Słów kilka o człowieku niezłomnym

0
0
0
/

Choć nikt jeszcze dzisiaj nie da gwarancji na pełny powrót do zdrowia po koszmarnym wypadku, to jednak wielość modlących się i dobrze życzących ludzi, daje wielką nadzieję na poprawę. Pan Tomasz Gollob, którego przyjaźnią się szczycę, jeszcze w poprzedni czwartek, z chłopięcą radością, opowiadał mi o niedzielnych planach i wyzwaniach na kolejny sezon. Mimo iż jak zwykle starałem się studzić zapał bliskiego mi człowieka, tłumacząc, że przecież tyle już dokonał, że niczego już nikomu nie musi udowadniać, moje słowa przepływały nad Jego rozpromienioną twarzą, rozjaśniając paskudną, kwietniową pogodę.

Jako słaby znawca „wiecznego skręcania w lewo”, poznałem Tomasza Golloba wiele lat temu. Pamiętam jak wielkie wrażenie wywarła na mnie jego skromność i niebywały profesjonalizm w podejściu do wszystkiego. Kiedy zdarzył nam się epizod sponsorski związany z reklamą firmy „BMW Posłuszny”, jego zawodowstwo reklamowe ujęło nawet właścicieli marki z Monachium, przesuwając poziom rozpoznawalności dealerstwa na wysokie miejsca w Polsce i w Europie. Od kiedy nasze zawodowe kontakty przeistoczyły się w zwyczajną, ludzką przyjaźń poznałem Tomasza lepiej. Powiedzieć, że to człowiek wyjątkowy, to zdecydowanie za mało. Jego samodyscyplina i pracowitość powaliłyby nawet Syzyfa. Gdy świat w blasku fleszy, oglądał jego spektakularne wyczyny, nikt nie dostrzegał tysięcy godzin spędzonych w błocie, smarach, oparach paliwa i na wiecznych podróżach.

Determinacja Tomasza w dążeniu do wytyczonego celu nie ma sobie równych. Zatem jako zawodowiec Tomasz Gollob przejawia cechy sportowca doskonałego. Istnieje jednak drugie oblicze mistrza świata, Tomasza jako człowieka. I w tym miejscu świadczyć mogę całym sobą, bowiem wiele przegadanych godzin, wspólnych, towarzyskich podróży dało mi obraz jego zacności, uczciwości, wielkiego patriotyzmu i zwyczajnej ludzkiej dobroci. Mało kto wie, iż Tomasz Gollob jest wielkim darczyńcą wszelkich akcji charytatywnych, pomaga domom dziecka, pomaga wielu osobom w potrzebie. Czyni to godnie, bo bez rozgłosu i błysku aparatów fotograficznych. Smutne jest to, że tak dobry człowiek był obiektem nienawistnych napaści, spisków i pomówień, których nigdy nie mógł pojąć.

W trakcie jego niesamowitej kariery napotkał na swojej drodze wielu nikczemników, chcących wykorzystać gwiazdorski blask do swoich podłych celów. Nigdy nie zapomnę jak jego twardy charakter próbowano złamać, wykorzystując nawet najbliższych, stawiając go w obliczu oskarżeń prokuratorskich, i czyniąc z niego rodzinnego oprawcę z bronią i malwersanta. Jednak pasma uniewinnień nikt już nie raczył odnotować. Tomasz nie potrafił zrozumieć postępowania tak nienawistnych ludzi, bowiem tego typu uczucia zawsze były mu po prostu obce.

Znamiennym jest fakt, iż każdy kto go poznał stawał się nie tyle fanem żużla, ale fanem człowieka. Swoją dobrocią i nieskazitelnym profesjonalizmem potrafił godzić najbardziej zwaśnione środowiska kibicowskie. Jak niebywałym był dla mnie fakt, iż każda społeczność, której barwy przyszło mu reprezentować szybko uznawała go za „swojego”. Kiedy w trakcie Jego ostatniego wyścigu z cyklu Grand Prix powiewały transparenty z Bydgoszczy, Torunia, Tarnowa, Gorzowa, Warszawy i wielu, wielu innych zrozumiałem, że Tomasz Gollob stał się niepostrzeżenie nie tylko wybitnym sportowcem, ale dobrem narodowym, szanowanym na całym świecie.

Nie zapomnę nigdy naszego spotkania po odebraniu przez Tomasza Golloba, jako pierwszego żużlowca w stuletniej historii plebiscytu, w portugalskim Estoril prestiżowej nagrody „Osobowości Roku Międzynarodowej Federacji Motocyklowej”, będącej wynikiem głosowania internautów, dziennikarzy i zawodników z całego świata.

Gdy siedzieliśmy wtedy w urokliwej kawiarence „Cafe de Paris” w Monaco dostrzegłem szepczących kelnerów, stojących blisko naszego stolika, w gotowości spełnienia każdego zamówienia Tomasza mimo, że przy innych stolikach siedziały inne światowe gwiazdy, jak choćby Luis Figo czy Venus Williams. Wspomniane szepty i subtelna ignorancja innych, napawały mnie niezasłużoną dumą z bycia Polakiem i przyjacielem tak skromnego i zarazem wyjątkowego człowieka. Dzisiaj wiem na pewno, że Tomek zaaferowany swoimi zębatkami, przełożeniami, gaźnikami, silnikami i nowymi wyzwaniami, nigdy nie pojmie ogromu zjawiska jakie stanowi. Nie uczestniczył bowiem w niepowtarzalnej atmosferze spotkań przed telewizorami, kibiców i nie kibiców, których rozpierała narodowa świadomość, obserwując wyścigi z kolejnych batalii, w walce o tytuł Mistrza Świata. Wtedy, kiedy Polska tkwiła w pełnej światowej separacji, jeden młody, skromny chłopak z Bydgoszczy poważył się ponieść biało-czerwone barwy z niezłomnym orłem, w Europę i Świat, czyniąc z nas dumnych Polaków.

Dzisiaj na płocie szpitala, w którym leży Tomasz Gollob ludzie spontanicznie wieszają, pełne szacunku i uwielbienia transparenty. Kibice z różnych stron kraju spotykają się przed bramą lecznicy, wyśpiewując dodające otuchy wersy.

A zatem Tomku, ….chyba było warto. Wracaj szybko do nas. Niech Pan Bóg Tobie sprzyja.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną