JP Morgan w Polsce – czy naprawdę jest się z czego cieszyć?

0
0
0
/

Z dr. nauk ekonomicznych Danielem Alainem Koroną rozmawia Alicja Dołowska Wicepremier Mateusz Morawiecki z zadowoleniem mówi o przyciągnięciu do Polski największego banku amerykańskiego JP Morgan, który chce ulokować w naszym kraju jedną z siedzib. Twierdzi, że to szansa dla polskich inżynierów i informatyków, którzy zamiast szukać świetnie płatnej pracy i perspektyw za granicą, będą się mogli realizować we własnym kraju. Mieliśmy banki repolonizować, tymczasem po Niemcach i Francuzach jako potężną konkurencję wpuszczamy Amerykanów. Jak Pan to ocenia? – Jest wiele propagandy, zważmy że to polityk ogłasza przyciągnięcie do Polski banku. Tymczasem wejście JP Morgan do Polski nie jest żadną nowością, czy zaskoczeniem. Po pierwsze JP posiada swoje biuro w Polsce już od 1995 roku. Ponadto, informacja o takiej możliwości, stworzenia jednej z głównych siedzib, pojawiła się już w mediach w kwietniu br. a plany są jeszcze starsze, albowiem w marcu delegacja JP Morgan szukała nieruchomości w Warszawie. Tą decyzję wiąże się z Brexitem, choć - moim zdaniem - ma ona podłoże szersze. W tym roku utworzono też JP Morgan Europe Limited sp. z o.o – oddział w Polsce. A zatem działania JP były wcześniejsze, niż zapowiedzi wicepremiera. Twierdzi on, że to szansa dla polskich inżynierów i informatyków, którzy będą mogli realizować się w Polsce a nie zagranicą. W zapowiedziach deklarowano otwarcie ośrodka administracyjnego zatrudniającego na początek kilkadziesiąt osób, a docelowo kilka tysięcy. Otóż nie wiemy, ile miejscowych – Polaków zatrudni JP Morgan. Ciekawe, czy wyższa kadra zarządzająca to będą cudzoziemcy. W JP Morgan Europe Limited sp. z o.o. oddział w Polsce – zarządzającymi są cudzoziemcy. Odnośnie wynagrodzeń, znajomy specjalista z banku, ubiegający się o pracę w ostatnich 2 latach zauważył, że w zagranicznych bankach oferowano ten sam poziom wynagrodzeń, co w polskich. Jeżeli chodzi o wejście nowego Banku do Polski, to głównym problemem w latach ubiegłych nie było tworzenie oddziałów czy nowych banków przez obcy kapitał, ale przejęcie polskich banków przez banki zagraniczne, które w ten sposób zapewniały sobie udział w rynku bankowym. Dla zagranicznych podmiotów, kupno polskiego banku było tańsze i szybsze, niż stworzenie własnego banku, sieci itd. Ale w bieżącym przypadku nie mówimy o przejęciu polskiego banku, czy udziałów w bankowości tradycyjnej, a jedynie o próbie wejścia i przejęcia udziału rynkowego bankowości inwestycyjnej, który w Polsce ma wciąż spore możliwości rozwojowe. Czy nie będzie to hamowało rozwoju PKO BP i innych polskich banków? Morawiecki mówi, że JP Morgan nie jest bankiem detalicznym, lecz głównie prowadzi działalność bankowości inwestycyjnej. Wg. niego „To są zupełnie różne dziedziny działalności gospodarczej i niekonkurencyjne względem polskich banków" Ale polskie banki też mają działalność inwestycyjną, bo chyba o kredyty dla przedsiębiorstw tu chodzi i zarabianiu na nich, prawda? - JP Morgan sam nie jest bankiem detalicznym, ale do grupy należy Chase Manhattan Bank, który nim jest. Nie wiemy czy za wejściem JP Morgan, następnie nie wejdzie i ten podmiot. Ale nawet, jeżeli pominąć tą kwestię, to twierdzenie że JP Morgan nie będzie konkurencyjny względem polskich banków jest gołosłowne. Co prawda, JP Morgan z założenia to bank inwestycyjny czyli bank specjalizujący się w gwarantowaniu emisji papierów wartościowych, obrocie papierami inwestycyjnymi oraz inwestowaniu, który nie zbiera depozytów od ludności i podmiotów gospodarczych, który nie prowadzi rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych czy lokat, ale nie oznacza to, iż nie jest konkurencyjny. Bankowość inwestycyjna obejmuje bowiem operacje na rynku papierów wartościowych (np. działalność brokerską, działalność dealerską, pośrednictwo w sprzedaży papierów wartościowych, projektowanie i handel finansowymi instrumentami pochodnymi, organizację własnych i obcych emisji, gwarantowanie emisji), Operacje na rynku pieniężnym np. papierami dłużnymi czy instrumentami pochodnymi, tworzenie i zarządzanie funduszami, aktywami klientów, doradztwo finansowe. Obecnie granica pomiędzy bankowością inwestycyjną a tradycyjną (tj. depozytowo-kredytową) się zatarła i niektóre tradycyjne banki oferują produkty, które były wcześniej domeną wyłącznie banków inwestycyjnych. Polskie banki też oferują takie produkty „inwestycyjne”, a zatem jakaś rywalizacja nastąpi. Minister Morawiecki jest też po rozmowach z Goldman Sachs i innymi