Google zwolniło inżyniera, bo skrytykował gender

0
0
0
/

Google wyjaśniło, że zwolniło pracownika, bo "utrwalał stereotypy gender" i tworzył wrogie (konserwatywne) środowisko pracy. W praktyce to idee Nowej Lewicy decydują, co znajdziemy w Google.

James Damore został zwolniony, bo ujawnił, że firma Google kieruje się regułami marksizmu. Jak podało Fortune stracił pracę z powodu sprzeciwu wobec uznania płci kulturowej i przekładania jej na branżę technologiczną. Najpopularniejsza wyszukiwarka świata chciała zmus go do milczenia. Sprawą zajął się już U.S. National Labor Relations Board (NLRB).

Szef wykonawczy Google Sundar Pichai wyjaśnił pracownikom, że Damore "przekroczył linię przez popieranie szkodliwych stereotypów w naszym miejscu pracy", co przekazał na piśmie w notatce opublikowanej przez Reuters. Damore ujawnił, że firma zamiast zadowolenia klienta kieruje się głównie filtrowaniem dostarczanych treści, tak aby pasowały do lewicowej ideologii.

Inżynier w swojej notatce zauważył, że firma przeczy temu, co wyznaje publicznie. Na zewnątrz głosi zapewnienie bezpieczeństwa psychicznego, w rzeczywistości zaś zmusza ludzi do milczenia w zawstydzeniu. Wyciszanie opinii tworzy zjawisko powtarzania "właściwych" myśli (tzw. ideological echo chamber), bo "część idei jest zbyt święta, aby być uczciwie dyskutowana". Damore ukazuje, że idee Nowej Lewicy (używa określenia "ta ideologia") ograniczają w Google wolność słowa i "popierają najbardziej ekstremalne i autorytarne elementy tej ideologii". Ona wymusza m. in. dążenie do procentowego zrównania zatrudnienia kobiet i mężczyzn.

Słowa te wydają się drugorzędne i pozbawione znaczenia dla użytkowników Google, ale to wyłącznie pozory. Dzięki inżynierom tworzy się serce oprogramowania, a wyznawane przez nich poglądy sięgają dalej. Google stworzyło Perspective, czyli system oznaczania tekstów pod kątem "mowy nienawiści". Za tym kryje się nic innego, jak cenzurowanie treści konserwatywnych. Pochodną tego projektu są darmowe bazy. Udostępniają one schematy wartościujące do maszynowego uczenia się (ML) i mechanizmów sztucznej inteligencji (AI). Opierają się one na wskazaniu, że np. słowo "zły" jest negujące, a "dobry" wartościujące.

Dla cięcia kosztów mniejsze firmy, nowi w branży (tzw. startup) wystarczy, że ściągną ok. 3GB danych i mogą je użyć we własnym oprogramowaniu. Ideologia oddziałuje tutaj na konkretne działania technologiczne. Rozwiązania oparte na tym systemie będą skażone antywartościami. Wedle ustaleń amerykańskiej redaktor Pameli Geller z wyników Google zniknęło jej 40 tys. artykułów i publikacji wskutek użycia tzw. Google scrub. Jest to określenie mechanizmu Perspective do oznaczania tekstów.

Firma zapowiedziała 1 sierpnia 2017, że rozpoczyna etap walki z terroryzmem. Do grona zamachowców obok ISIS zalicza również konserwatystów. James Damore dostał zwolnienie, bo stwierdził w duchu prawa naturalnego i chrześcijaństwa: "W Google wiele mówimy o nieuświadomionej tendencyjności jak odnosi się do rasy i gender, ale rzadko rozmawiamy o naszych moralnych tendencjach". Zauważył, że skutkiem tego w Google orientacja polityczna określa i narzuca sposób wartościowania.

Zarazem Damore nie uznaje za wyższą żadnej z tych orientacji i prezentuje tu centryzm. Z tym, że krytykuje zbyt dalekie przesunięcie się firmy ku ideom lewicy. Takie stanowisko zaś ukazało pracownikom Google, do których Damore rozesłał swój manifest, że firma przesadza w kwestiach walki z nierównościami. Odnotował, że mają one podłoże biologiczne i w tym odniesieniu dziedziczne np. "biologiczni mężczyźni wykastrowani po urodzeniu i wychowani jako kobiety często identyfikują się i działają jako mężczyźni".

Tekst byłego inżyniera Google odnotował, że kobiety "preferują pracę w przestrzeni społecznej lub artystycznej. Więcej mężczyzn wybiera kodowanie ponieważ to wymaga syntezowania". Odnotował, że panie są bardziej ugodowe niż panowie i w efekcie dlatego sprawia im trud domaganie się podwyżek, negocjacji zarobków, czy przejmowania ról przywódczych. Wskazuje, że feminizm przekształcił myślenie kobiet tak, iż będą one przejmować męskie role społeczne. Jednocześnie nastąpi zwiększenie się zatrudnienia pań wynikające z tego, że mężczyźni przejmą damskie role społeczne.

