Michał Kowalczyk: Ukraina - jaki finał?

0
0
0
/

Kiedy już wydawało się, że Majdan zaczyna się „zwijać”, władze postanowiły jednak zablokować miasto oraz przepuścić szturm. Zamiast więc wyczekiwać na rozejście się tłumu, postanowili rozwiązać sprawy w sposób siłowy.

 

Odcięto drogi prowadzące do Kijowa, zablokowano środki komunikacji miejskiej, wyłączono internet w wielu instytucjach oraz na uczelniach. Jest to zatem akcja, która musiała być starannie planowana od kilku tygodni. Na ulicach Kijowa wrze, a z kraju zjeżdżają się posiłki w imię pomocy dla Majdanu.
    

Trudno mi wierzyć w sugestie, iż jest to początek wojny domowej: mówi się o tym raczej na potrzebę „dziennikarską”, powrót walk na Ukrainie to rzecz korzystna medialnie, taka jest smutna prawda.


Wątpię również w możliwość rozczłonkowania Ukrainy, choć polityka potrafi zaskoczyć i nie warto tego przekreślać w zupełności: dla Partii Regionów znacznie wygodniej byłoby rządzić Ukrainą południową i wschodnią, gdzie też są największe profity: Lwów czy Tarnopol nie przedstawiają wielkiej wartości z perspektywy zysku. Trudno się natomiast spodziewać, aby Janukowycz i jego ludzie dobrowolnie oddali resztę kraju znienawidzonej opozycji.    
    

O ile Unia Europejska zajmowała do tej pory wyczekujące stanowisko i starała się nie angażować zbytnio w kwestię Ukrainy, to teraz jej politycy będą zmuszeni nadać sankcje, lub chociaż głośno nimi grozić. Tego wymaga pewna „poprawność”. Faktycznie, mają ważniejsze problemy, niż zajmowanie się egzotyczną dla nich Ukrainą.


Sankcje jednakże nie powstrzymają Janukowycza, dniem wczorajszym pokazał, że dąży do zupełnej konfrontacji z opozycją. Trudno oczekiwać, aby się cofnął: musi ukazać wspierającym go oligarchom, iż jest w stanie rozprawić się z rewoltą. Albo rewolucja, albo on.     
    

Co więcej, sankcje oraz nacisk Zachodu tylko bardziej popchną go w objęcia Moskwy, czego już nie da się zapewne powstrzymać. To Putin i Rosja będą głównymi zwycięzcami tej rewolucji: ona w końcu zostanie rozjechana, choćby i czołgami. Oporów by strzelać do demonstrantów z ostrej amunicji nie ma ani Janukowycz, a w razie potrzeby wsparcia ze strony Rosji – nie będzie miał i Putin. Im większa eskalacja walk, im więcej sankcji dla Janukowycza, tym wzrasta rola Putina – wyśle on swoją pomoc, za którą Janukowycz i jego oligarchowie będą musieli zapłacić.
    

Co może zrobić Polska? Polska nie może zrobić nic, z perspektywy ukraińskich oligarchów jesteśmy tylko prowincją Unii Europejskiej i nie budzimy żadnej powagi. Taka smutna prawda. Polska dostosowała swoją „politykę zagraniczną” do życzeń Brukseli (a raczej Berlina), Polska nie po prostu posiada obecnie swojej polityki zagranicznej.


Dopóki nie zmieni się tego stanu rzeczy, lepiej nie wikłać się w jakikolwiek konflikt zewnętrzny i zachować neutralność wobec walczących stron.     


Michał Kowalczyk


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną