Prof. Alina Midro: Nie wykorzystujemy wielkiej umiejętności dzieci z zespołem Downa

0
0
0
/

Nie wykorzystujemy wielkiej umiejętności dzieci z zespołem Downa do opiekuńczości – zauważyła prof. Alina Midro, wykładowca na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, która wzięła udział w konferencji naukowej zorganizowanej w piątek przez Fundację SOS Poczętego Życia i Prawicę Rzeczpospolitej "Ochrona prawna osoby chorej genetycznie". - Te dzieci z powodzeniem mogą opiekować się osobami starszymi – przekonywała. - Powinniśmy się zastanowić nad możliwościami zagospodarowania w naszym społeczeństwie dzieci z zespołem Downa - apelowała, zauważając, iż mają one bardzo wysoki poziom inteligencji emocjonalnej. - To jest nasza szansa na przyszłość – zaznaczyła. Zwróciła uwagę, że powinniśmy mieć dane umiejętnościach dzieci z wadami genetycznymi, i to niekoniecznie tych dzieci z zespołem Downa, ale również z innymi zaburzeniami, i je wykorzystywać. Zwróciła uwagę, że niewłaściwe traktowanie osób niepełnosprawnych, niepracowanie nad nimi skutkuje zmianami w mózgu, prowadząc do upośledzenia. To samo dotyczy osób wykluczonych – brak bodźców i stymulacji bodźcami powoduje ich niejako wtórne upośledzenie, niesprawność intelektualną. Tłumaczyła, że potrzeby dziecka, które są nierozpoznane i niezaspokojone prowadzą do upośledzeń wtórnych. Przypomniała stanowisko Jérôme'a Lejeuna, który mówił, że każde życie ma swoją własną godność i nie wolno zabijać dziecka tylko dlatego, że ma dodatkowy chromosom. - Czasem mimo dodatkowego chromosomu (powodującego zespół Downa) dzieci rodzą się zdrowe - zauważyła. Tłumaczyła znaczenie środowiska, w jakim poczyna się życie, zwracając uwagę, że dzieci „z probówki” mają zaburzenia genetyczne, natomiast u dzieci z „in vitro” jest jeden niepowtarzalny mechanizm, który nie występuje u dzieci poczętych naturalnie. Alarmowała, że pomoc dla dzieci, które się urodziły z wadami jest utrudniona i mniej efektywna niż mogłaby być, ponieważ zabroniono wpisywania do książeczek zdrowia sposobu poczęcia. Ubolewała nad tym, że „nie ma prawnej definicji wad letalnych”, co daje dużą swobodę w interpretacji i kierowaniu na aborcję. - Jest co najmniej 20 tys. zaburzeń genetycznych i rozpoznawanie tych zmian nie może być traktowane jako stygmatyzacja i przyczyna zabijania – skonstatowała. - Zło, z którym nie walczymy, wzmacnia się i zakorzenia - dodała. Fot. Anna Wiejak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną