W. Brytania zaczęła negocjacje o wyjściu z UE w połowie czerwca ze słabszych pozycji, ponieważ wprawdzie partia konserwatywna wygrała przedterminowe wybory zdobywając 318 mandatów, ale utraciła większość w parlamencie (326 mandatów) i dopiero wsparcie 10 reprezentantów północnoirlandzkiej Partii Demokratycznych Unionistów, pozwoliło na jej odzyskanie.
Spowodowało to spore zamieszanie wokół Brexitu, ale jak się wydaje, kryzys parlamentarny i rządowy został zażegany, a wyrazem tego jest wspólny list ministrów finansów Philipa Hammonda i handlu międzynarodowego Liama Foxa opublikowany w „Sunday Telegraph”, w którym stanowczo potwierdzają, że po 30 marca 2019 roku, W. Brytania chce być poza wspólnym rynkiem i jurysdykcją Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Wprawdzie obaj ministrowie przyznają, że W. Brytania, chce po tej dacie pewnego okresu przejściowego, ale nie może on być ukrytym sposobem na pozostawanie tego kraju w Unii Europejskiej.
Ministrowie dodają w liście, że według analizy samej Komisji Europejskiej w ciągu najbliższych 20 lat 90% światowego wzrostu gospodarczego wydarzy się poza UE i W. Brytania wychodząc z UE, będzie gotowa, by wykorzystać tę szansę.
Przypomnijmy tylko, że uruchamiając proces Brexitu na podstawie art. 50 Traktatu Lizbońskiego pod koniec marca tego roku, w liście do przewodniczącego Rady Donalda Tuska, premier W. Brytanii Theresa May napisała o „twardym” Brexicie.
Informowała Radę, że przyszłe stosunki z UE nie będą obejmować członkostwa w rynku wewnętrznym, członkostwa w unii celnej, swobodnego przepływu ludzi, a także, że Zjednoczone Królestwo wyraziło zamiar wystąpienia spod jurysdykcji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Dla szefów instytucji unijnych, ale także premierów wiodących krajów w UE, był to swoisty szok, bo zakładali, że sprowadzą W. Brytanię na pozycję kraju proszącego, a on zaproponował „twarde” rozstanie.
Teraz ministrowie Hammond i Fox potwierdzają to stanowisko i nie pozostawiają złudzeń, że W. Brytania będzie zabiegała o podobną formę współpracy z UE, jaką mają na przykład Norwegia czy Szwajcaria.
Jak wynika z dotychczasowych konsultacji, W. Brytania jest gotowa płacić składkę do budżetu UE do końca tej perspektywy finansowej, czyli do roku 2020 (płaci około 10 mld euro netto rocznie), ale pod warunkiem, że do 30 marca 2019 roku zostanie zawarte porozumienie o warunkach wyjścia i umowa dotycząca relacji z UE-27 po tym fakcie.
Jeżeli jednak takiego porozumienia nie będzie i nastąpi tzw. wyjście nieuporządkowane W. Brytanii płatności tego kraju do budżetu UE skończą się już w roku 2019, a wymiana towarów i usług z UE-27, zostanie objęta stawkami celnym i ograniczeniami pozataryfowymi w oparciu o regulacje WTO.
A bilans handlowy tego kraju z UE jest ujemny i wyniósł w 2016 roku blisko 90 mld GBP (UE sprzedaje znacznie więcej do UE, niż stamtąd kupuje), przy czym 5 piątka największych eksporterów do W. Brytanii to: Niemcy-60 mld GBP, Holandia- 32 mld GBP, Francja- 23 mld GBP, Belgia-22 mld GBP, Włochy-16 mld GBP.
Razem eksport tych 5 krajów unijnych do W. Brytanii to ponad 200 mld GBP i wydaje się ciągle możliwe, że w toku tych 2-letnich negocjacji, to właśnie eksporterzy z UE-27, przywołają unijnych polityków do porządku i wzajemnie korzystne porozumienie z W. Brytanią, zostanie jednak zawarte.
To twarde stanowisko rządu W. Brytanii wobec UE godzi nie tylko w interesy tych krajów, które są największymi eksporterami do tego kraju, ale w złym świetle stawia Komisję Europejską, której do tej pory wydawało się, że będzie w stanie upokorzyć Brytyjczyków.
Jak widać brytyjscy negocjatorzy nie zamierzają KE o nic prosić, jasno określają jak mają wyglądać ich relacje z UE od 1 kwietnia 2019 i mocno zaznaczają, że wtedy W. Brytania będzie już poza wspólny rynkiem i jurysdykcją ETS.