Policja nie daje Polakom poczucia bezpieczeństwa

0
0
0
/

Przez ostatnie cztery lata rząd węgierski zwiększył siły policyjne w kraju, w efekcie czego w każdym mieście i każdej wsi znajduje się posterunek. Tymczasem w Polsce liczba komisariatów maleje, natomiast urząd dzielnicowego w wielu miastach nie funkcjonuje, ponieważ w miejskich dzielnicach posterunków po prostu nie ma.

 

 

Przykładem może być Radom, gdzie, aby dostać się na posterunek, do którego przypisana jest np. dzielnica Halinów, trzeba jechać na drugi koniec miasta, do dzielnicy Osiedle Południe, do której nie ma bezpośredniego dojazdu. Co ciekawe na pobliskim osiedlu Borki posterunek jest, ale dzielnicowego dla Halinowa w nim nie ma. O tym, żeby dzielnicowy znał mieszkańców obszaru, znajdującego się pod jego kuratelą, nie może być zatem mowy.


Reforma policji wprowadziła niewyobrażalny bałagan, którego bezpośrednim efektem – jak wynika z wypowiedzi mieszkańców – jest mała dostępność a co za tym idzie skuteczność organów ścigania.


- To jest celowa robota – powiedział w rozmowie z nami jeden z mieszkańców Radomia. - Za komuny władza utrzymywała agentów, aby utrzymywać społeczeństwo w zagrożeniu, teraz pielęgnują przestępców, żeby to oni siali strach. Im przynajmniej nie trzeba za to płacić, a często sami na tym zarobią – nie krył sarkazmu.


Również wywiązywanie się policjantów z nałożonych obowiązków pozostawia wiele do życzenia. Na forach internetowych mnóstwo jest wpisów dotyczących absurdów z tym związanych. Oto jeden z przykładów:


„Wczoraj znajoma poprosiła mnie o asystę w kupnie używanego roweru. Właściciel książeczki gwarancyjnej nie miał ale podał nam numer ramy. No to dzwonimy na policję dowiedzieć się czy taki rower nie został skradziony. Pan policjant rzuca tekst, że mamy przyjść z rowerem na komendę to nam sprawdzą. Szczegół, że jesteśmy z 30 km od komendy na jakiejś wiosce. Jeszcze lepiej by było jakbyśmy z właścicielem na komendę przyszli przed zakupem. Na pytanie dlaczego nie mogą nam sprawdzić teraz usłyszeliśmy tylko, że jak się okaże, że kradziony to pewnie się rozłączymy... a co jak go kupimy i przyjdziemy na komendę sprawdzić? Wtedy jak jest kradziony to rower nam zabiorą a my zostaniemy oskarżeni o nieumyślne paserstwo... które według kodeksu karnego zagrożone jest karą grzywny do 1500 zł, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku (art. 292 § 1 Kodeksu karnego)”. Komentarz chyba jest zbędny.


Coraz częściej zdarza się ponadto, że pokrzywdzeni rezygnują z dochodzenia swoich praw w obawie, że mogą sami zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Zdarza się, że ci, którzy zdecydowali się na złożenie zeznań na policji, gorzko tego później żałowali, w szczególności dotyczy to kobiet, które padły ofiarą gwałtu.


- Przesłuchanie było poniżające. Policjanci próbowali wmówić mi, że sprowokowałam gwałciciela swoim zachowaniem – powiedziała mi niedawno w rozmowie kobieta, która padła ofiarą gwałtu. Stwierdziła, że gdyby wiedziała, co ją czeka na komisariacie, nigdy by tam nie poszła.


Wyniki 13. edycji badania European Trusted Brands pokazują, że w 2013 r. policji ufała niemal połowa polskich respondentów (49 proc.) wobec 51 proc. w 2012 roku i 55 proc. w 2011 roku. Zaufanie do policji z roku na rok spada, chociaż i tak nigdy nie było wysokie.


Dla porównania funkcjonariusze policji największym zaufaniem są darzeni w Finlandii (ufa im 92 proc. obywateli), a także w Szwajcarii (77 proc.) i Niemczech (76 proc.). Najmniejszym zaś w Rosji – tam policjantom ufa jedynie 20 proc. ankietowanych. Nienajlepszą opinią mundurowi cieszą się także w Rumunii (35 proc.) oraz w Czechach (42 proc.).


Julia Nowicka

fot. Barbara Rode


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną