Coraz więcej ekstremistów z Europy w Syrii

0
0
0
/

„Kto sieje wiatr zbiera burzę” – mocarstwa zachodnioeuropejskie animując wojnę przeciw władzom Syrii już wkrótce mogą się zmierzyć z jej konsekwencjami. W Syrii, w szeregach najbardziej skrajnych organizacji fundamentalistycznych walczy prawdopodobnie znacznie więcej ochotników z Europy niż chcą przyznać europejskie rządy. Kiedyś zaczną wracać.

 

23 marca francuski tygodnik „Paris Match” przeprowadził wywiad z obywatelem francuskim noszącym pseudonim Abu Szahid, walczącym w Syrii w szeregach „Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu”. IPIL to najbardziej ekstremistyczna z fundamentalistycznych organizacji toczących krwawą wojnę z państwem syryjskim, znana z mordów na cywilach, zbiorowych egzekucji w tym dokonywanych przez ucięcie głów. Tworzona przez wychowanków irackiej Al-Kaidy zerwała z Ajmanem Al-Zawahirim, uznając dawnych zwierzchników i ich syryjskie skrzydło – Dżabhat Al-Nusra za zbyt umiarkowanych.

 

Szczęśliwi bo ucięli głowy

Abu Szahid stwierdził w wywiadzie, że tylko w szeregach jego organizacji walczy co najmniej 500 obywateli Francji. Jak mówił: „Jest ich pełno. Nie mogę nawet ich zliczyć”. Opowiadał, że walczył w ramach całego oddziału składającego się wyłącznie z francuskojęzycznych, do połowy lutego operujacego w Hrajtan – przedmieściu Aleppo. Sam oddział Abu Szahida miał liczyć sobie około 200 francuskojęzycznych terrorystów. Słowa te są o tyle wiarygodne, że pod koniec zeszłego miesiąca francuską infosferę obiegło nagranie ukazujące kilku bojówkarzy grzebiących ciała, perfekcyjnym francuskim deklarujący, że przybyli by pokonać „apostatów i niewiernych” i wszystkich którzy „walczą z islamem”. Według mediów ofiarami byli mordowani wówczas przez IPIL w Aleppo stronnicy innych grup rebelianckich.

 

Ludzie z oddziału Abu Szahida prawdopodobnie pojawili się także w nagraniu i zdjęciach obrazujących zbrodnie z położonego na północ od Aleppo miasta Azzaz. Film jaki pojawił się w Siecie w marcu obrazuje jak grupa francuskojęzycznych ekstremistów rozmawia i śmieje się mając pod nogami cztery ucięte głowy. Na zdjęciach zamieszczonych na popularnym portalu społecznościowym widać te same głowy wraz ze dekapitowanymi ciałami – „Bracia byli tak szczęśliwi, że ucięli głowy paru [bojowników] FSA i PKK” – głoszą komentarze pod zdjęciami dokonane przez ukrywającego się pod pseudonimem użytkownika. Faktycznie w tym czasie „Islamskie Państwo” toczyło krwawe walki w Azzaz tak z bojówkami „Wolnej Armii Syrii” jak i oddziałami kurdyjskimi.

 

Sprawa ekstremistów w zeszłym miesiącu zaangażowała dyskusję publiczną także w Niemczech. Tam media wytropiły niejakiego Mustafę K. i Philipa Bergnera wrzucających krwawe zdjęcia z tego samego Azaz na swoje profile na Facebooku. Wskutek dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy publicznej telewizji WDR okazało się, że obaj pochodzą z miasta Lohberg w zachodnich Niemczech i dodatkowo, że z miejscowości tej do Syrii udało się jeszcze pięciu innych dżihadystów.

 

Jeszcze w październiku zeszłego roku opiniotwórczy „Der Spiegel” informował, że podobnie jak w przypadku Francuzów, również i obywatele Niemiec przebywają do Syrii w takiej liczbie, że ekstremiści zorganizowali cały obóz szkoleniowy wyłącznie dla nich. Tygodnik cytował 71-stronnicowy raport niemieckiego wywiadu, informujący, że choć wśród antysyryjskich ekstremistów miało wówczas znajdować się jedynie 200 obywateli lub rezydentów Niemiec, to znacznie szersza jest skala wsparcia materialnego jakie organizacje fundamentalistyczne otrzymują z tego kraju. Według niemieckiej agencji kwoty pieniężne wysyłane do Syrii idą w setki tysięcy euro a ich zbieraniem zajmuje się niemała część imamów i muzułmańskich organizacji charytatywnych działających w Niemczech.

 

Niemieccy wywiadowcy wytropili również portale internetowe zajmujące się werbunkiem ochotników do walki z władzami Syrii. Od lipca zeszłego roku działała chociażby prowadzona w pięciu językach strona „Shamcenter”. Jak się okazało jest ona redagowana bezpośrednio z Syrii.

 

Zaniżone liczby

Niemiecki wywiad obliczał także liczbę obywateli innych państw zachodnich jacy dołączyli do takwirystów w Syrii. Stwierdził, że wśród nich znajdowało się wtedy 120 obywateli Belgii, 150 osób z Kosowa, 50 z Danii oraz 90 z Wielkiej Brytanii. Szczególnie ta ostatnia liczna wydaje się zacznie niższa niż w rzeczywistości. Bowiem również w październiku 2013 r. swoje szacunki przedstawił londyński think-tank – Międzynarodowe Centrum Studiów nad Radykalizmem z których wynikało, iż w Syrii może operować z bronią w ręku nawet 350 przybyszów ze Zjednoczonego Królestwa.

