Oni chcą, aby było tak jak kiedyś

0
0
0
/

Co pewien czas nasz świat kultury zabłyśnie swoim refleksem i inteligencją. Kolejny aktor czy aktorka, literat na łamach „GW”, Wirtualnej Polski czy innego medium pozostającego w totalnej opozycji do obecnego rządu, wypowiada swoje mądrości i w zacietrzewieniu nie widzi nawet śmieszności i braku logiki w snutych wywodach. Rozumiem, że można nie kochać PiS-u, dostrzegać potknięcia ekipy rządzącej, rozliczać ją z przedwyborczych obietnic. To naturalne. Ale trudno pojąć zawiłe meandry nienawiści. Zwyczajne „nawalanie” PiS-u na oślep. Zakładamy, że PiS zostaje odsunięty od władzy. I co dalej? Jaka czeka nas rzeczywistość? Jaką mamy alternatywę? Powrót skompromitowanej PO, która stworzyła państwo teoretyczne, szarpane niezliczonymi aferami, w którym każda dziedzina życia zamieniła się w kamieni kupę. I co, zaciekli krytycy PiS-u pragną powrotu tego bagna, w którym dobrze się żyło jedynie wąskiej kaście i która do tej pory nie może przeboleć odsunięcia jej od tłustego koryta. Jakoś na naszej scenie politycznej nie widać nowej, ciekawej formacji, której można by zaufać. W rzeczywistości pozostaje tylko jedna alternatywa – albo rządy PiS albo PO. Trzeba to jasno sobie uzmysłowić. Nie dziwią nawet pełne absurdalnej nienawiści wypowiedzi większości aktorskiego środowiska. Oni nadal żyją w jakimś amoku i tworzą wirtualną rzeczywistość. Ale co się dzieje z pewną grupą zwykłych obywateli, krytykujących w czambuł wszystko to, co robi pisowski rząd. Warto się zastanowić nad swoimi sądami, bo PO zyskuje w sondażach i zaczyna się zachowywać tak, jakby już witało się z gąską. U bram raju prezydenckiego stoi wygłodzony i zdeterminowany Donald Tusk, u którego brukselskie apanaże niedługo się skończą. Jeżeli wygra z Andrzejem Dudą, nie będzie możliwe sprawne rządzenie. Wszystkie ustawy może blokować. I to jest diabelski sen śniony nieprzytomnie przez nasze elity, które gdzie się da opluwają w nienawiści tych przeklętych pisiorów. A możliwości mają wiele, bo nadal mediów nieprzychylnych obecnym rządom jest zdecydowanie więcej niż tych tzw reżimowych. Prym w tym wiedzie, jak zawsze niezawodna, Krystyna Janda. To naczelny strażnik celebryckiej nienawiści. Zawsze gotowa zainicjować jakąś akcję, podzielić się swoimi „mądrościami” na portalu społecznościowym, udzielić wywiadu jedynie słusznym mediom. Ostatnio błysnęła w Wirtualnej Polsce. „Słuchałam przemówienia pani premier i myślałam, że po prostu zjem kierownicę. Złodziej krzyczy „kradną” cały czas (…) Wszystkich wyzywają od złodziei. Ja też się czuję wyzwana. A niczego nie ukradłam. Pracuje 45 lat dla siebie, dla tego kraju w dziedzinie sztuki. Ale jestem obrażana każdego dnia.” Obrażana i wyzywana Janda kleci dalej o Beacie Szydło i o kobietach zasiadających w rządzie. Dla niej pani premier „to nie jest kobieta. To jest (…) hybrydowa postać.” Dlaczego, bo źle traktuje kobiety. A przyłączają się do niej wszystkie panie minister w tym rządzie. I dalej Janda snuje insynuacje i obraźliwe wywody. „Nie zastanawiam się – paple – jakie sumienia mają kobiety w rządzie (…) co mówią swoim dzieciom, jak je wychowują (…) Nie zastanawiam się, bo jest to po prostu bolesny temat.” Aż strach się bać, kto nami rządzi i na jakich strasznych ludzi wychowa swoje dzieci. Rosną nam przyszli dyktatorzy. Ale Jandę w mowie nienawiści przebiła ostatnio znana pisarka Maria Nurowska. Promując swoją najnowszą książkę, wygłosiła stek bzdur, aż dziwne, że pisarka, która tworzy literackie postacie, nie zna psychiki ludzkiej. W zacietrzewieniu obrony Józefa Piniora nie dopuszcza do siebie faktu, że nie raz w historii bohaterowie z okresu walki skundlili się w latach pokoju. A dalej w wywiadzie idzie już po bandzie. Dostało się rocznicom katastrofy smoleńskiej. „Jest XXI w. , a my cofnęliśmy się do średniowiecza. Od siedmiu lat, co miesiąc jesteśmy świadkami przedziwnych obrzędów. Kaczyński zmienił Polskę w dom pogrzebowy.” Drażnią ją miesięcznice, a nie upodlenie Polski oddające śledztwo w ręce Rosjan. Ale winnych nie ma. Śmierć 96 osób nie wymaga, jej zdaniem, wyjaśnienia. A dalsze rozprawianie o Smoleńsku jest nudne. Dla Nurowskiej czarną złowrogą chmurą wiszącą nad nami jest Jarosław Kaczyński. To niemal uosobienie szatana. „uosabia wszystko, co w nas złe: małość, złośliwość, zawiść, tchórzostwo.” I dalej snuje podłe wywody. „Trzeba być potworem, aby zbijać kapitał polityczny na śmierci brata(…) Kaczyński niszczy moją Polskę, niszczy ludzi. Dziś wstydzę się, że jestem Polką, z takiej Polski.” – kończy dramatycznie. 6 maja nienawistnicy ruszą w błękitnym Marszu Wolności. Już teraz skrzykują się na Facebooku, filmikach promujących imprezę. Jerzy Radziwiłowicz czuje się obecnie więźniem, bo pisze: „Chcę być wolnym obywatelem w wolnym kraju.” Wtóruje mu Daniel Olbrychski zapowiadając „Stop obecnym rządowym wygibasom.” Dołącza Marian Opania – „Mój rozum i serce mówią, że trzeba na to pójść.” Biedni uciśnieni i zafrasowani dalszym niepewnym losem Polski będą mieć znów swój happening. Niech się bawią, oby tylko nie zatruli swoją nienawiścią zwykłych Polaków. Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną