Piątek,(J 16,20-23a)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać.
Och! Jakże niesamowity mamy pęd do organizowania sobie wszelkich możliwych okoliczności, aby osiągać stan szczęśliwości. Musimy się najadać, musimy się wysypiać, ubierać w jakiś tam odpowiadający nam sposób, mieszkać wygodnie w tzw. godziwych warunkach, musimy też mieć poukładane relacje rodzinne i przyjacielsko – koleżeńskie, dobrze byłoby mieć jeszcze w miarę satysfakcjonującą pracę… do tego zdrowie… itd…
Tylko kto tak ma? A może jednak jest ktoś taki, kto właśnie tak żyje? Otóż jest!
To wymyślona postać nas samych w naszym misternie budowanym wyobrażeniu szczęścia.
A normalnie nie ma nikt takiego życia! Być może czasem ktoś stwarza pozory własnej szczęśliwości, tylko że takie oszustwo ma zawsze swój koniec.
My – dokładnie wszyscy – odczuwamy w sobie ten swoisty brak… Właściwie wiele… wiele braków. To nieustanne niezadowolenie, jakby jakaś niedająca się usunąć rysa na całej przezroczystości naszego życia.
Im bardziej otaczamy się bodźcami, które nas zagłuszają pozorną szczęśliwością, tym mniej przezroczyste jest nasze życie i tym mniej rozpoznajemy tę błogosławioną rysę, przez który widać… prawdziwe światło!
Świat się cieszy i raduje, bo kręci się w ułudzie. Ułuda to kłamstwo, a ojcem kłamstwa jest demon.
Nasz głód natomiast jest drogą Prawdy, jest błogosławioną tęsknotą za tym, czego w tym świecie nigdy nie znajdziemy, bo nie możemy. Tu tego nie ma!
Ale w szczelinie naszego wnętrza, która z zewnątrz odczuwalna jest jako sprzeczność z doczesnym światem i rodzi smutek, właśnie w tej szczelinie widać światło, które smakujemy i bardzo nas do niego ciągnie. To jest przyciąganie czystej Miłości - Dusza naszej duszy - Bóg.
W doczesnym, dookoła rozradowanym świecie, trochę się posmucimy, ale tylko przez chwilkę. To wszystko jest ważne. Nas przyciąga to światło, które wsączane przez Ducha Świętego w sam środek naszego głodu serca, już dziś, teraz i natychmiast, daje przedsmak radości, która jest prawdziwa i jest dla nas na zawsze. Smakujmy błogosławieństwa w odczuwanym głodzie serca. Przecież to jest wspaniałe!