Google w takim myśleniu widzi zagrożenie i narzuca "programy, doradztwo i klasy tylko dla ludzi z określoną gender lub rasą". Priorytet zyskują kandydaci oznaczeni jako "równościowi" (tj. należący do procentowej mniejszości zatrudnionych np. kobiety przed mężczyznami). W efekcie ze względu na etykietkę Google zatrudnia ludzi, a pomija zdolności techniczne, jakie sobą prezentują.

Od firmy Damore chciał: końca wyobcowania konserwatystów w celu zrównoważenia światopoglądu w firmie, konfrontacji z polityczną linią firmy, odrzucenia programów w oparciu o rasę i gender, otwartej dyskusji nad kwestią: czy program usuwania nierówności ma zastosowanie w Google? Oprócz tego domagał się wprowadzenia w miejsce równości gender bezpieczeństwa psychicznego, koncentracji na faktach w miejsce emocji, zwrócenia uwagi na intencję, a nie ideologię. Zaznaczył też, że kluczem jest "byciem otwartym na naukę o ludzkiej naturze", czyli odczytywanie charakteru człowieka i jego potrzeb w perspektywie prawa naturalnego.

Zwolniony pracownik Google jest zwolennikiem globalnego ocieplenia i odrzuca uznanie Boga za podstawę świata. Pomimo centrowych poglądów odkrywa i sprzeciwia się, że firma koncentruje się na promocji idei Nowej Lewicy. Krytykuje elementy politycznej poprawności, choć nie łączy ich w jedną i spójną całość.

Pracownik Google ukrywający się pod pseudonimem Hal zauważył, że w listopadzie 2017 rozpocznie się pozew sądowy w sprawie wewnętrznych praktyk firmy. Między 2015, a 2016 starszy wiceprezydent firmy Urs Holzle z menadżerami rozpoczęli tworzenie czarnych list pracowników. Znalazły się tam osoby sprzeciwiające się wprowadzaniu idei lewicy do miejsca pracy: "Istnieją liczne przypadki w których aktywiści sprawiedliwości społecznej koordynowali sabotaż wystąpień innych pracowników za ukazanie odmiennej opinii (...) Wielu aktywistów sprawiedliwości społecznej w istocie spędzali całe dnie na wojnach kulturowych i obijali się. Firma postawiła za cel zatrudnianie większej liczby osób takich jak oni". W efekcie wiadomości elektroniczne w ramach Google Insider "jakie zwykło się używać do rozmów o wspaniałych nowych technologiach, ale teraz były całkowicie [zdominowane informacjami] o inicjatywach sprawiedliwości społecznej [np.] (...) polityki sygnalizowania tożsamości".

Dla ochrony ideologii Nowej Lewicy: "Były liczne przypadki masowego polowania na czarownice, gdzie setki SJW [Social Justice Warrior - wojowników sprawiedliwości społecznej] mobilizowało się w korporacyjnym intranecie do ukarania kogokolwiek, kto by sprzeciwiał się ustalonej Narracji".

Sprawa ta dotyka również Polaków, bo Google Poland sp. z o.o. od 2005 działa w naszym kraju i ma oddziały w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie. Dla środowiska programistów i branży informatycznej praca w Google łączy się z nobilitacją i prestiżem. Status i znaczenie firmy zachęcają innych, aby naśladowali metody i kulturę pracy informatycznego giganta.

W miejsce szacunku do drugiej osoby jest zgodność z wewnętrznymi normami poprawności politycznej. Jak zauważył Hal, kto odważył się na kwestionowanie reguł Nowej Lewicy w firmie ten "był publicznie ośmieszany w następnym tygodniu [podczas] Yes-At-Google". Redaktor Allum Bokhari 7 sierpnia 2017 zapytał Hala: "Wiele osób obawia się, że Google, Facebook oraz inne firmy zmierzają do kontroli i cenzorowania ich treści. Czy te obawy są uzasadnione?". Zdaniem Hala: "To jest dokładnie, co czyni Google. Głosy procenzorskie są bardzo głośne i są [konfidenckimi] uszami zarządu. Ludzie przeciwni cenzurze obawiają się odwetu i ludzie obawiają się otwartego wsparcia ich [antycenzorskich działań] ponieważ każdy w ich łańcuchu zarządzania nieustannie sygnalizuje ich oddanie dla skrajnie lewicowej ideologii".

Jacek Skrzypacz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną