Potężny pożar wybuchł w wieżowcu w zachodniej części Londynu. Zdaniem świadków w płonącym budynku uwięzieni byli ludzie.
Ponad 200 strażaków nadal gasi pożar Grenfell Tower w północnej części Kensington, w którym mieszkało setki londyńczyków. Akcja gaśnicza 24-kondygnacyjnego budynku była o tyle trudna, że istniały obawy, iż ten może w każdej chwili się zawalić.
Pierwsze doniesienia o pożarze przy Latimer Road w Lancaster West Estate nastąpiły 54 minuty po północy.
O 6.15 w miejscu tragedii było 20 jednostek pogotowia ratunkowego. Dotychczas do szpitala trafiło 30 osób, przy czym rozległość ich obrażeń nie jest znana.
Ewakuację płonącego budynku rozpoczęto ok. 4 nad ranem, jednakże świadkowie zeznali, iż widzieli na dachu ludzi ludzi świecących czymś co mogło być telefonami komórkowymi albo latarkami, aby ratownicy widzieli, iż tam są. Uwięzieni w mieszkaniach podchodzili do okien.
Niestety hydrauliczna platforma strażacka była w stanie sięgnąć strumieniem wody zaledwie do 10 piętra. Strażacy nie byli w stanie sięgnąć płomieni na wyższych kondygnacjach. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Jeden ze świadków, Andy Moore relacjonował, że „widzieliśmy odłamki spadające z budynku, słyszeliśmy eksplozje i dźwięk tłuczonego szkła”.
Policja otoczyła miejsce pożaru kordonem bezpieczeństwa z obawy, iż budynek może się zawalić. Zamknięte zostały pobliskie drogi i metro.
Asystent komisarza londyńskiej straży pożarnej Dan Daly przyznał, że strażacy „pracują w ekstremalnie trudnych warunkach”.
Źródło: BBC