 

Nowe szacunki niemieckiego wywiadu, który w połowie marca obliczał na 300 liczbę obywateli niemieckich walczących w Syrii w szeregach organizacji ekstremistycznych, również wydają się, według wielu niemieckich komentatorów, znacznie zaniżone.

 

Aby dopełnić mapy zagrożeń dodać należy, iż jeszcze w kwietniu zeszłego roku wspomniany londyński think-tank roku podawał dość dużą proporcję uczestników ekstremistycznego „dżihadu” przybyłych z Holandii. Już wówczas, jeszcze przed intensyfikacją wyjazdów z Europy, mogło ich być według Centrum nawet około setki.

 

Jak zauważa podsumowujący kwestię dla portalu Al-Monitor publicysta John Rosenthal – „to co wiedzą agencje wywiadu nie równa się temu o czym pozwalają wiedzieć opinii publicznej”. Jak dodaje „władze państw europejskich mają interes żeby minimalizować” liczbę ekstremistów będących obywatelami ich państw.

 

W październiku zeszłego roku wiele gorzkich, dla każdego mieszkańca Europy, uwag poczynił w wywiadzie dla Radia Watykańskiego patriarcha katolickiego kościoła melchickiego Grzegorz III Laham. Komentując ówczesne prześladowania chrześcijan na libańskim pograniczu przez wrogów syryjskich władz, opisywał ich mówiąc: „Są to bojownicy przybyli z zagranicy, z krajów arabskich, ale w większości, niestety, z europejskich krajów chrześcijańskich […] To oni przynoszą ekstremistyczne nurty, jak na przykład salafizm. Chrześcijan uważają za cel swych ataków, oskarżają ich o bałwochwalstwo, pogaństwo, czczenie krzyża i figur. Nazywają ich niewiernymi. Twierdzą, że jedynie islam jest prawdziwą religią. Mieszkańcy Maaluli i Sadadu słyszeli od nich takie zarzuty. To właśnie ci ekstremiści są nastawieni na niszczenie kościołów i atakowanie chrześcijan. Ale postawa ta nie jest właściwa dla Syryjczyków. Pochodzi ona z zewnątrz.”

 

Rządy zachodnie, które tak gorliwie siały wiatr wojny przeciw władzom Syrii, już wkrótce mogą zebrać burzę fanatyzmu powracających islamistycznych ekstremistów.

 

Atak w Latakii powstrzymany

Tymczasem władze są blisko osiągnięcia ważnego celu jakim jest opanowanie sytuacji na obszarze libańskiego pogranicza w prowincji damasceńskiej. Począwszy od 16 marca Syryjska Armia Arabska przejęła pod kontrolę większość tego obszaru. Dziś po raz kolejny usunęła terrorystów ze znanego chrześcijańskiego miasta Maalua co w rozmowie z libańską telewizją al-Madżadin cytowany wcześniej patriarcha Grzegorz III Laham nazwał „symbolem nadchodzącego wyzwolenia każdego cala ziemi syryjskiej i wszystkich jej mieszkańców”, gratulując przy tym żołnierzom. Opanowanie tego obszaru ma żywotne znaczenie dla zabezpieczenia kluczowej autostrady łączącej stolicę z północą państwa oraz zablokowania przenikania ekstremistów z Libanu, gdzie organizacje salafistyczne rozwinęły swoją rekrutację.

 

Wojsko i wspierające je ochotnicze oddziały zdołały powstrzymać ofensywę takwirystów z Frontu Islamskiego i Dżabhat Al-Nusra w prowincji Latakia. Pojawiły się pogłoski iż na wieść o prześladowaniach chrześcijańskiej ludności ormiańskiej na zajętym przez te ekstremistyczne organizacje obszarze władzom syryjskim przybył nieoczekiwany sojusznik. Jak podał biuletyn „Al-Naszra” w porcie Tartus na syryjski brzeg miało rzekomo wysiąść kilkuset bojowników z Górskiego Karabachu, aczkolwiek władze tej nieuznawanej ormiańskiej republiki zdecydowanie zaprzeczyły tym twierdzeniom, nazywając je „śmiesznymi”.

 

Wojsko zajęło w rejonie Kasab ważne wzgórze Haramaya, gdzie wyeliminowało około 100 bojówkarzy. Ujawniają się zresztą kolejne powody ożywienia działań militarnych przeciwników syryjskich władz. Jak poinformował wczoraj amerykański magazyn „Time” Pentagon dostarczył im nowoczesne ręczne wyrzutnie przeciwpancerne, po zaakceptowaniu tego przez stosowną komisję Kongresu.

 

Jednocześnie syryjskie władze zapowiedziały, że wybory prezydenckie odbędą się zgodnie z planami w czerwcu (obecna kadencja wygasa 17 lipca). Kandydaci mogą rejestrować się do końca kwietnia warunkami jest zamieszkiwanie na obszarze Syrii przez ostatnie 10 lat i zakaz posiadania drugiego obywatelstwa.

 

Karol Kaźmierczak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną