Dzień Konfidenta pod znakiem jedności

0
0
0
/

W tym roku Dzień Konfidenta przypada w niedzielę. Nie wszyscy może pamiętają, dlaczego, więc przypominam, że 4 czerwca 1992 roku złowrogi minister – wtedy spraw wewnętrznych – Antoni Macierewicz, przyniósł do Sejmu zalakowane koperty zawierające fiszki z nazwiskami konfidentów UB i SB, oraz informacjami, od kiedy do kiedy trwała współpraca, jaki pseudonim miał konfident i jak się ten flirt przelotny z bezpieką mu zakończył. Jak wiadomo, wśród konfidentów znalazł się wtedy sam prezydent Rzeczypospolitej Lech Wałęsa, któremu bezpieczniacy przydzielili pseudonim „Bolek”. Lech Wałęsa do dzisiaj nie może się z tym pogodzić, w związku z czym „koncepcje” lęgną mu się w głowie, na podobieństwo królików. Wzbudziło to zaniepokojenie Naszej Złotej Pani, która wbrew wszelkiemu rozsądkowi najwyraźniej postanowiła wykorzystać naszego Kukuńka w kolejnej kombinacji operacyjnej – bo jakże inaczej wytłumaczyć przyznanie mu na początku maja w Akwizgranie nagrody „Polonikus” ze szczodrobliwości niemieckiej Fundacji Karola Wielkiego? Tedy Kukuniek natychmiast „powinność swej służby zrozumiał”, niczym rosyjski policmajster z „Pana Tadeusza” i zaczął ćwierkać, żeby Niemcy jak najszybciej wzięły odpowiedzialność za Europę. Niemcom oczywiście nie trzeba dwa razy tego powtarzać – ale jak już wezmą tę odpowiedzialność, to Kukuniek będzie musiał chyba podpisać Volkslistę – bo w końcu „pogłębianie integracji w UE” jakoś musi się objawiać również zewnętrznie. Mniejsza jednak o przyszłość Kukuńka w związku z koniecznością podpisania Volkslisty – bo skoro już pogłębimy integrację, to – podobnie jak kiedyś w Związku Radzieckim – również w Unii Europejskiej będzie musiał pojawić się „naród europejski”. Myślę, że pierwszą kandydatką do „narodu europejskiego” może być pani grafinia Rózia Thun und Handehoch – oczywiście z ramienia tzw. głupich gojów – bo oczywiście trzonem nowego narodu będą europejsy. Na taką możliwość wskazuje anegdotka o tym, jak się nazywa Czechosłowak. Jak wiadomo Czech mógł nazywać się, dajmy na to, Havranek, Słowak nazywał się Jablosky, podczas gdy Czechosłowak nazywał się Cyngielman. Ale to jeszcze nie koniec przygotowań do kolejnej kombinacji operacyjnej w naszym nieszczęśliwym kraju. Jak już można się zorientować, będzie się ona odbywała pod sztandarem praworządności. Dlatego właśnie stare kiejkuty musiały zmłotować pana Mateusza Kijowskiego, żeby nie podskakiwał, tylko ustąpił miejsca panu Krzysztofu Łozińskiemu, na którym póki co nie ciążą ani żadne zaległe alimenty, ani zmalwersowane faktury, więc może wywijać sztandarem praworządności na oczach całej Europy – oczywiście do czasu, kiedy nie ujawnia się jakieś śmierdzące dmuchy – no bo wtedy stare kiejkuty będą musiały urządzić kolejną podmiankę. Ale – jak się okazuje – pan Kijowski non omnis moriar, czyli – jak powiadają gitowcy – nie został ze szczętem wykończony i panu redaktorowi Andrzejowi Stankiewiczowi, zwerbowanemu na portal „Onet”, perswaduje, że nie ma żadnej afery fakturowej, a pan redaktor łyka te rewelacje bez sprzeciwu. Jak wyjaśnić fenomen, że przenikliwy i spostrzegawczy pan redaktor Stankiewicz nie ośmiela sprzeciwić się panu Kijowskiemu? Taki fenomen można wyjaśnić tylko na nieubłaganym gruncie mojej ulubionej teorii spiskowej, według której pan Kijowski nie podlega tej samej bezpieczniackiej watasze, tylko jakiejś innej, która ani myśli rezygnować z wpływów, jakie w szeregach płomiennych obrońców demokracji zyskała dzięki swoim agentom. Szczegóły wyjaśnił już dawno Konstanty Ildefons Gałczyński, pisząc w „refleksjach z nieudanych rekolekcji paryskich” te oto słowa: „Posadę przecież mam w tej firmie kłamstwa, żelaza i papieru. Kiedy ją stracę, kto mnie przyjmie? Kto mi da jeść? Serafin? Cherub?” Czasy idą ciężkie, toteż nikomu nie jest do żartów, więc myślę, że i tegoroczne obchody Dnia Konfidenta będą miały wyjątkową, jurydyczną oprawę. Gwoli zademonstrowania jedności z „elementami socjalnie bliskimi” byłoby wskazane, żeby nie tylko pan Łoziński, ale i pani Małgorzata Gersdorf z niezawisłego, póki co, Sądu Najwyższego, stanęła w pierwszym szeregu płomiennych obrońców praworządności z panem Mateuszem Kijowskim. Mam nadzieję, że oficerowie prowadzący o to zadbają. Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną