Edelman i jego kłamstwo o powstaniu w getcie warszawskim

0
0
0
/

Żydowska Organizacja Bojowa wywodząca się z socjalistycznego Bundu i kojarzona z Markiem Edelmanem zagarnęła niemal całkowicie pamięć o Żydowskim Związku Wojskowym, w którego skład wchodzili często Żydzi będący oficerami i żołnierzami Wojska Polskiego. Tępienie pamięci o ŻZW trwa do dzisiaj i jest tak silnym imperatywem środowiska filosemickiego, że tuszowanie roli ŻZW posuwa się do groteskowych manipulacji. Taka sytuacja miała m.in. miejsce, kiedy w 2008 r. z powielanej przez media depeszy prasowej KAI „Gazeta Wyborcza” skopiowała tekst, wycinając słowa „Żydowski Związek Wojskowy” (w tym roku także w „GW” ŻOB przyćmił ŻZW, ale tym razem jeden raz nazwa ŻZW się pojawiła w artykule głównym o rocznicy powstania).

Za to w powielanej wczoraj przez media depeszy PAP nie zapomniano wspomnieć o ŻZW kilkakrotnie, jednak oczywiście dalej w cieniu ŻOB. Nie napisano, że o ile Żydowska Organizacja Bojowa, której losy kreślił potem barwnie Edelman liczyła 200 bojowników najczęściej bez broni, to Żydowski Związek Wojskowy liczył ich ponad 1500 w znacznej mierze jak na tamte warunki uzbrojonych. O ile ŻŻW rekrutował od 1939 r. głównie z oficerów WP a przynajmniej ludzi po przeszkoleniu w wojsku i poglądach antykomunistycznych, to ŻOB, który powstał dopiero w 1942 r. przyjmował lewicowców łącznie z komunistami.

Dlaczego lewicowi Żydzi spod znaku Edelmana tak bardzo chcieli by słuch o ŻZW zaginał? Być może dlatego, że Żydzi z ŻZW walczyli nie tylko pod żydowską, ale także polską flagą wspierani przez Armię Krajową (ŻOB miał kontakty zarówno z AK jak i Gwardią Ludową oraz sowiecką partyzantką). ŻZW byłi związany ze Stowarzyszeniem Młodzieży Żydowskiej im. Józefa Trumpeldorfa (Brith Trumpeldorf – Bejtar). Bejtarowców charakteryzował żydowski nacjonalizm, który kazał im szkolić się, poznawać historię żydowską, inwestować w swoje umiejętności, by mieć zasoby do odbudowania państwa żydowskiego. Bejtarowcy uważali też, że dopóki to nie nastąpi, winni być lojalni wobec swojej zastępczej ojczyzny; w tym przypadku Polski. To nigdy nie było mile widziane zarówno wówczas wśród bundowców od Edelmana jak i później w środowisku Adama Michnika i tzw. szeroko pojętej michnikowszyzny.

To co jednak mogło najbardziej wpłynąć na eliminację ZŻW ze świadomości potomnych i podkreślanie roli ŻOB to fakt, że AK po wojnie była „zaplutym karłem reakcji", więc ŻZW jako współpracujący z AK był niewygodny. ŻOB za to była lewicowa, rekrutująca także komunistów. Do tego przeżył jej przywódca, Marek Edelman, który nigdy nie zmierzył się z potrzebą oddania odpowiednią miarą hołdu zasłużonym żołnierzom ŻZW. Ci, niestety, nie przeżyli wojny i nie mieli możliwości obrony przed gumką, która przez lata wymazywała ich z pamięci historycznej. Należy na koniec jeszcze raz przypomnieć, nawet, jeśli to odbrązowanie kanonizowanej za życia figurki żydowskiego świętego lewicowca: do utrwalenia kłamstwa przysłużył się w dużej mierze Marek Edelman, który mówił o żołnierzach z ŻZW z pogardą, nazywał ich faszystami i umniejszał ich udział w powstaniu do granic możliwości. Na pytanie Any Grupińskiej o ŻZW odpowiedział: „ŻZW? Co cię to obchodzi? Z faszystami chcesz mieć do czynienia? (…) Oni byli obrzydliwi”.

Robert Wyrostkiewicz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną