Niebawem przestaną grać Jacka Stronga. Nie przegap!

0
0
0
/

7 lutego na ekranach kin pojawiło się najnowsze dzieło reżysera Władysława Pasikowskiego zatytułowane „Jack Strong”. Jest to film, który rozpalił na nowo dyskusje na temat tytułowej postaci – Ryszarda Kuklińskiego.

 

Widz, przysłuchując się różnym opiniom o pułkowniku, idąc do kina, nie tylko dostaje konkretną odpowiedź, ale również wybiera się w ciekawą podróż w czasie. Może poczuć, jak skomplikowana sytuacja polityczna w Polsce przenika codzienne życie ludzi w tamtych czasach.

 

Głównym zamysłem twórcy było przedstawienie postaci Ryszarda Kuklińskiego. W czasach, gdy wojsko strzelało do bezbronnych, a nasi wschodni sąsiedzi planowali trzecią wojnę światową, pułkownik postanowił sprzeciwić się systemowi. W latach 1971-1981 przekazał na Zachód ponad 40 tys. stron najważniejszych tajnych dokumentów Układu Warszawskiego. Dokumenty te dotyczyły planów użycia broni nuklearnej przez ZSRR, danych technicznych uzbrojenia, planów wprowadzenia stanu wyjątkowego w Polsce.


Pułkownik mogąc polegać jedynie na sobie, milczał i robił swoje. Dlatego też nie dziwią pochlebne słowa wypowiedziane przez prof. Józefa Szaniawskiego, który wspominał pułkownika Kuklińskiego jako „człowieka nie tylko o genialnej pamięci, ale także wizjonera wojskowego,(...) który okręcił sobie wokół palca sowietów”.

 

Bohater Władysława Pasikowskiego

 

Film „Jack Strong” wywołał na nowo dyskusje: czy był to bohater czy zdrajca? Człowiek, któremu w 1984 r. groziła kara śmierci, a w 1990 r. już w wolnej Polsce 25 lat więzienia, został tak opisany przez Williama Casey'a (były dyrektor CIA) w raporcie do prezydenta Reagana: „Nikt na świecie w ciągu ostatnich 40 lat nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak. Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo (). Ci, którzy znają Kuklińskiego osobiście, widzą w nim człowieka wielkiego charakteru, odwagi, polskiego patriotę i bohatera".


Sam pułkownik twierdził, że mimo licznych konsekwencji swego czynu, takich jak: funkcjonowanie w ciągłym strachu, codzienne ryzykowanie życiem, utratą stanowiska i mienia, wreszcie przymus opuszczenia ukochanej ojczyzny, zrobiłby jeszcze raz to samo. Szaleństwo? Czy raczej odwaga i chęć uratowania Polski?

 

Pułkownik Kukliński jawi się w filmie jako bohater narodowy. Cichy i spokojny, ale równocześnie odważny i zdecydowany. Jednym słowem - niezłomny. W tę rolę wcielił się Marcin Dorociński, zaskakując widzów naturalną grą nawet w najbardziej napiętych scenach akcji, a także podobieństwem. Obok głównego bohatera zobaczyć możemy wiele znanych twarzy zarówno polskiego, amerykańskiego jak i rosyjskiego kina, którzy świetnie wpsali się w scenariusz.

 

Polacy żywą tarczą

 

Film przybliża historię, która niestety jest pomijana w dzisiejszych podręcznikach szkolnych. W razie wybuchy III wojny światowej, Polska stała by się – jak to nazwał wspomniany już prof. Szaniawski - „żywą tarczą”, byłaby to konsekwencja ustawienia na terenie naszego kraju rakiet sowieckich „z głowicami atomowymi o zasięgu 1800 km. Jedna rakieta - jak wyjaśniał w prof. Szaniawski - miała głowicę atomową o sile uderzenia od 20 do 30 większą od bomby, która spadła na Hiroszimę”. Usytuowanie rakiet na terenie Polski byłoby zagrywką czysto taktyczną. Gdyby atak nastąpił z ZSRR, to Zachód na pewno nie miałaby żadnych wątpliwości i szybko odpowiedzieliby na atak, ale jeśli rakiety byłyby z Polski, to według sowieckich planów mogłoby to dać im więcej cennego czasu.

 

Kukliński zdrajcą, Jaruzelski bohaterem

 

Świetnym uzupełnieniem i usystematyzowaniem wiedzy o sprawie Kuklińskiego jest film dokumentalny „Gry wojenne” Dariusza Jabłońskiego. Widząc i słysząc wypowiedzi pracowników wywiadu, polityków i wojskowych (polskich, rosyjskich i amerykańskich) zaczynamy wierzyć, że naprawdę był taki czas, że tak niewiele brakowało żeby świat przestał istnieć. Wróćmy jednak do filmu, któremu niektórzy dziennikarze zarzucają naiwność, przywołując scenę, kiedy pułkownik śpiesznie opuszczając Ministerstwo Obrony, przez przypadek uderza się w głowę, a wynoszone ukradkiem ściśle tajne dokumenty rozsypują się i zostają zebrane przez kolegów Kuklińskiego. Otóż w filmie dokumentalnym Dariusza Jabłońskiego jeden z rozmówców potwierdza prawdziwość wspomnianej sytuacji.

 

Po opuszczeniu świata przedstawionego w filmie przez Pasikowskiego, świata pełnego zadymionych papierosami pomieszczeń, muzyki z tamtych czasów, okraszonych wódką spotkań, ma się pewność, że film był naprawdę warty obejrzenia, choć dość poważnym zarzutem może być zamerykanizowanie fabuły i pokazanie głównego bohatera jako człowieka idealnego. Ale może pułkownik Kukliński za tyle lat zniesławienia na to zasługuje?

 

Wydaje się, że reżyser zgadza się ze słowami Tadeusza Płużaniewskiego: „Pułkownik Kukliński nie jest w żaden sposób kontrowersyjny. Oceniam go jednoznacznie pozytywnie. Jego wkład dla sprawy polskiej jest olbrzymi. W mojej ocenie wciąż ten wkład nie jest doceniany. W pewnych środowiskach Kukliński jest wciąż uważany za zdrajcę. Jednak te same środowiska uważają gen. Jaruzelskiego za bohatera.(za: wpolityce.pl)

 

Joanna Świerkula

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną