Japończycy chcą, żeby ich roboty zastąpiły duchownych
Japońscy inżynierowie jednoczą się z buddystami w walce o usunięcie chrześcijaństwa.
Projekt Xian’er narodził się w 2016 roku. Łączy buddyzm z technologią. Za stroną duchową projektu stoi mnich Xianfan. Na terenie buddyjskiej świątyni Longquan na obrzeżach Pekinu zajął się testowaniem maszyny. Z wyglądu urządzenie przypomina żółtą zabawkę dla dzieci połączoną z figurką. Xian'er trzyma przed sobą ekran dotykowy. Jest wysoki na 61 centymetrów. Maszyna pozwala użytkownikowi m. in. na wspólne odmawianie mantr buddyjskich.
Odbiorcą docelowym produktu są osoby zaznajomione ze smartphone'ami. Za pomocą ekranu dotykowego maszyna pozwalała już w 2016 na uzyskanie odpowiedzi na 20 pytań odnośnie do buddyzmu i życia w świątyni buddyjskiej.
Zdaniem mistrza Xianfiana za pomocą sztucznej inteligencji robot wcieli się w rolę kapłana. Jak doniósł Reuters pozwoli on na duchową zmianę Chińczyków, bo: "Nauka i buddyzm nie są w sobie przeciwne, ale się uzupełniają i mogą być łączone i razem zgodne". Xian'er bowiem jest traktowany jako narzędzie w formie misjonarza. Oprócz niego istnieją już inne roboty-kapłani.
Protestanci stworzyli w Niemczech BlessU-2 na pięćsetlecie reformacji. Maszyna ta unosi ręce, które świecą się, jak błogosławi innych przy użyciu słów w siedmiu językach (także po polsku). Na tym tle robotyka i antychrześcijaństwo wydają się odległe, choć mają właśnie punkt zbieżny w naukach Marcina Lutra. Myśl protestancka bowiem wpłynęła na Karola Marksa, a ten znów ukształtował skoncentrowany na technologii ruch hakerów, dziś rozwiniętych w wielopłaszczyznowy ruch haktywistów. Maszyna BlessU-2 łączy oba trendy. Jak zapewnił rzecznik kościoła protestantów Sebastian von Gehren niemiecka maszyna: "jest eksperymentem zmierzającym do zainspirowania dyskusji".
Nurty marksizmu pod hasłami "inspiracji do dyskusji" dokonują profanacji, czy bluźnierstw m. in. w sztukach teatralnych. Wizytator obchodów 500-lecia reformacji w Wittenberdze, związany z protestanckim kościołem w Hesse i Nassau Stephan Krebs nie sprzeciwił się wprowadzaniu maszyn do kościołów: "Maszyna nie powinna zastępować błogosławieństwa pastora. W przyszłości nie będzie [ona] błogosławiła w każdym kościele". Dodał, że: "Ideą jest sprowokowanie debaty. Ludzie z ulicy są ciekawi, rozbawieni i zainteresowani".
Redaktor First Things John Daniel Davidson wskazał, że maszyna BlessU-2 jest znakiem upadku duchowego Europy. W efekcie problematyka zła jest redukowana, tak jak chciał tego Marks z jego powiedzeniem "religia jest opium dla ludu", do wymysłu ludzkiego. Wprowadzanie maszyn do świata duchowego przekracza granice sacrum i profanum. Na tym jednak nie koniec.
Robot Pepper przypomina człowieka. Jego pomysł zrodził się w 2014 roku. Na Life Ending Industry Expo w Tokio producent zademonstrował go 23 sierpnia 2017. Twórcy maszyny poinformowali, że ich rozwiązanie pozwala na zastąpienie buddyjskiego mnicha w trakcie obrządków pogrzebowych. Firma Nissei Eco Co opracowała dla Peppera oprogramowania do intonowania mantr pogrzebowych. Zdaniem twórców zastąpienie duchownego przez maszyny zapewnia 1750 dolarów oszczędności. Pepper kosztuje bowiem 450 dolarów, a wynajęcie mnicha do pochówku w Chinach 240 tys. jenów, co stanowi równowartość 2200 dolarów.
Rolę Peppera skomentował Tetsugi Matsuo. Ów buddyjski mnich stwierdził, że robot może "rozbudzać wygląd 'duszy' [w oryg. heart]" i dodaje, że "'dusza' jest podstawą religii". Zapewne dlatego twórcy wskazują, że obrządek pogrzebowy "odprawiany" przez robota Pepper może być transmitowany na żywo.
W optyce chrześcijańskiej przeniesienie kwestii duchowych z człowieka na maszynę jest wynaturzeniem. Mistrz Xianfan odwołuje się do buddyzmu i jego wizji ludzi. Pełna nazwa Xian’er brzmi Wartościowy Głupi Robot Mnich (w dialekcie pekińskim "er" znaczy "głupi").
Recenzenci możliwości robotów-księży i robotów-kapłanów pominęli, że w imię buddyzmu dochodzi do aktów przemocy. Buddyjska organizacja Bodu Bala Sena w 2013, jak podało BBC, spaliła 70 domów w Oakkan po tym jak muzułmańska dziewczynka wjechała na rowerze w mnicha. Dwa lata później o tym samym ugrupowaniu napisała redaktorka New York Times Rohini Mohan, że jego znakiem jest przemoc.
Podróżnik Wojciech Cejrowski przytoczył w jednym ze swych programów modlitwę buddyjską: "Ty, który otworzyłeś usta i pokazałeś kły, Ty, który masz troje oczu na strasznej twarzy, Ty, który założyłeś na siebie wieniec z czaszek, Ty, obdarzony twarzą, na którą nie da się patrzeć, Ciebie uwielbiam". Takie głosy są marginalizowane. Recenzje maszyn-kapłanów pomijają oprócz wymiaru relacji człowieka z duchownym także, co zawierają treści intonowane przez maszyny, nawet jeśli niosą one zagrożenia duchowe.
Oprócz przeniesienia człowieka w przestrzeń bez Boga (co jest cechą buddyzmu) i nakierowaniem go ku sobie (człowiek już nie potrzebuje kapłana, używa maszyny, aby go zastąpiła) technologia przekracza tutaj granice moralne.
Na łamach Watykańskiej Akademii Nauk fizyk Dominique Lambert stwierdził: "Maszyny są bardzo ważne w pomocy osobom ludzkim, ale są jakieś etyczne i antropologiczne kwestie odnoszące się do zastąpienia ludzi przez maszynę, ponieważ wiele zadań wykonywanych przez ludzi, decyzje moralne i tak dalej nie mogą być wykonywane przez maszynę. Stąd jest istotne przywrócenie unikalnego miejsca ludzkiego istnienia w sztucznej inteligencji". Innymi słowy technika musi być ograniczona moralnością i prawem naturalnym, aby nie szkodziła ludziom.
Xian’er, Pepper, BlessU-2 wprowadzają precedens za marksizmem, że kwestie postrzegania świata są dyskusyjne, a co za tym idzie - zmienne. Za tym idzie formatowanie człowieka m. in. w duchu New Age, czy odrzucającego chrześcijaństwo jako przeżytek. Gilbert Keith Chesterton skomentował tę postawę: "Kto nie wierzy w Boga, wierzy we wszystko".
Jacek Skrzypacz
Źródło: prawy.pl