Co Cię to w ogóle obchodzi, czy sobie poradzisz?

0
0
0
/

Medytacje ewangeliczne z dnia 12 sierpnia 2017, sobota - (Mt 17,14-20). Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i padając przed Nim na kolana, prosił: Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić. Na to Jezus odrzekł: O, plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was cierpieć? Przyprowadźcie Mi go tutaj! Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie. Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić? On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was. Nam się wydaje, że mamy czynić tyle, ile możemy, na ile nas stać. Stawiamy sobie cele realne, możliwe do osiągnięcia. Pragniemy jakiegoś dobra, rozważamy je, mamy pewność, co do słuszności, ale… nie widzimy szans na to, że uda nam się zrealizować zamierzenie i… wstrzymujemy działania. A kto nam powiedział, że ma być właśnie tak, iż mamy robić tyle, ile dajemy radę robić? Nasza przewrotność wielokrotnie wyrasta z naszej kalkulacji! Zobaczmy to. Cóż my w ogóle możemy sobie w życiu zaplanować? Nie możemy zmienić ani spraw dnia wczorajszego, ani zadziałać w dniu jutrzejszym, bo jutra jeszcze nie ma, a dzień wczorajszy już nie istnieje! A zatem, cóż możemy zrobić? A jeśli nasze wybory wcale nie polegają na kalkulacji możliwości? To wcale nie znaczy, że zwalniamy się z refleksji nad własnym czynem. To oznacza, że szczęśliwy człowiek wcale nie przelicza sił na zamiary! To jest logika ziemska. Nudna, bo przewidywalna, ograniczona, a także… nerwicogenna. Nasze skupienie dotyczy zupełnie innego wyboru, to znaczy rozważenia, czy pragnienie określonego działania w nas pochodzi od Ducha Świętego? Niech nas wcale nie interesuje to, czy damy radę, czy nas coś przerasta, czy sobie poradzimy. Co nas to obchodzi? Przecież Bóg daje moc na działanie, bo działanie należy do Niego, choć odbywa się przez nas. Nam się często wydaje, że chodzi o osiągnięcie jakiegoś określonego celu, a tymczasem może wcale tak nie być. Sens działania może być zupełnie inny, sprawy Boże mogą się realizować podczas naszego działania w zupełnie innych miejscach niż nam się wydaje! Błogosławione są tak samo sukcesy, jak i porażki. Porażka bowiem może być błogosławieństwem, czego w danej chwili możemy nie widzieć. Ale czy musimy wszystko od razu rozumieć? A zatem o co w tym wszystkim chodzi? Właściwie tylko o jedną, jedyną sprawę. Bo chodzi o to, żeby… mieć wiarę jak ziarnko gorczycy. Przynajmniej. I wystarczy.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną