Nastolatki atakują!

0
0
0
/

Nara, spoko, o co chodzi? O agresję wśród nastolatków, która jest w ich środowisku wszechobecna. Z jednej strony blichtr: modne ciuchy i gadżety, predestynujące -w ich mniemaniu- do przynależności do „tych lepszych” w szkole, z drugiej – wulgarne słowa i pięści zastępujące normalną komunikację werbalną, z którą sobie nie radzą. To co zrobiliśmy naszym dzieciom, dając przez lata przyzwolenie na ogólny brak szacunku dla norm społecznych, prawnych, zwyczajowych i obyczajowych, aprobując śmieciowe wzorce kulturowe i etyczne mści się teraz na nich w sposób okrutny. Mści się też na nas.   „Cielęcy wiek” zawsze wiązał się z niepokornością i popełnianiem głupot. Ale żeby kopać w głowę koleżankę butami i to we trzy, szarpać za włosy, bić pięściami? W głowie się nie mieści. Kto zna obyczaje niektórych gimnazjalistów od dawna wie o organizowanych „ustawkach” między klasami lub szkolnymi grupami, podczas których pięści idą w ruch i krew leje się z nosa. Tak właśnie wygląda ich „rozmowa” i „siła argumentów” rodem z kryminalnych filmów. Skąd te wzorce? Nie zawsze wyniesione z patologicznych rodzin. Spójrzmy co serwują filmy i telewizja. Ilona Łepkowska, autorka fabuły „M jak miłość” i wielu innych polskich seriali powiedziała kiedyś, że pisząc scenariusz musi nieraz długo pomyśleć o filmowych scenach, bo to odpowiedzialność i wie, że posłużą one potem jako wzorce zachowań w społeczeństwie, które te seriale ogląda. O tym, że nie każdy bierze ten fakt pod uwagę ( a może wprost przeciwnie- bierze!!!) przekonujemy się skacząc pilotem po kanałach. Wszechobecnymi bohaterami filmów od dawna stały prostytutki, narkomani, bandyci, mordercy, różnej maści dewianci, oszuści i złodzieje. Tu nie chodzi o ”Damę kameliową” z Gretą Garbo” z nieszczęśliwą miłością w tle, lecz hard seks, „domina”, podwieszanie, podduszanie, nagie pierwsze randki z nieznajomymi partnerami w telewizyjnych programach, big brother`y z uczestnikami w stroju Adama i Ewy, których kamera podgląda w różnych życiowych sytuacjach. W czasach gdy pornografia weszła nam do mieszkań razem z kablówkami, intymność staje się słowem coraz bardziej zapomnianym. We współczesnej kulturze nie ma już tematów tabu. Wszystko co do niedawna okrywało hańbą, wstydem, po prostu było nie do zaakceptowania, na naszych oczach usiłuje się nam wcisnąć jako normę, wmawiając, że wszystko jest na sprzedaż. Można pluć na świętości, zabłysnąć artystycznie – a nawet zrobić międzynarodową karierę - po przybiciu na krzyżu genitaliów. Znajdą się media, które cmokając, wszystko to pochwalą, namaszczą i jeszcze desygnują do wysokopłatnej nagrody. Oczywiście, wszystko w ramach obrony demokracji. Najbardziej bezbronna jest w tej sytuacji młodzież, która chłonie wszystko jak gąbka i łyka jak pelikan sznurowadło. Więzienna subkultura, z premedytacją podniesiona do rangi normy, nie tylko przejawia się modą na kloaczne przekleństwa i brutalne zachowania, ale ogólnie na chamstwo, co najliczniej „kupuje” młodzież, za którą – delikatnie mówiąc - nie stoją wielkie pieniądze. Bo ci z wyższej półki na ogół uważają na to, co i jak mówią, znają zasady savoir vivre`u, uczą się w prywatnych szkołach i jedzą zdrową żywność. Oczywiście, są wyjątki. Kiedyś zasadą było równanie w górę. Dziś popularyzowane wzorce wciskają młodzieży w głowę, że warto równać w dół. Że w ramach społecznego awansu dobrze jest, na przykład, uczestniczyć w lansowanych przez pewna gazetę niedzielnych targach śniadaniowych, bo to jest cool i na tym polega stołeczność. Taki „Targ Śniadaniowy’ urządzany w ponad stuletnim, warszawskim Parku Skaryszewskim, który od pewnego czasu jako obiekt chroniony znajduje się w rejestrze Stołecznego Konserwatora Zabytków, zdominował w niedziele tę piękną enklawę zabytkowej zieleni. Do tego stopnia, że przez cały czas trwania targów wjeżdżają tam i parkują samochody, rozjeżdżając miejską zieleń, płosząc zwierzynę i spacerowiczów. Straż Miejska nie widzi w tym problemu, ale okoliczni mieszkańcy protestują, piszą listy do gminy, że granda. Dyżurują, licząc samochody, edukują, wciskając za wycieraczki społeczne mandaty, które można potem schować w buty. Bulwersuje fakt, że często do organizacji tych imprez dokładane są środki z budżetu dzielnicy lub miasta, trzeba też dokonywać napraw zniszczeń powstałych w trakcie imprezy. W ostatnią niedziele społecznicy naliczyli …dwieście aut. Mówią, że nastąpiło zbydlęcenie, nikt już nie tłumaczy, co to jest dobro wspólne i że o nie trzeba wspólnie dbać. Zastawiam się, jakie to wzorce swoim dzieciom przekazują ci, którzy parkują w „Skaryszaku”. Rozpychaj się łokciem, wywalcz silą swoja pozycję, pluń na słabszego. Jeśli dodamy wzorce propagowane przez określone media, życie dopisze resztę. Młodzież żyje w określonym społecznym otoczeniu i określonej kulturze. Niestety już takiej, że gdy dwie 14 latki kopały i biły „za chłopaka” koleżankę przed szkolą, przyglądali się biernie temu ich gimnazjalni koledzy. Nikt z kilkudziesięciu osób nie ruszył z pomocą. Z wieści, jakie dochodzą o tym nie pierwszym takim incydencie wynika, że rodzice trzymają stronę swoich kopiących córeczek. Dziewczyny spędziły dwie noce w policyjnej izbie dziecka, ale policja przy każdym dziecku i każdym rodzicu śniadającym w Skaryszaku stać nie będzie. Komuś bardzo zależy, żeby wmówić nam, że wszystko wolno, bo mamy demokracje. Otóż nie wszystko wolno właśnie dlatego, że mamy demokrację. Obowiązywać powinny pewne normy. Niestety, norma się obsunęła. A dno ukradli. Zaś fakt, że 14 latki skopały koleżankę w Gdańsku, a „Skaryszak” jest w Warszawie nie ma żadnego znaczenia. Mogło być odwrotnie. Nastolatki nie radzą sobie z emocjami. W podobny sposób atakują jak Polska cała: w Koninie, Lwówku Śląskim i Białymstoku. Czasem incydent kończy się tragicznie. Czas iść po rozum do głowy. Alicja Dołowska

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną