Marcin Rey zaciera ślady?
Po słynnym 'coming out' Bartosza Kramka z jego planem zrobienia Majdanu w Polsce środowiska ukraińskie w naszym kraju zamilkły niczym rażone gromem. Zawsze wylewny Piotr Tyma, szef Związku Ukraińców w Polsce nagle nabrał wody w usta. Zapewne zdawali sobie sprawę, że w tej sytuacji służby specjalne zainteresują się również nimi.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki media zaczęły wyciągać coraz to nowe rewelacje dotyczące struktury, funkcjonowania i finansowania Fundacji Otwarty Dialog. Związek Ukraińców w Polsce również wtedy milczał jak zaklęty, obawiając się zapewne, że i on padnie ofiarą nie tylko medialnej lustracji.
Kiedy wzniecony kurz sensacji opadł, trzeba było oszacować straty i ratować to, co jeszcze było do uratowania i mowa tu nie tylko o wizerunku Fundacji Otwarty Dialog… Najprawdopodobniej tu należy szukać przyczyn, dla których do akcji wkroczył Marcin Rey, sprawdzony przyjaciel ukraińskiej fundacji, którego ta niegdyś broniła z dość dużym poświęceniem. To właśnie on napisał raport o działalności Fundacji Otwarty Dialog, w którym usilnie stara się odsunąć wątki powiązań fundacji z ludźmi byłych Wojskowych Służb Informacyjnych oraz Georgem Sorosem.
„Z faktu, że dotychczasowy prawnik fundacji jest udziałowcem spółki z generałem Dukaczewskim wnioskowano, że za fundacją Otwarty Dialog – a więc za rzekomym planem puczu – stoją byłe Wojskowe Służby Informacyjne. Jedno wspólne zdjęcie prezes fundacji Lyudmyły Kozlowskiej z Georgem Sorosem miało dowodzić, że wszystko inspiruje amerykańsko-węgierski miliarder. Mało w tym wszystkim było faktów, dużo nieuprawnionych skojarzeń i pochopnych wniosków” pisze Rey, jednocześnie przyznając, iż rzeczywiście, wspólnikiem byłego dowódcy WSI gen. Marka Dukaczewskiego w spółce Int Corps, związanej z fundacją, jest mecenas Jacek Świeca, który na zlecenie fundacji zajmował się obroną kazachskiego opozycjonisty Muratbeka Ketebajewa i do lipca 2017 roku zasiadał w radzie fundacji.„Należy raczej sądzić, że zaproszenie mecenasa Jacka Świecy do rady fundacji było przejawem doskonałego rozeznania osób zarządzających fundacją Otwarty Dialog w zakresie tego, kim należało się otaczać, by się odpowiednio pozycjonować” stwierdza Rey, zupełnie pomijając konsekwencje takiego a nie innego doboru kadr.
W jego ocenie „fundacja nie szykowała przewrotu w Polsce, ale wiele aspektów jej działalności budzi głębokie zastrzeżenia”. Warto przy tym podkreślić, że - jak mówi w swoim raporcie Rey - „Autor niniejszego opracowania nie uważa, by związki z podmiotami George’a Sorosa były czymkolwiek nagannym”. Przyznaje wprawdzie, że „w obiegu jest wspólne zdjęcie Lyudmyły Kozlowskiej z George’em Sorosem, które ma stanowić dowód współpracy”, jednakże jego zdaniem „należy zakładać, że Lyudmyła Kozlowska, jako wytrawna lobbystka, zabiegała o przychylność George’a Sorosa i wystąpiła na zdjęciu, by podkreślić swoją pozycję w środowisku w oczach innych partnerów”. Na jakiej podstawie należy zrobić takie założenie i dlaczego, tego Rey już nie tłumaczy. Bardzo charakterystyczne w sporządzonym przez Marcina Reya raporcie jest usilne kładzenie nacisku na związki fundacji z Rosją. „Całkowicie sprzeczny z pro-ukraińskim wizerunkiem fundacji jest fakt, że wyroby firmy jej głównego darczyńcy, za pośrednictwem dwóch filii w Sankt-Petersburgu, trafiają przede wszystkim do rosyjskich państwowych stoczni obsługujących marynarkę wojenną. Dyrektorzy tych filii, handlujący na co dzień z rosyjską admiralicją, należą do największych darczyńców fundacji” pisał Rey, jednocześnie podważając wiarygodność małżeństwa prezesów Fundacji Otwarty Dialog. „Lyudmyła Kozlowska twierdziła publicznie, a także pisała w swoim oświadczeniu dla Społecznego Komitetu Lustracyjnego (antykorupcyjnego) Ukrainy, jakoby w okresie pomarańczowej rewolucji w 2014 roku była aktywna w radykalnej organizacji opozycyjnej „Czarnej Pory” w Sewastopolu. Działacze tej organizacji jej nie pamiętają” napisał Rey. Warto zauważyć, że pomarańczowa rewolucja miała miejsce nie w 2014 a w 2004 roku i nie sposób dociec, czy to zwykła pomyłka w tekście, czy zupełnie nieprzypadkowa.„Podobnie Lyudmyła Kozlowska podawała, że była założycielką pierwszej ukraińskojęzycznej biblioteki na Krymie, jako 13-letnia uczennica Gimnazjum nr 1 w Sewastopolu. Nie ma śladu po tej bibliotece. W rzeczywistości pierwsza biblioteka ukraińska powstała w 1998 roku przy wsparciu ukraińskiej diaspory” kontynuuje Rey.
Wracając jednak do rosyjskiego wątku, Rey pisze odnośnie do biznesu brata Kozlowskiej a zarazem głównego donatora Fundacji Otwarty Dialog, Petra Kozlowskiego: „Głównymi odbiorcami spółki ZSS Majak w Sewastopolu są rosyjskie państwowe stocznie obsługujące marynarkę wojenną, szczególnie te, które budują lub remontują atomowe łodzie podwodne. Wynika to jednoznacznie z dostępnych artykułów, a nawet z oficjalnych rosyjskich biuletynów zamówień publicznych”, by chwilę potem dodać: „Spółka ZSS Majak w Sewastopolu chwali się swoim udziałem w międzynarodowych targach marynarki wojennej IMDS-2017 w Sankt-Petersburgu, pod patronatem prezydenta Putina. Organizatorami byli centrala eksportu uzbrojenia „Rosoboroneksport”, Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, Ministerstwo Przemysłu i Handlu, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Federalna Służba Współpracy Wojskowo-Technicznej.Co więcej dowodzi kryminalnych powiązań donatora fundacji twierdząc, że ludzie z otoczenia Petra Kozlowskiego brali m.in. udział w brutalnych eksmisjach mieszkańców bloków na Krymie, tzw. „czyszczeniu kamienic”.
W świetle tych faktów wydaje się, że zupełnie uprawnione jest wyciągnięcie wniosku, iż z Fundacji Otwarty Dialog musiało korzystać kilka służb specjalnych i czyjeś ponadnarodowe interesy coming outem Bartosza Kramka i całym zamieszaniem wokół fundacji zostały zagrożone. W szczerość intencji i bezinteresowność Marcina Reya, który pofatygował się sporządzić ponad 150-stronicowy raport, trudno bowiem uwierzyć. Trudno też uwierzyć w to, że bez konkretnych przyczyn raz broni Bartosza Kramka i jego małżonki, a raz ich pogrąża… Ewidentnie ktoś zaciera ślady… Pytanie tylko, czego?
Źródło: prawy.pl