instytucjami. I twierdzi, że chodzi głównie o wsparcie procesów w zakresie zarządzania ryzykiem, kredytami, projektami - czyli kompetencje techniczne, inżynierskie, informatyczne". Jeśli chodzi o umiejętność zarządzania ryzykiem, to brzmi to jak żart. Przecież od błędów zarządzania ryzykiem przez Lehman Brothers rozpoczął się ostatni wielki kryzys w 2008 roku, który się rozprzestrzenił zasadzie domina. Gdyby nie gigantyczne dofinansowanie z budżetu USA czy Niemiec, za które zapłacili podatnicy, JP Morgan i inne banki mogły ogłosić niewypłacalność. Internauci piszą, że to najgorszy zagraniczny kapitał. I przypominają, że Goldman Sachs robił też księgowe machlojki z rządem Grecji, pomagając w oszukiwaniu UE, co spowodowało, że Grecja znalazła się na skraju bankructwa. A może ich kapitał pomoże nam rzeczywiście nakręcić inwestycje? - Co do kompetencji technicznych, inżynierskich, informatycznych, zarządzania ryzykiem, które przyniosą nam zagraniczne podmioty – to w dużej mierze żart. O co w rzeczywistości chodzi, by zrozumieć dam przykład. Niektóre banki w Polsce korzystają z programu informatycznego SAS, który jest produktem firmy amerykańskiej. Cena roczna licencji jest uzależniona od wysokości aktywów (jak rosną, cena rośnie, jak spadają cena nie spada, tylko się utrzymuje). Dziś już bez tego programu te banki nie są w stanie funkcjonować, a zatem bank jest uzależniony od obcego podmiotu, wytwórcy tego programu. I jest to sposób na stałe wyciąganie pieniędzy, praktycznie za nic, bo płaci się wciąż za ten sam produkt. Pamiętajmy, że nie ma wsparcia za darmo, nikt nie zainwestuje w Polsce by zrobić nam przyjemność. Oczywiście JP Morgan zainwestuje jakieś środki, ale nie po to, by Polska się rozwijała, ale by na tym zarobić w ten czy w inny sposób. Czy istnieje zagrożenie, że bank o tak ogromnych aktywach będzie mógł wpływać na politykę gospodarczą Polski. Polska nie będzie tu miała nic do powiedzenia? - JP Morgan Chase & Co to ogromny holding firm z branży finansowej, obecny w Stanach Zjednoczonych oraz ponad 60 krajach na całym świecie. Zatem to gracz o bardzo dużych możliwościach finansowych. Taki gracz z racji renomy, skali, zawsze ma preferencyjną pozycję w stosunku do innych pomniejszych. Dla wyobrażenia: aktywa JP to ponad 2,5 bln dolarów, to wielokrotnie więcej niż polski budżet, polskie PKB czy możliwości Narodowego Banku Polskiego, a przecież JP np. prowadzi operację na rynku pieniężnym. Zatem taki podmiot ze względu na swoją siłę może być niebezpieczny. Czy może pomóc w nakręceniu gospodarki, inwestycji? Owszem, ale należy być z tym ostrożnym, albowiem zbyt duże zaangażowanie jednego podmiotu potrafi uzależnić, a tym samym i zwiększyć możliwość destabilizacji. Trzeba pamiętać o tzw. zdolnościach absorpcyjnych rynku. Każda gospodarka posiada pewien potencjał w danym czasie i pewne możliwości rozwojowe, absorpcyjne. Przerost kapitału na parkiecie prowadzi do boomu spekulacyjnego, przerost inwestycji przegrzewa rynek, itd. Po latach ożywienia, przychodzi wówczas kryzys. A zatem taki podmiot jest w stanie zdestabilizować taką gospodarkę jak nasza. JP Morgan przez to, że jest trzecim bankiem na świecie pod względem wartości aktywów będzie w stanie taniej wycenić koszt kredytu niż np. PKO BP. Kwestia skali grać tu będzie zasadnicza rolę. Morawiecki wprowadza konkurenta o globalnym zasięgu. Chodzi o to, że polskie banki dysponują za małym zasobem pieniężnym na potrzeby rozwojowe Polski ? - Jednak na razie nie wiemy w jakim zakresie JP zamierza realnie działać i czy placówka w Warszawie ma służyć tylko do ekspansji na polski rynek, czy też szerzej - całej Europy Środkowo-Wschodniej, nie wiemy jakie środki będą zainwestowane. Podejrzewam, że nie będą one tak znaczące jak się nam wmawia, wszak inny bank amerykański Citibank nie wykorzystał swojej obecności do znaczącego przejęcia rynku. Innymi słowy, więcej medialnego rozgłosu, niż w jest to warte na razie w rzeczywistości. W przyszłości zaś zobaczymy. A co do argumentu zbyt małych zasobów pieniężnych w Polsce na potrzeby rozwojowe – to ideologiczny mit, który od początku lat 90-tych lansowano, by uzasadnić niektóre decyzje niekorzystne dla kraju. Kapitał w Polsce był i jest, ale w przeszłości źle go wykorzystywano, marnotrawiono, ba! nawet celowo go niszczono (pamiętamy prywatyzację przez likwidację). Napływ środków z zewnątrz może pomóc, ale nie zastąpi konieczności rodzimego rozwoju, także w sferze bankowości.   Daniel Alain Korona – dr nauk ekonomicznych, prezes Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną