Obrona terytorialna jako odpowiedź na kryzys męskości

0
0
0
/

To nie tylko tytuł jednego z paneli, jaki odbył się w ramach Narodowego Kongresu Rodziny, ale bardzo poważna propozycja rozwiązania trwającego obecnie kryzysu męskości, a co za tym idzie – również kryzysu ojcostwa. Kryzysu spowodowanego zarówno toksycznością cywilizacji, w jakiej przyszło nam żyć, lecz także odwróceniem ról społecznych, niespójnością oczekiwań i wieloma innymi czynnikami. Janusz Wardak (Akademia Familijna) jako jedną z głównych przyczyn wspomnianego kryzysu wymienił nieobecność ojców w procesie wychowawczym. - Obecność ojca przed narodzeniem i od pierwszych chwil życia jest bardzo istotna – przypominał, zauważając, iż zapotrzebowanie na ojcostwo gwałtownie się zwiększa, kiedy dziecko dorasta. - Niestety w wielu przypadkach, w tym momencie, kiedy ci ojcowie są najbardziej potrzebni, tych ojców nie ma, ponieważ nie mogąc poradzić sobie z dzieckiem, uciekają w pracę – przedstawił mechanizm, którym kieruje się coraz więcej mężczyzn. Do tego dochodzi brak wzorców męskich w kulturze – wystarczy popatrzeć na serwowaną na wybiegach modę męską, by dojść do wniosku, że problem jest naprawdę poważny. Kolejnym „winnym” problemów współczesnych chłopców jest nieprzystosowanie dla nich szkół. - Nie ma szkół kooedukacyjnych, są szkoły dla dziewcząt, do których wolno chodzić chłopcom (ideałem jest grzeczna dziewczynka, dla rozrabiającego chłopca nie ma w niej miejsca) – zauważył Wardak. Nie mniej poważne zagrożenia niosą ze sobą media cyfrowe i wszechobecna w nich pornografia. Wszystko to sprawia, że nasza cywilizacja – mimo że rozwinięta – nie pozwala chłopcom dorastać. Tym bardziej, że jak wskazywał Wardak, powołując się na znanego psychologa dr. Philipa Zimbardo, „mężczyźni są bardzo podatni na uzależnienia”. Kim ja jestem? Dr Piotr Zawadzki z Instytutu Polityki Społecznej UW zwraca uwagę, że powinniśmy mówić nie tyle o kryzysie męskości, ale kryzysie tożsamości. - Brak odpowiedzi na pytanie „kim ja jestem?” - mówił Zawadzki, tłumacząc, że jeżeli kobiety przejmują zawodowe role męskie, zdefiniowanie się poprzez pryzmat rynku pracy jest dużo trudniejsze. - Jeżeli mężczyzna wkracza w świat kobiecy kulturowo, to już w ogóle się nie może zdefiniować. Stąd się bierze kryzys tożsamości i trudność poruszania się we współczesnym świecie - dodał. Trzecią grupą przyczyn, jakie wskazał, są przyczyny polityczne. - Niektóre kryzysy są inspirowane działaniami politycznymi czy ideologicznymi. Współcześnie mówi się „nie ma wartości”, „ty jesteś Bogiem”. Jak mogę się określić, jeżeli nie wiem, co jest dobre, co jest złe, określić hierarchii wartości? - indagował. - To przyczynia się do zagubienia i kryzysu tożsamości - skonstatował. W jego ocenie odpowiedzią na ten kryzys tożsamości jest budowa oddziałów, czy jednostek paramilitarnych. - Jest wówczas poczucie przynależności do elitarnego klubu, związanego z klasycznymi wzorami męskimi: karabin, musztra, rygor – mówił. - Jest to potrzebne nie tylko dla higieny psychicznej, ale również do określenia tożsamości i – co chyba najważniejsze – poczucia bezpieczeństwa dawanego swojej rodzinie – tłumaczył. - To jest być może odpowiedź na pytanie, dlaczego mężczyźni wolą obronę terytorialną niż wojsko – zauważył. W jego ocenie zainteresowanie obroną terytorialną i organizacjami proobronnymi w naszym kraju jest argumentem na rzecz tego, że ten kryzys męskości, który obserwujemy w Europie Zachodniej, nie obejmuje naszego społeczeństwa w takim stopniu, w jakim można byłoby podejrzewać. - Polacy wobec zagrożenia nie chwycili za kredki, ale ubrali się w mundury - podkreślał. Jak pogodzić rodzinę i przynależność do organizacji proobronnych? Czy działalność proobronną da się pogodzić z rodziną? Czy w obliczu i tak relatywnie krótkiego czasu spędzanego z dziećmi jest rozsądne, aby ich kosztem prowadzić tego czy innego typu działalność społeczną? Czy to nie odbije się na dzieciach? - Jest pewne niebezpieczeństwo. Każde zaangażowanie mężczyzny może go pochłonąć nadmiernie i sprawić, że rodzina będzie cierpiała, ale zaangażowanie społeczne jest ważnym elementem wychowania. Jeżeli rodzina zajmuje się samą sobą, ogranicza horyzont dzieci. Można to tak zorganizować, że będzie to z korzyścią dla rodziny – przekonywał Wardak. W podobnym tonie wypowiedział się dr Zawadzki. - Każdy powinien mieć hobby, żeby wykonywać swoje rodzinne obowiązki lepiej. Dodatkowo można je nauczyć jeszcze więcej – odpowiedzialności, nie tylko za siebie, ale i za innych ludzi – zauważył, dodając, iż wówczas tata nie pełni ani roli bankomatu, ani kolegi, z którym można iść pograć w piłkę. - Jest to nauka solidaryzmu, solidarności społecznej, odpowiedzialności za małą, ale i za dużą ojczyznę - stwierdził. Uczestnicy panelu obalili przy tym mit, jakoby role męskie, które są w jakiś sposób związane z agresją, nie były potrzebne, zaznaczając, iż brutalne gry komputerowe nie wychowają pacyfistów. - Chłopcy nie potrzebują zabijać kogoś, ale potrzeba ostrej rywalizacji, walki należy do natury mężczyzny. Trzeba pozwolić chłopcom być chłopcami. Mamy wspaniałą tradycję rycerzy, którzy wprawdzie walczyli, ale byli ludźmi kulturalnymi, bronili kobiet – tłumaczył Wardak. - Bieganie z karabinem wychowuje pacyfistów. Nie ma większych pacyfistów niż żołnierze. Zapytajcie żołnierza, czy chce jechać na misję – wtórował mu dr Zawadzki. Zwrócił uwagę, że gry komputerowe nie oddają rzeczywistych skutków używania broni, co powoduje, że chłopcy, którzy grają, nie mają wyobrażenia konsekwencji stosowania broni w życiu realnym. Za słabą kondycję społeczeństw europejskich winić należy – zdaniem uczestników panelu – również fakt, iż dawno nie było wojen. - Lekkie czasy tworzą słabych ludzi. Dopiero niebezpieczeństwo jest potrzebne, żeby wykształcić silnych ludzi. Może ta młodzież zmieni oblicze naszego kraju – podsumował dyskusję moderujący ją Radosław Żydok z Fundacji Republikańskiej.

Androlog Warszawa - bezpłodność mężczyzn, leczenie, andropauza >>

Fot. Anna Wiejak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną