Duch Magdalenki wiecznie żywy?

0
0
0
/

Obserwując lata wzajemnych zmagań PiS i PO, można dojść do wniosku, że ludzie z tych ugrupowań od lat mieli niepisany układ, polegający na przerzucaniu się władzą, przy jednoczesnym „nie robieniu krzywdy” interesom politycznego adwersarza. Układem tym zachwiała katastrofa smoleńska, kiedy okazało się, że politycy PO mogą się posunąć nawet do współpracy z Rosjanami w celu tuszowania tej zbrodni (ich ewentualny w niej udział nigdy nie został wyjaśniony). Wówczas dla polityków PiS musiało stać się jasne, że ich oponenci są dosłownie zdolni do wszystkiego i nie będą przebierać w środkach. Stąd zapewne, kiedy PiSowi udało się wreszcie dojść do władzy, postanowił platformerskie towarzystwo nieco przydusić, odciąć od strumieni rządowych pieniędzy, a najbardziej ewidentne przykłady złodziejstwa – rozliczyć i ukarać. Przy okazji zyskując dodatkowe poparcie zmęczonego ciągłym okradaniem społeczeństwa. Nie oszukujmy się, podczas rządów PiS zakończonych w 2006 r. kontynuowano rozkradanie państwa pod płaszczykiem prywatyzacji. Kaczyńskim już zresztą wcześniej nie przeszkadzało rozgrabianie polskiego majątku. Gdzie byli, kiedy wdrażano plan Balcerowicza? Gdzie byli, kiedy doprowadzano do upadłości zakłady? Jaki był ich stosunek do pomysłów całkowitej dekomunizacji? I teraz Jarosław Kaczyński chce, aby wyborcy uwierzyli, że „się nawrócił” i będzie działał wraz ze swoją partią zgodnie z dobrze pojętą polską racją stanu. Wszystko wskazuje na to, że rzeczywistych reform PiS po prostu nie chce, przy czym stosuje sprawdzony już schemat: parlament przyjmuje ustawę, która później jest „rozbrajana” przez prezydenta i ze zmian pozostają nici. Przypomnijmy ustawę lustracyjną z 2006 r., która decyzją ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego została tak zliberalizowana, że de facto „wyrwano jej zęby”. Obecnie mamy powtórkę z rozrywki. Nie twierdzę, że przegłosowana przez Sejm i Senat ustawa o Sądzie Najwyższym była doskonała, niemniej mogła stanowić pewien przełom w postaci odsunięcia od wydawania wyroków ludzi związanych z komunistycznymi i postkomunistycznymi układami, ludzi, którzy swoimi wyrokami chronili komunistycznych zbrodniarzy przed odpowiedzialnością za dokonane zbrodnie. Zaproponowany w ustawie sposób wyboru sędziów (większością kwalifikowaną 3/5 głosów) był rozwiązaniem zupełnie przyzwoitym i wcale nie doprowadziłby do upartyjnienia sądów, a pozwolił usunąć z nich komunistyczną pajęczynę. Prezydent Andrzej Duda w zasadzie ukręcił łeb jakiejkolwiek reformie sądownictwa, a przynajmniej odsunął ją daleko w czasie. Czerwona, sędziowska „kasta” może już spać spokojnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną