Feministki „świadkinie” czyli Wielka Koalicja za Równością i Wyborem

0
0
0
/

Powstała Wielka Koalicja za Równością i Wyborem składająca się z ponad 70 organizacji i grup nieformalnych w dużej mierze o charakterze feministycznym. Koalicja ma walczyć o prawa kobiet, zwłaszcza o „pełnię praw reprodukcyjnych”. De facto w skład nowego tworu wchodzą głównie zwolenniczki aborcji i przeciwnicy PiS-u, którzy w pierwszych swoich wypowiedziach zdradzają, że życie przeciętnej kobiety interesuje ich głównie wtedy, kiedy ta chce dokonać aborcji, a państwo czy służba zdrowia nie chcą jej tego ułatwić. „Wszystkie jesteśmy świadkiniami i świadkami, że żyjemy w czasach ogromnej cywilizacyjnej zmiany. PiS od momentu, kiedy przejął władzę realizuje projekt zupełnie nowego państwa - państwa prawicowo-nacjonalistycznego, w którym nie ma miejsca na prawa kobiet, na prawa człowieka” – mówiła w środę Agnieszka Grzybek z Fundacji na Rzecz Równości i Emancypacji STER, a jej akcentowanie słowa „świadkinie” karze myśleć, że będziemy mieli spektakl feministycznych postulatów łącznie z reformą języka polskiego. Podkreślanie za to nacjonalizmu PiS rzekomo zwalczającego kobiety daje do zrozumienia, że zaczyna się bój o miejsce na scenie po ustępującym i skompromitowanym Komitecie Obrony Demokracji (zwłaszcza, że Konradowi M., założycielowi zespołu, który odpowiadał za oprawę muzyczną protestów Komitetu Obrony Demokracji, postawiono zarzuty handlu kobietami). Poza wszystkimi znanymi dotąd postulatami z aborcją na czele, nie wiedzieć dlaczego skrywającymi się pod hasłem „reprodukcja” kryje się też warty odnotowania element przyszłej strategii federacji kilkudziesięciu organizacji feministycznych i lewicowych. Wielka Koalicja za Równością i Wyborem zapowiedziała, że stworzy listę ginekologów, którzy powołują się na klauzulę sumienia. Ni mniej ni więcej feministki grożą, że lekarze odmawiający z powodów swoich przekonań czy religii zabijania dzieci nienarodzonych będą napiętnowani na publicznej liście (przygotowywana ma być „Czarna Księga”). Brzmi to trochę jak z historii list Żydów w czasach III Rzeszy. Tu i tam celem jest uśmiercenie, tyle, że dzisiaj w przestrzeni publicznej (a podobno feministki zwalczają nacjonalizmy…). Czy jednak lekarze będą się wstydzić tego, że nie zabijają? Tzw. ruchy kobiece domagające się swobody prawnej dla zabijania m.in. nienarodzonych kobiet chyba przeceniają swoje narzędzia nacisku. Robert Wyrostkiewicz Fot. Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną