MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 8 czerwca 2017 r.

0
0
0
/

Czwartek, (Mt 26,36-42) Jezus z uczniami przyszedł do posiadłości zwanej Getsemani, i rzekł do nich: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę”. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną”. I odszedłszy nieco dalej do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!” Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: „Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Powtórnie odszedł i tak się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!” Jezus musiał się czuć niewyobrażalnie samotny tamtego dnia. Jest pośród swoich przyjaciół, a oni kompletnie nie rozumieją Go! W końcu wprost mówi im o swoim smutku. Oni z kolei przecież musieli widzieć, że dzieje się coś okropnego, bo jeśli ktoś odczuwa trwogę, to po prostu po nim widać! Trwoga nie jest jakimś tam sobie zwykłym niepokojem. Trwoga to przerażenie, widać ją w oczach człowieka, w jego ruchach, w całym stanie jego ciała, gdyż osoba w takim stanie zwykle jest wstrząsana lękami, nie może się uspokoić, głos jej się załamuje, płacze… Jezus Chrystus był właśnie w takim stanie!!! W stanie trwogi! A najbliżsi Jego przyjaciele… zasnęli. Zobaczmy to: każdy człowiek przechodzi przez takie doświadczenie, gdy nikt na całym świecie nie rozumie jego lęku, jego doświadczenia osobistej trwogi. To jest ludzkie doświadczenie, w które wszedł Jezus całą swoją duszą. Dlatego właśnie, nigdy przenigdy(!), żaden człowiek nie jest opuszczony w takim momencie, bo zawsze współodczuwa z nim Jezus Chrystus. Decyzja człowieka o odrzuceniu tej współodczuwającej Miłości Jezusa Chrystusa jest piekłem. Można zagłuszać swoje odczucia na różne sposoby, ale samotność jest piekłem, bo piekło jest czymś całkowicie odwrotnym do natury człowieka, która jest przeznaczona do relacji Miłości i nie inaczej! Samotność jest doświadczeniem przeżywania konsekwencji grzechu. Nieważne czy otacza nas wielki tłum, czy tylko kilka osób. Całkowite osamotnienie jest z nas, bo oznacza odwrócenie się od Boga. Oto konsekwencja grzechu, życie w śmierci, to znaczy w samotności. Tę konsekwencję grzechu przyjął na siebie Jezus Chrystus, dlatego bez względu na wszystko, my ludzie nigdy nie jesteśmy samotni – bo Jezus Chrystus jest przy nas i współodczuwa z nami, współprzeżywa to, co my. Każdą naszą trwogę On rozumie i to rozumie bardziej niż my sami, bo współprzeżywa ją z nami w pełnej Prawdzie. Jeśli odrzucimy relację z Jezusem Chrystusem, nie damy rady przejść przez to doświadczenie, bo trwoga stanie się czymś, co nas zabije poprzez pokusę rozpaczy - jedną z najniebezpieczniejszych pokus. Ukrytą, chytrą, przebiegłą i śmiercionośną… Jeśli naszą trwogę, przeżyjemy w Getsemani Chrystusowym, zobaczymy niezwykłe światło, nadprzyrodzone przestrzenie nadziei, a nasza wiara, choćby najmniejsza będzie bramą, w której rozsmakujemy się w cudzie przebóstwienia naszego ziemskiego życia w życie nadprzyrodzone już tu na ziemi! Tego dokona w nas czysta Miłość – Duch Święty! Wybór należy do nas, jesteśmy wolni. Zjednoczenie z Jezusem Chrystusem musi przejść także przez Getsemani, każdy je posiada, to miejsce trwogi, ten punkt swego życia, w którym przeżywa się trwogę. Ale nie pozwólmy nigdy sobie samemu na samotność w takim doświadczeniu swojego życia, bo Getsemani naszego życia jest najpierw ogrodem Chrystusa i nie inaczej! Dlatego właśnie nasze brzemiona są słodkie i lekkie, bo naszą trwogę zabiera Jezus Chrystus na Krzyż! …Bo On tak właśnie kocha!

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną