Mentalność strategiczna jako sposób na życie sprawia, że męczysz się sam ze sobą. Ale nie musisz!

0
0
0
/

Medytacje ewangeliczne z dnia 10 sierpnia 2017, Czwartek - (J 12,24-26). Jezus powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Życie nadprzyrodzone człowieka zaczyna się już tu na ziemi. Ono nie jest poza człowiekiem, ale w nas. Mamy je wpisane w nasza naturę, jednak niekiedy odwracamy się i chcemy nadawać życiu kształt według własnego pomysłu. Jednak wyobraźnia nasza, która posługuje się wciąż ziemskimi obrazami, nie może dać właściwego kierunku dla tzw. życiowych planów, bo jest ograniczona ziemskim wymiarem, a to za mało! Wielu dorosłych ludzi zadaje dzieciom pytanie o to, kim chcą zostać jak dorosną. Z pozoru jest to zwykła pogadanka, ale nie do końca. Takie pytania wpajają zakrzywiony obraz w myślenie młodego człowieka, który nabiera wrażliwości strategicznej na własne życie. Nie wprost, ale jednak, zakotwicza się w dziecku mentalność, że musimy jakoś szczególnie przykładać się do planowania własnego życia. Oczywiście nie ma w tym nic złego, gdy chce się uczyć dziecko odpowiedzialności za swoje życie, ale planowanie nie jest odpowiedzialnością. Planowanie jest tylko… planowaniem! Zobaczmy zupełnie inną perspektywę podobnego pytania, które mogłoby brzmieć na przykład tak: „Jak myślisz, z tymi talentami, które otrzymałeś od Boga, do czego On Cię powoła?” Zobaczmy jak zmienia się perspektywa myślenia o życiu w tych pytaniach. Ona wywraca wszystko! My nieustannie tracimy nasze życie i to na różne sposoby, kwestia tylko z jakich powodów je tracimy? My – ludzie żyjący jeszcze na ziemi tracimy na przykład zdrowie, przyjaźnie, majątki, wypracowaną u ludzi opinię, pracę, możliwość osiągnięcia jakiś celów, niekiedy tracimy też bliskich… Wszystkie straty, zarówno te najtrudniejsze, jak i te mniej znaczące są ważne! Tylko jak my je odczytujemy? Co w nich doświadczamy? Każda z doświadczanych strat jest okazją do otwierania się na życie wieczne! Pytanie o to, jak działać w życiu żeby nie doświadczać strat, jest głupie. To planowanie strategiczne, które nie ma nic wspólnego z Miłością, ale jest egoizmem. Gdy kogoś szczerze kochamy to nie dosyć, że doświadczymy wielu strat z powodu tej miłości, to jeszcze będziemy się z tego cieszyć! Od razu odpowiedzmy, że szkoda czasu na kalkulację, bo straty będą. Gdyby ich nie było, pogubilibyśmy się w życiu, bo z samego właśnie życia uczynilibyśmy sobie bożka. I tak się niekiedy dzieje! Pytanie, które warto sobie zadać brzmi: czy widzimy w doświadczanej stracie przedsionek własnego życia wiecznego? Niekiedy to bardzo trudne, zwłaszcza gdy tracimy w doczesności na przykład kogoś nam bliskiego. Nie tracimy relacji, bo ona w życiu nadprzyrodzonym jest i będzie na wieki, ale na ziemi jest to ogromnie ciężkie przeżycie. Przypomnijmy: dobrze jest widzieć krzyż swojego życia, ale ważne jest, aby nie tyle patrzeć na swój krzyż, co poprzez niego. Podobnie wszystkie straty, których doświadczamy w naszym życiu, przyniosą zysk w życiu wiecznym. Bóg nie chce naszego cierpienia, ale chce naszej wolności. Taki jest Boży plan: On chce nas… uczcić! Niesamowite! Bóg chce uczcić człowieka! Stwórca pragnie uczcić stworzenie, to znaczy Ciebie i mnie!

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną