Leszek Miller zabrał głos po kolejnym zamachu w Hiszpanii i zadrwił z Jacka Żakowskiego. Wypomniał mu, że „Ubolewał, że bin Ladena zastrzelili bez sądu, Hiszpanie zastrzelili pięciu. Gdzie proces?”
Leszek Miller, były szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej, skomentował zamach w hiszpańskim kurorcie Cambrils. Na miejscu, podobnie jak w Barcelonie, terroryści wjechali w ludzi samochodem. Wszyscy zostali zastrzeleni przez policjantów. Polityk zestawił to zdarzenie z felietonem Jacka Żakowskiego, lewicowego publicysty, który kilka lat wcześniej na łamach „Gazety Wyborczej” ubolewał nad faktem, iż Amerykanie zabili Osamę bin Ladena bez uprzedniego postawienia go przed sądem.
- Nie cieszę się i nie gratuluję Amerykanom, rządowi USA, prezydentowi Obamie ani komandosom, którzy dokonali brutalnej i niezbornej egzekucji. Przeciwnie. Ubolewam i jestem rozczarowany – pisał. Czy mianowicie bin Laden nie miał szansy nie zginąć z powodu, dla którego Ruby musiał zastrzelić Oswalda – zabójcę Johna F. Kennedy’ego – nim stanął on przed sądem? Inaczej mówiąc: czy Osama nie mógł doczekać procesu dlatego, że przed sądem wyjawiłby niewygodne dla części amerykańskiej i saudyjskiej elity szczegóły jego znanych (nawiązanych za sowieckiej okupacji Afganistanu) powiązań z amerykańskimi służbami i bliskich związków rodziny Ladenów z potężnymi rodami Ameryki, m.in. z Bushami? – pytał Żakowski.
Były przewodniczący SLD opublikował na swoim Twitterze wpis, w którym zestawił rozczarowanie publicysty faktem, iż bin Laden nie stanął przed sądem z zastrzeleniem pięciu terrorystów przez policjantów w Cambrils. - Żakowski ubolewał, że bin Ladena zastrzelili Amerykanie bez sądu. Hiszpanie zabili pięciu terrorystów. A gdzie proces? –wyszydził Leszek Miller.