Chłodny browarek polskiej marki, czy zagraniczna i niezdrowa tandeta?

0
0
0
/

Chłodne piwko lubi wypić niejeden Polak, szczególnie wieczorem po upalnym, letnim dniu. Lubimy też konkretne marki, coraz częściej staramy się zwracać uwagę na producentów i chętniej patrzymy na złocisty napój, niż na wino czy wódkę. Niestety, browarna rzeczywistość nie jest taka złocista, jak wydaje się być na reklamach.

Mityczne hasła

Według CBOS-u Polacy mają sięgać po piwo ze względu na walory smakowe (18,4 proc.) oraz z powodu dobrego gaszenia pragnienia (15,3 proc.). Krzysztof Brzózka nie zgadza się z tymi opiniami. – Z uwagi na działanie alkoholu na mózg, nie jesteśmy w stanie na pewno stwierdzić, czy rzeczywiście to smak jest główną motywacją sięgania po drinka – mówi Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w rozmowie z PAP. Zwraca uwagę, że alkohol jest substancją psychoaktywną oddziałowującą na płaty czołowe mózgu.

O ile pijemy w ciągu roku mniej, niż Czesi czy Niemcy, o tyle serwujemy sobie mocniejsze dawki. W przeciwieństwie też do naszych sąsiadów, alkohol spożywamy na „jednorazowych” wydarzeniach. Jest również różnica w tym, jak mocne jest spożywane piwo. – Problem w tym, że tam najbardziej popularne są piwa o niskiej zawartości alkoholu – najczęściej nie więcej niż 3,5 proc. Polacy lubią zaś piwa mocne, w których zawartość procentowa alkoholu wynosi 5,5- 6,5 proc. – zauważa Brzózka.

Ogromny biznes na niskich kosztach

Właściciele browarów koszą na naszych preferencjach ogromne pieniądze. Cena piwa nie wynika bynajmniej jedynie z powodu kosztów i podatków. Pomijamy produkcję rzemieślniczą, która ma ograniczony zasięg i znikomy udział w rynku i skupimy się na produkcji przemysłowej.

Butelka piwa – po podliczeniu kosztów surowcowych i podatków – to około 50 groszy (sic!) za sztukę. Część słodu – nieraz ponad połowę – zastępuje się innym składnikiem, np. kukurydzą lub syropem glukozowym. Brzeczka zaś miewa niższy ekstrakt, czyli zamiast 11-12 proc. ekstraktu wagowego, piwo posiada 8 proc..

Cena za samą butelkę wynosi od 8 gr. za plastikową do 50 gr. za butelkę szklaną. Koszt produkcji wódki przemysłowej jest podobny. Za półlitrową butelkę trzeba zapłacić 1,50-2 zł. Najtańsze opakowanie zaś kosztuje 50 gr.

W przeliczeniu na litr 100 procentowego etanolu, koszty produkcji przemysłowego piwa i wódki są do siebie bardzo zbliżone. Dlaczego więc akcyza na piwo wynosi niewiele więcej, niż koszt produkcji, zaś w przypadku wódki jest prawie sześciokrotnie wyższa?

Dlaczego faworyzuje się piwo?

Dr Marian Szołucha na łamach wgospodarce.pl zwraca uwagę, że „tylko w przypadku napojów spirytusowych stawka akcyzy zależy od zawartości w nich czystego alkoholu”. – Dla wina punktem odniesienia jest litr gotowego wyrobu. Podatek od piwa oblicza się na bazie stopnia zawartości ekstraktu. Rezultaty? Etanol w piwie spożywamy za prawie trzykrotnie niższą cenę niż w wódce czy whisky. Ba, zdarza się, że mocniejsze piwo jest opodatkowane niżej niż słabsze – zauważa dr Szołucha.

Warto spojrzeć na twarde dane. Ponad 80 proc. rynku piwa jest w rękach Kompanii Piwowarskiej (należącej do japońskiej grupy Asahi), Grupy Żywiec (należącej z kolei do grupy Heineken) oraz Carlsberg Polska. Wszystkie one zaś ostatecznie są w rękach zagranicznego kapitału.

Czy rozwiązaniem będzie zmniejszenie akcyzy na wódkę? Niekoniecznie. Warto jednak teraz – w okresie wprowadzania zmian i nowych ustaleń finansowych – zauważyć i poprawić absurdalne dysproporcje między opodatkowaniem produktów z tej samej branży. Zarówno eksperci jak i sami producenci zwracają uwagę, że sytuacja jest absurdalna i powoduje chaos. A tak istotna dla państwa branża (ponad 12 miliardów zł z tytułu VAT i akcyzy) powinna być jasna i przejrzysta.

Dominik Cwikła

Fot. za Pixabay.com

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną