jezus Chrystus, gdy szydzili z Niego, bili i zamęczali Go. Dlaczego je odczuwał? Bo jest Bogiem i człowiekiem! Nie sztuczną inteligencją z zaprogramowanymi reakcjami bez uczuć trudnych, ale żywym człowiekiem, doświadczającym wszystkiego co ludzkie oprócz grzechu. Dlatego to właśnie On nas rozumie najbardziej, bo stał się człowiekiem, jednocześnie będąc Bogiem. On pokazał, że można doświadczać najbardziej przerażających odczuć, nie przestając kochać tego, który nas atakuje! Można się bać, można się gniewać tak, że biczem rozwala się stragany i… wciąż kochać! Można umierać ze strachu i nadal kochać tych, którzy są realnym powodem tegoż śmiercionośnego strachu. Można czuć złość, ból i… kochając, wybaczać. Życie wielokrotnie polega na tym, że dokonuje się wyborów niejako w poprzek swoich uczuć. To jest ludzkie. To jest też w nas boskie. Nie chodzi o to, że uczucia są złe, bo nie są. Stworzył je dla nas Bóg, one są po coś i są moralnie obojętne. One po prostu po coś są i już. Ale nie one są arbitrem naszych wyborów o… miłości. Dlatego można kochać zarówno tych, którzy są powodem uczuć przyjemnych jak i tych, którzy wzbudzają w nas strasznie trudne do wytrzymania uczucia. Czy potrafimy tak kochać? Sami z siebie nie. Potrzebujemy do tego nadprzyrodzonej mocy Ducha Świętego i On zawsze ma dla nas tę moc. Najpiękniej zaświadczyli i zaświadczają o tym wszyscy męczennicy. Dzięki ich wyborom, ponad lękiem i gniewem, wielu nieprzyjaciół znalazło prawdę i poznało jak można kochać. Męczennik to nie ten, który ćwiczył się w bólu i cierpieniu, żeby pokazać światu jaki jest bohaterski, bo zaplanował sobie przyszłe męczeństwo. Nie! Męczennik to ten, który wszystko zawierzył Bogu i otrzymał moc i wytrwał do końca w kochaniu przyjaciół i nieprzyjaciół. Tę moc ma Bóg dla każdego człowieka! Dla każdego! Katarzyna Chrzan

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną