Dręczenie licealistów

0
0
0
/

  Wchodząca w życie reforma edukacji napotyka na wieloaspektowy sprzeciw. Totalna opozycja, która krytykuje w czambuł wszystkie posunięcia PiS-u, nad reformą edukacji od pewnego czasu nie pozostawia suchej nitki. W tej negacji wspiera ją ZNP ze Sławomirem Broniarzem na czele. Obecnie forsują konieczność ogólnopolskiego referendum. Jeżeli chcieli domagać się takiej formy wypowiedzi Polaków, dlaczego obudzili się tak późno? Reforma ma ruszyć lada chwila, wszystko jest już przygotowane, a duża część społeczeństwa domaga się referendum. Znane metody. Po prostu zadyma dla zadymy.   Referenda to bardzo dobry sposób na kontaktowanie się z narodem w ważnych dla wszystkich obywateli sprawach. Ale trzeba je przeprowadzać rozsądnie, aby nie zamieniły się w farsę, tak jak ostatnie referendum zarządzone przez Bronisława Komorowskiego podczas rozpaczliwej walki prezydenckiej o jego podobny wybór. Miało być ostatnią deską ratunku dla żyrandolowego prezydenta, miało przekupić wyborców Kukiza obietnicą jednomandatowych okręgów wyborczych, a skończyło się zupełną klęską. Totalna opozycja znów ma krótką pamięć. To za czasów jej ośmioletnich rządów miliony podpisów obywateli pod petycją o przywrócenie dawnego wieku szkolnego i zaprzestania eksperymentów na sześciolatkach, trafiły do kosza. Teraz próba przywrócenia edukacyjnej normalności spotyka się z zaciekłą krytyką. Niepodobna im się wszystko. Likwidacja gimnazjów, powrót do ośmioklasowej szkoły podstawowej i czteroletnie licea. Z taką samą zaciekłością krytykowany jest program. Nie dostrzega się, że jakakolwiek zmiana w dotychczasowym nauczaniu to już sukces. Wszystko będzie lepsze niż edukacja funkcjonująca do tej pory i produkująca młode pokolenie półgłówków, nie mających wiedzy na żadne tematy. Uczonych jedynie, jak rozwiązywać często kretyńskie testy. W takim wymiarze matura stała się fikcją, produkującą rzesze niedouczonych młodych ludzi, z którymi wykładowcy wyższych uczelni nie potrafią sobie poradzić. I rosną nam pokolenia ćwierćinteligentów, nie znających historii Polski, historii naszej literatury i kultury. A totalna krytyka zmian edukacyjnych przybiera często kuriozalne rozmiary. Niedawno „GW” w wywiadzie przeprowadzonym z prof. Krzysztofem Biedrzyńskim z UJ ubolewa nad ciężkimi czasami czekającymi licealistów. Otóż młodzież będzie dręczona obowiązkiem czytania większej liczby lektur. Aż strach pomyśleć, co ich czeka. Muszą przeczytać aż sześć lektur rocznie, a do tego dochodzi jeszcze poezja i teksty dodatkowe. MEN nie ma nad nimi litości. Będą musieli czytać i to nie we fragmentach jakieś starocie. Po co komu Mickiewicz, Słowacki, Prus czy Żeromski. Gdyby to była kolejna genderowska „księga cipek” to co innego. Światła literatura. Ale ta sprzed wieków do niczego się nie przyda. A do tego dochodzą jeszcze wiersze i to rymowane. Kto to zrozumie… Prawdziwa męka. Pan profesor ze smutkiem dowodzi, ile to czasu trzeba poświęcić, aby „przerobić” na lekcjach „Powrót posła” Niemcewicza. Nie rozumiem dlaczego? Czy trzeba uczniom przekładać tekst na polski, bo nie są w stanie go przyswoić? Dziwne obawy w ustach kierownika Zakładu Dydaktyki Przedmiotów Szkolnych. Jeżeli obawy pana profesora są słuszne, to daje to obraz degeneracji polskiego szkolnictwa. Młodzież szkolna nie zna swoich korzeni historycznych i kulturowych. Nie wie, jaka jest ich przeszłość dziejowa i to ją nie obchodzi. Ważne, że czują się światłymi Europejczykami . A do dobrego samopoczucia nie jest im potrzebny Mickiewicz czy Norwid. Ale co tam XIX wiek, część z nich nie zna historii nowszej, dotyczącej II wojny światowej. Mgliście im się kojarzy z Powstaniem Warszawskim data 1 sierpnia, a na 400 licealistów jedynie dwóch mogło coś sensownego powiedzieć o bitwie o Monte Casino i tyle samo znało pieśń „Czerwone maki na Monte Casino” itp., itd. Wystarczy posłuchać ulicznych sond i żenującej niewiedzy młodych ludzi . W większości to wynik antyedukacji szkolnej. Takie są owoce siedzenia przy kranie z ciepłą wodą. Rozmycie narodowej tożsamości i wtopienie się w nurt narzucany przez Unię Europejską. Popsuć coś jest bardzo łatwo, natomiast odbudowa wymaga długich lat. Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną