Trump uwiódł Polaków

0
0
0
/

Przemówienie amerykańskiego prezydenta pod pomnikiem Powstania Warszawskiego, w miejscu, które sam wybrał, dostarczyło Polakom wiary i nadziei. A przede wszystkim ich dowartościowało, bo Donald Trump nawiązując do polskiej historii, podkreślał naszą godność, umiłowanie wolności, za którą ginęliśmy i wartości dla nas ważne, takie jak: Bóg, ojczyzna, rodzina. Przy pouczających nas Macronach, Schulzach i Junkersach był jak człowiek z księżyca – przemawiał innym językiem i często odwoływał się do słowa naród, którego eurokraci boją się jak diabeł święconej wody. Zachwycił znajomością polskiej historii, gdy mówił o czasach zaborów, które przetrwaliśmy, nie tracąc ducha, dzięki walkom, wierze w Boga i rodzinie, która zawsze w najtrudniejszych chwilach stanowi oparcie.   Dzięki –transmitowanemu na żywo przez wszystkie najważniejsze zagraniczne telewizyjne stacje – przemówieniu, w świat powędrowała informacja o wojnie Polaków z bolszewikami w 1920 roku i cudzie nad Wisłą, który zatrzymał „czerwoną zarazę”, ocalając Zachód przed sowiecką nawałą. Myślicie, że ludzie na Zachodzie o tym wiedzą? Skądże! Właśnie dowiedzieli się od Trumpa. A ten przywoływał polska historię dalej. Mówił o napaści na Polskę w 1939 roku nazistowskich Niemiec, i jednoczesnym zaatakowaniu nas przez komunistyczną Rosję. Mówił o Katyniu, i wreszcie o Powstaniu Warszawskim, w którym zginęło 200 tys. ludzi, podczas gdy wojska Stalina przyglądały się zagładzie miasta, stojąc po drugiej stronie Wisły. Mówił o latach komunizmu i wyrwaniu się z jego szpon dzięki „Solidarności”. Na słuchaczach ogromne wrażenie zrobiła opowieść o utrzymaniu podczas Powstania przejścia Alejami Jerozolimskimi, co umożliwiło przemieszczanie się powstańców i ludności z zachodniej strony miasta na wschód. Utrzymaniu dzięki barykadom i krwawym walkom, za które walczący płacili najwyższą cenę. Któryś z lewackich komentatorów powiedział, że Trump zamiast mówić o przyszłości, nakreślić geopolityczna wizję, urządził nam Cepelię i zaoferował szklane koraliki. Ktoś inny nazwał go cwanym komiwojażerem, zjawiającym się z wizytą, by sprzedać amerykańskie towary. Takim komentatorom rzeczywiście bliżej do Macrona i Schulza, którzy starają się na nas nastąpić buciorem. Zarzuca się, że to przemówienie ktoś Trumpowi napisał. Tak, ale on je zaakceptował i wygłosił. Ludzie słuchając Trumpa nie kryli wzruszenia, wielu płakało. Młodzież, gdy mówił o Powstaniu, co i raz wznosiła okrzyki „Cześć i chwała bohaterom!” Czuło się, że mówca i odbiorcy jednoczą się pod wspólnym sztandarem, odbierają i nadają na tych samych falach. Ktoś powie: polityka to teatr, Trump świetnie zagrał na emocjach. Na pewno, ale jego narracja mogła dotyczyć zupełnie innych spraw i faktów. Odnosiła się jednak do wartości, które od lat próbuje się zdewaluować i wyszydzać. Wartości bez których człowiek jest tylko konsumentem i amatorem tanich błyskotek. Już dawno nie słyszeliśmy polityka odwołującego się do wartości i Boga. Uświadomiliśmy sobie jak wiele zrobiono przez ostatnie lata, aby nas podeptać, umniejszyć, zredukować stan naszego ducha wyzywając od faszystów, ciemnogrodu i moherów. Podczas przemówienia Trumpa znów zaczęły rosnąć nam skrzydła. Także gdy przypomniał pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do ojczyzny i jego słowa skierowane do miliona osób na ówczesnym Palcu Zwycięstwa w Warszawie, po których też urośliśmy. Ile zła i pogardy trzeba było potem znieść i to wszystko wytrzymać? Nie wszyscy znieśli, niektórzy skarleli. Gdy dzisiaj- cytując Miłosza - odzywają się „skrzekiem karłów i demonów”, nie warto ich słuchać, chociaż stoją za nimi potężne pieniądze i media przemieniające skrzek w fanfary. Słuchając Trumpa na Placu Krasińskich przekonaliśmy się jak mikre i wewnętrznie puste są postacie „nauczycieli” z Brukseli, dyktujące nam dyrektywami jak żyć, postępować, w co wierzyć. A nawet jakie wkręcać żarówki. Czyżby komentatorzy nie zauważyli, że choć z ust Trumpa nie padła w tym kontekście ani nazwa Brukseli, ani Unii Europejskiej, to jednak w sposób zawoalowany nawiązał do tego, jak zakazami i nakazami, chce się naszą wolność ograniczać, odzierając z wyznawanych przez nas za najważniejsze wartości. Trump był dziś trochę jak kaznodzieja. A że przyjechał ubić interes, poprzeć sprzedaż skroplonego amerykańskiego gazu i sprzętu wojskowego - nie jest tajemnicą. Ten interes jest korzystny również dla nas. Jestem mu wdzięczna, że przypomniał nam przy okazji, podając argument za argumentem – że nie wypadliśmy sroce spod ogona, jak próbują tego dowieść mędrcy z Brukseli. Jesteśmy wspaniałym narodem. Alicja Dołowska

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną