Źródła kryzysu uchodźczego, męczeństwa chrześcijan i terroryzmu islamskiego w XXI w.
Nim przeczytacie ten artykuł, gdzieś na świecie zginie co najmniej jeden chrześcijanin; na naszym globie co trzy minuty jest pozbawiany życia jakiś Wyznawca Jezusa. Nie umiera naturalną śmiercią, lecz ginie męczeńsko za to, że nie chciał wyrzec się Chrystusa. Świat z tego powodu nie lamentuje, wielcy politycy nie protestują, organizacje pozarządowe tego nie zauważają.
Dlaczego i za czyją przyczyną świat staje dziś na głowie, kto ma w tym interes i jak to może się skończyć – o tym jest niezwykle aktualna, ważna i poruszająca książka ks. prof. Waldemara Cisło pt. „Imigranci u bram”. Kto chce dociec prawdy o co chodzi w konflikcie imigranckim, powinien zapoznać się z tą publikacją wybitnego znawcy tematu, której wielkim walorem jest także ponad 100 dramatycznych ilustracji, będących wielokroć nawet trafniejszym komentarzem niż słowa.
Niektórzy muzułmanie określają samych siebie jako „żołnierze kalifatu” i z zimną krwią mordują „krzyżowców”. Coraz częściej jesteśmy świadkami zamachów islamskich w samym sercu Europy. Wchodzą w tłum i wysadzają się w powietrze albo wjeżdżają autami w ludzi. Politycy reagują „z wielkim oburzeniem” lub malują kolorowymi kredkami serduszka po chodnikach. A wielu z tych, którzy dzisiaj mordują w imię Allaha, zostało zaproszonych do Europy właśnie przez tych malujących kredkami polityków. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przybyszy ze świata islamu tylko dla niepoznaki zwie się imigrantami lub uchodźcami; w rzeczywistości są to emisariusze religijni nastawieni na nawracanie, także terrorem, zateizowanej Europy na wiarę Mahometa.
Śmierć chrześcijanina – niemal zawsze z rąk muzułmanów – nie oburza mass mediów. Co innego nieszczęścia wyznawców islamu – o, to powinno nas poruszać. Nikt nie zauważa, że po pierwsze to nie wyznawcy Chrystusa zgotowali im ten los, a po drugie muzułmanie żyjący w bardzo bogatych krajach arabskich nie chcą przyjmować swych braci-uchodźców. Zachodni ideolodzy i politycy wymyślili sobie, że powinny to robić kraje europejskie. Nawet nie próbują nalegać na arcybogatych naftowych potentatów, by otworzyli drzwi imigrantom-współbraciom. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nikt z rządzących naszym kontynentem nie chce zastanowić się, co będzie z tymi krajami ogarniętymi konfliktami zbrojnymi, gdy odpłynie z nich potężna rzeka młodych ludzi – uchodźców? A może o to właśnie chodzi, by opustoszyć bogate m.in. w ropę kraje i rozpocząć potem ich kolonizację? Wtedy już bez chrześcijan; zostaną wcześniej wymordowani, by nikomu nie przeszkadzali ze swym staromodnym systemem wartości, ze swymi cnotami i szlachetnością, za które są gotowi nawet życie oddać...
Ks. prof. Waldemar Cisło, przewodzący polskiej sekcji światowej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, kreśli genezę dzisiejszej hekatomby chrześcijan, stan faktyczny i środki ratunkowe. Sam wielokrotnie był w Syrii, Iraku czy innych krajach Bliskiego Wschodu i widział, jak sytuacja wygląda w krajach terroru muzułmańskiego. I przestrzega, żeby tych osób nie wpuszczać do Europy: „Najbardziej efektywna jest pomoc udzielana na miejscu. Ci, których było stać na wyłożenie 10 tys. dolarów za miejsce na pontonie dawno już z Syrii i Iraku wyjechali. Pozostali na miejscu najbardziej bezbronni – kobiety, dzieci i starcy. Spotkałem ich, gdy odwiedzałem kościoły w Damaszku. Mężczyzn tam nie było," mówi autor książki „Imigranci u bram”.
Do książki bardzo mądry wstęp - pod znamiennym tytułem „Kościół nie może zatracić swej tożsamości”- napisał metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, który podkreśla stanowisko polskiego Episkopatu wzywające do udzielania pomocy na miejscu, bo tam są najsłabsi, bo tam morduje się przede wszystkim wyznawców Jezusa. Pomagając na miejscu można przyczyniać się do likwidacji źródeł wojny, a nie skupiać się tylko na jej skutkach .
Ofiarami wojny są też muzułmanie, to prawda, ale to nie kto inny, jak bracia islamskich ofiar wciąż burzą świątynie i domostwa chrześcijan, mordują, gwałcą, palą, okaleczają, ścinają głowy, podkładają bomby. Część z nich jedzie potem, a raczej jest eksportowana, do Europy; kto z nich uchodźca, kto imigrant, kto terrorysta – nie sposób rozeznać. Faktem jest, że wojna została już zawleczona na nasz kontynent. Nadzieja na uzdrowienie upatrywana jest w Polsce, a omawiana tu publikacja, wydana bardzo starannie przez Białego Kruka, uzasadnia dlaczego tak jest.
Zobacz książkę:
https://bialykruk.pl/ksiegarnia/ksiazki/imigranci-u-bram-kryzys-uchodzczy-i-meczenstwo-chrzescijan-xxi-w