„LOT bankrutuje! Prosi rząd o miliard złotych” - informował w 2012 roku „Super Express” i większość ogólnopolskich mediów. W latach 2013-2014 przewoźnik LOT był zdaniem lotniczych ekspertów na skraju bankructwa. Etatowi mądrale od lotnictwa i część polityków przekonywali, że cudem będzie, jeśli ktoś zechce kupić zdychającego bankruta. Po zmianie rządów - nolens volens, bo nie chodzi tu zapewne o jakąś ekonomiczną strategię pisowców - LOT poszybował do góry. W drodze do sukcesu finansowego z ostatnich lat zdążył nie tylko stanąć na nogi, ale łyknąć jeszcze 49 proc. udziałów w estońskiej spółce Regional Jet i odgraża się, że zamierza dalej konsolidować rynek lotniczy w Europie Środkowo-Wschodniej. Skąd ten nagły boom? Owszem, w 2014 r. LOT otrzymał wysokie wsparcie z budżetu Skarbu Państwa, ale przecież nie takie pieniądze się przejadało…
Aktualne władze LOT mówią o doskonałych wynikach spółki wynikających z dobrze wdrażanego planu ekonomicznego i odpowiedniej reformy, a narzekają jedynie na związkowców z różnych starych układów. Jacek Wielgucki kojarzony z pseudonimem „Matka Kurka” znalazł jednak prostsze wytłumaczenie. Zdaniem znanego blogera wystarczyło nie kraść...
- Pamiętam wielką aferę, gdy po fatalnych wynikach finansowych wymieniano prezesa LOT-u i było to jeszcze za rządów Tuska, nie Kopacz. Słyszeliśmy wtedy, że to trzeba natychmiast sprzedać byle komu, a najlepsza byłaby Lufthansa, w przeciwnym razie wszyscy będziemy dopłacać do bankruta. Nie da się, po prostu się nie da dokonać takiego cudu, aby narodowy przewoźnik mógł osiągać zyski – pisał Wielgucki.
Bloger przypomniał, że w 2015 roku wynik netto LOT-u wyglądał fatalnie - 327 milionów złotych straty.
- Za 2016 rok, już pod rządami PiS, LOT tylko z działalności podstawowej (przewozy pasażerskie) przyniósł 170 milionów złotych zysku, a z działalności dodatkowej kolejne 130 milionów złotych - wyliczył „Matka Kurka”.
- Niemal idealnie odwrócone proporcje zysku i strat, w okresie zaledwie jednego roku. Jest to jednoczesne potwierdzenie jakim ekonomistą jest Tusk i jakim Kaczyński i kolejny raz widzimy też, że cała tajemnica ekonomicznego sukcesu to „wystarczy nie kraść” - puentował Wielgucki.
Być może ekonomiczne umiejętności zarówno Tuska jak i Kaczyńskiego nie powalają większości wyborców, ale hasło „wystarczy nie kraść” zdaje się przekonywać Polaków.
Drugie dno doprowadzenia do bankructwa LOT-u za rządów PO-PSL próbowała odkrywać kilka dni temu poseł Małgorzata Wassermann, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej zajmującej się aferą Amber Gold. Podczas rozmowy w RMF FM młoda poseł z PiS twierdziła, że LOT miała częściowo „wykupić” niewielka spółka OLT Express, z którą związany był m.in. Michał Tusk, syn byłego premiera a obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej.
- Od samego początku brano pod uwagę dwa warianty: pierwszy wariant to jest kwestia nie tyle przejęcia samego LOT-u, co przejęcia rynku LOT-u, osłabienia LOT-u, (...) a z drugiej strony mówiło się o tym - i to wynika z planów, które mieli ci panowie w stosunku do spółek lotniczych - że po przejęciu tego, co zamierzali przejąć, i utworzeniu pewnej grupy OLT zamierzali to sprzedać, nie ukrywają, że również za granicą - wskazywali tutaj kierunek niemiecki – mówiła Wassermann.
Przejęcie LOT-u jest jednym z wielu i nie najważniejszym wątkiem afery Amber Gold. Sprawa ma jednak trafić do prokuratury, a tam zdaje się będzie już grubo…
Robert Wyrostkiewicz