Wołyń - wspomnienieNarodzeni dla niebawe krwi poruszeniunabijani na pale, cięci jak sztachety,bici i paleni, gwałceni, rąbani,jakby w cierpieniu chciano urządzić sztafety.Mordowani brutalnie,gorzej niż zwierzęta,dla których humanizm większyrezunów tłuszcza czuła.W pięknych okolicach,w malowanych wnętrzach,wśród haftów i koronekniewieście brzuch rozprułasiekiera, która najpierw uderzyła w ramię,by później niżej zbrodnicze kończyć dzieło.I na nic się zdało o litość wołanie,na nic płacz i błaganie, co ciszy noc rozcięło...Próżno dziecię do matki wyciąga małe dłonie- jego główkę Ukrainiec o kamień roztrzaska,Próżno dziewczę młode kryje się po lasach,gdy łuna jasność daje choć północ, dwunasta...Jeszcze gdzieś gospodarz mówi do sumieniaoprawcy, co przed chwilą jego córkę zgwałcił,błaga o jej życie, gdy żona już niema,z wyrwanym językiem umiera w męczarniach...Widzę to jakby dzisiaj w banderowskich pomnikachi czerwono-czarnych wstęgach grozę budzących,widzę to na placach i na chodnikach,miasteczek kresowych o pamięć proszących.I słów mi brakuje, by ogrom tej zbrodniwydobyć z zapomnienia cieni,wykrzyczeć do świata ból ten przeogromny,a jego sprawców nazwać po imieniu...Anna Wiejak