PO wyrobiła sobie sposób na pozbywanie się z posiedzeń komisji posłów opozycji zadających niewygodne pytania. Jak relacjonował Patryk Jaki (SP), komisje są tak ustawiane, aby konkretni posłowie, którzy w tym czasie mają inne równie ważne prace w Sejmie, nie mogli wziąć w nich udziału.

Mistrzem w robieniu sejmowych ustawek jest Sławomir Jan Piechota (PO) – tylko w ciągu ostatnich dni jego ofiarą padli Beata Kempa, Patryk Jaki i Arkadiusz Mularczyk (wszyscy z Solidarnej Polski).
 

Kiedy Arkadiusz Mularczyk poinformował Sławomira Piechotę, że termin rozpatrzenia projektu ustawy o świadczeniach dla osób niepełnosprawnych musi zostać przesunięty, ponieważ w tym samym czasie jest procedowana inna ustawa SP, Piechota z pełnym rozmysłem wniósł do porządku dziennego komisji właśnie ten projekt, po czym ogłosił, że Arkadiusz Mularczyk ma tak lekceważący stosunek do rodziców dzieci niepełnosprawnych, iż nie raczył nawet stawić się na komisji, aby go rozpatrzyć.
W analogiczny sposób – stwierdzając najwyraźniej, że ten chwyt działa i to na dodatek skutecznie – postąpił z Beatą Kempą oraz Patrykiem Jakim.
 

- Dzwoni pracownik przewodniczącego Piechoty i pyta się: „Panie pośle Jaki, złożył pan projekt ustawy. Czy może być pan tego i tego dnia i reprezentować projekt ustawy?”. Ja mówię, że nie mogę być, gdyż w tym czasie mam inne zajęcia w Sejmie. I co robi pan Piechota? Dokładnie w ten dzień, dokładnie o tej godzinie wyznacza rozpatrzenie ustawy – mówił podczas piątkowego posiedzenia Sejmu poseł Patryk Jaki.
 

Jak widać podczas politycznej walki w Sejmie gęsto ściele się trup dobrych obyczajów, o interesie obywateli nie wspomnę. Pytanie, czy wyborcy zapamiętają te chwyty na dłużej niż fabułę „Mody na sukces” i rozliczą obecnie rządzących polityków w najbliższych wyborach pozostaje otwarte.
 

Karolina Maria Koter

Fot. www.piechota.info.pl

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.