MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 26 marca 2017 r.

0
0
0
/

Niedziela - (J 9,1-41). Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale /stało się tak/, aby się na nim objawiły sprawy Boże. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata. To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: Idź, obmyj się w sadzawce Siloam - co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc. A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze? Jedni twierdzili: Tak, to jest ten, a inni przeczyli: Nie, jest tylko do tamtego podobny. On zaś mówił: To ja jestem. Właściwie można powiedzieć, że człowiek niewidomy od urodzenia powinien być jakoś zły na Boga, że nie miał tego, co mieli inni ludzie. Nie miał możliwości widzenia świata, nie mógł się "zrealizować". Ale czy rzeczywiście? Każdy człowiek posiada jakieś możliwości, talenty, cechy charakteru, które są jego darem. Posiada też i braki, które są tak samo jego… darem! Niewidomy od urodzenia nie miał pretensji, nie był obrażony, nie miał w sobie rozpaczy. A może on właśnie widział więcej? Oczywiście można takie podejście rozumieć jako naiwne, jako infantylne, bo każdy przecież chce mieć ‘pełnię’, realizować się w życiu, osiągać cele które miałyby go zaspokoić i… I właściwie co jeszcze?... I… właściwie po co? Tylko że ów niewidomy osiągnął pełnię życia – spotkał Chrystusa. A dziś? Co mi z tego, że zrealizuję swój plan ukończenia prestiżowej szkoły, odniosę sukces i zarobię tyle pieniędzy, że zbuduję wspaniały dom, moje dzieci będą miały zapewnione wszystkie dobra, będziemy szczęśliwie jeździć na niesamowite wakacje… podczas gdy kilka ulic dalej, w ośrodku adopcyjnym mieszka chłopiec, który jest systematycznie bity przez starszych kolegów i zastraszany tak, że nic nie może z tym zrobić? Co z tego, że zaliczę wszystkie najlepsze szkolenia zawodowe i będę niezwykłym specjalistą w swej dziedzinie, podczas gdy w mieszkaniu obok będę słyszeć krzyk kobiety i jej dzieci, które są zastraszane przez zniewolonego alkoholem ojca rodziny? Co z tego, że wybuduję najwspanialszy kościół, znany z piękna na całe miasto, jeśli nie będzie w nim dzieci i młodzieży, a ja będę się usprawiedliwiać, że nie zależy to ode mnie, że to kultura… że obyczaje się zmieniły… Wszyscy mamy braki. To jest fakt. Mamy je, bo one uczą nas kochać. Uczą nas potrzebować siebie nawzajem. Ktoś ma coś, czego nie ma drugi, a ten drugi ma z kolei coś, czego nie ma ktoś inny! Oto pierwsze wyruszenia do relacji Miłości! Jest jeszcze jeden bardzo ważny fakt, który musimy zobaczyć jeszcze mocniej i dokładniej! Tak samo jak każdy z nas ma braki, tak samo dokładnie przez każdego z nas mają się objawiać sprawy Boże!!! Nie może być w nas skupienie na brakach! Tak diabeł chce abyśmy to widzieli! My nie mamy tak tego widzieć! Wszystko mamy po to, aby się objawiły sprawy Boże! To jest sens wszystkiego, a nie to czy i jakie mamy braki! Bo po pierwsze, mają się przez nas objawiać sprawy Boże! Bóg jest Miłością i my jesteśmy z Miłości, choćbyśmy mieli tyle słabości, że ciężko byłoby nam przetrwać każdy dzień. To jest nasza misja – aby przez nas objawiała się Miłość! Przez dokładnie każdego człowieka!  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną