Chcesz przewidzieć, co zrobi PO? – czytaj satyrę polityczną na Prawy.pl!

0
0
0
/

Drodzy Czytelnicy! Muszę się Państwu przyznać do tego, że naprawdę zaczynam się bać swoich satyrycznych intuicji dziennikarskich. Dlaczego? Bo się w szybkim tempie spełniają! 1 sierpnia nie dałam rady się powstrzymać i skomentowałam całą tę maskaradę na platformie z piasku nadbałtyckiego, oto ów tekst, który ukazał się pod tytułem: „Kolejny plan wakacyjny dla PO: Jedziemy na Woodstock!” http://prawy.pl/55097-kolejny-plan-wakacyjny-dla-po-jedziemy-na-woodstock/       Państwo rozumieją, że w życiu trzeba się pośmiać i właśnie takowa satyra, niekiedy mocno grająca w duszy, żąda wylania do sieci. Cały ów felieton kończył się propozycją dla PO: „Na koniec przypomnijmy! Każda szanująca się sekta hare krszna, honorowo po wszystkich nadbałtyckich agitacjach wyruszała zawsze na przystanek Woodstock! Także ten… jest plan! Idźcie za ciosem! Woodstock czeka drodzy Państwo z PO! Zbudujecie sobie tam miasteczko indoktrynacji i hipokryzji, a jak ludzie nie będą chcieli rozmawiać – to znaczy słuchać Was – podczas koncertów, nie dajcie się! Atakujcie ich pod TOI-TOI’ami! Powodzenia!” Czy Państwo wyobrażają sobie zdziwienie redakcyjne, gdy dwa dni po publikacji, obwieszczono, że oni naprawdę tam pojechali? Co mogłoby to oznaczać? Czyżby platformerskiej części opozycji na tyle zabrakło inspiracji, że posiłkują się satyrą dziennikarską dla tworzenia nowych pomysłów na dalsze implantowanie w wyobraźnię obywatelską swej tezy, że nie plują ludziom w twarz, ale że wciąż to tylko deszcz?… Choć, może tym razem to akurat koncertowe błoto… Hm… Pomyślmy… A może internauci, czytający felietony tylko po tytułach, puścili dalej informację, którą wysnuli z samegoż tytułu, i dalej los pomysłu potoczył się sam? Aż w końcu, być może ktoś zadzwonił do samych bohaterów satyry z pytaniem: „To prawda, że jedziecie na Woodstock?” – a wtedy zadziałało się coś jak… pamiętają Państwo bajkę pt.: „Zaczarowany ołówek”? Ta piłeczka uderzająca w główkę chłopca, która była wizualizacją nagłego oświecenie i zastępowała słowa: „O! To jest myśl!” Chociaż w sumie może oni planowali to od wielu miesięcy, trenując bieg nagości i zarzucanie piórami przy ostrych dźwiękach… No cóż, intuicje też miewają swój bieg i bywa, że trafiają do celu, nawet gdy z lekka prześmiewczo. Nie wiadomo jak było. Cóż więc pozostaje? Właściwie to trochę człowiek się boi teraz cokolwiek napisać, bo jeszcze się ziści! A przecież nijak nie chce się tu nikt przykładać do jakichkolwiek działań partii, a już na pewno nie jako natchnieniodawca! Dziennikarz patrzy na ręce polityków i rzetelnie opisuje ich działanie, a nie prorokuje, zwłaszcza, gdy naprawdę nie posiada tego daru. Ale co tam! Jeśli satyra ma się dopełnić przed końcem wakacji, a jak widać nabiera ona niekiedy mocy sprawczej, zaproponujmy partii PO na przykład wylot na Marsa! Choć to ryzykowne, ale może niekiedy mniej niebezpieczne niż spotkanie z nagą prawdą na Woodstocku? Jednak najchętniej można by zaproponować wyjazd na daleką pustynię. Jest szansa stanąć twarzą w twarz ze samym sobą. Nikomu już nic nie mówić, ale zacząć słuchać. Duch tchnie kędy chce. Pojechaliby Państwo z platformy na pustynię. Wsłuchaliby się, co tam powie Stwórca… Dobrze! Trochę mnie poniosło. Ale… to wcale nie jest głupie! Ten pomysł jest właśnie serdeczny! Choć mam dziwnie smutne przeczucie, że wielu woli jednak… Marsa.   Kasia Chrzan  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną