MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 16 kwietnia 2017 r.

0
0
0
/

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego - (Łk 24,13-35) Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli. Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. Uczono niegdyś, że cała ta scena spotkania w drodze, jest ułożona tak jak Msza Święta. Gdzie dwóch albo trzech w imię Moje… tam Ja jestem… Jezus mówi i jest tak, jak mówi. Uczniowie rozprawiali o tym, co się wydarzyło, czyli o Męce Jezusa Chrystusa. Od razu więc i On znalazł się przy nich. Chrystus zmartwychwstał i… wciąż jest blisko! On, Duch Święty, Bóg Ojciec – blisko przy nas. Najbliżej! Zawsze! Wtedy nastąpiło zobaczenie ile samemu ma się wątpliwości, ile się jeszcze nie rozumie i jak mała jest nasza wiara. To intencja Mszy Świętej. Czegoś nie rozumiemy, czegoś pragniemy i wyznajemy to Bogu, ofiarowując Mu. W taki nasz stan wnika Słowo Boga i tak jak podczas drogi Chrystus tłumaczy wszystko od Mojżesza przez proroków, tak samo podczas Mszy Świętej mamy Liturgię Słowa. Dalej następuje spotkanie przy ołtarzu, wtedy uczniowie już rozumieją, to znaczy przyjmują Chrystusa. Rozpoznają Go, a wtedy Chrystus znika. Podczas Mszy Świętej podobnie i my, przyjmujemy Ciało Chrystusa i znika On w nas. Uczniowie wracają do swoich bliskich, dokładnie tam, skąd wyszli, aby wszystko opowiedzieć innym. My również wracamy do siebie. Dobrze jest opowiadać jeden drugiemu o Bogu. Jak opowiadać? Z pewnością na różne sposoby. Świadectwem, każdym dniem, słowem… trwaniem. Ale zobaczmy jeszcze jedną ważną sprawę. Jest uderzające, jak mocno Chrystus podnosi w tym wydarzeniu wartość rozumu ludzkiego! Czasem wydaje nam się, że jeśli nie możemy pojąć Boga, bo mamy ograniczenia, to znaczy że powinniśmy całkowicie zawiesić rozum. Nic bardziej błędnego. Gdyby tak było, Bóg nie stwarzałby w nas rozumu! A tu wyraźnie wybrzmiewa istota i doniosłość, właśnie pragnienie zrozumienia wiary. Wiara szuka zrozumienia, to jest ważne i zgodne z naszą naturą. Uczniowie idą i rozprawiają – czyli starają się zrozumieć to, czego byli świadkami przez ostatnich kilka lat, zobaczyć wszystko poprzez ostatnie wydarzenia. Chrystus mówi: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko…” Rozumność i wiara są ze sobą splecione. Nie chodzi wcale o możliwości intelektualne, te posiadamy różne, czy o to, że musimy wszystko rozumieć, bo nie musimy! Chodzi o tę harmonię i jedność w człowieku Ten Boży, genialny pomysł stworzenia człowieka właśnie takiego. Jezus nie pozostał obojętny wobec braku rozumienia u uczniów i cierpliwie im tłumaczył wszystko. Co się wtedy z nimi działo? Serce w nich pałało!!! Ważne jest nie tonąć tylko w fideizmie i nie gubić się tylko w racjonalizmie, bo one dopiero razem dają pełen sens… drogi, którą idziemy, dokładnie tak samo jak uczniowie w drodze do Emaus. Dokładnie tak, jak pisał o tym Jan Paweł II w Encyklice Fides et Ratio. Można by się zapytać, a co z ludźmi chorymi od urodzenia neurologicznie, którzy na przykład nawet nie mogą czytać, czy mówić, czy rozwijać się jak zdrowi ludzie…, a co dopiero rozprawiać rozumowo o sprawach wiary? Czyż nie są to nasi święci? To przecież ludzie o najpiękniejszych duszach, i to my uczymy się od nich kochać pełnią własnych słabości. Oni są żywym rozumieniem prawdziwej natury człowieka! Czy można chcieć bardziej zrozumieć Miłość?...

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną