Gazety dla pań? Zdziwicie się, co jest w środku

0
0
0
/

Co jakiś czas z racji zawodu lubię przyglądać się klimatowi prasowej mentalności, a obserwując genderową ideologizację Europy, z obowiązku, bo proszę mi wierzyć, że bez przyjemności, przeglądam to i owo. Kupiłam więc tzw. gazetę "dla pań". Kolorową, błyszczącą, śmiertelnie nudną i… dokonałam analizy zawartości. Sądziłam, że jeśli ktoś kupuje jakąś gazetę, wydając określoną sumę pieniędzy, to czegoś... choć czegokolwiek się z niej może dowiedzieć. Oczywiście nie trzeba się zawsze dowiadywać rzeczy doniosłych i ważnych - wszystko zależy od specjalizacji danego wydawnictwa. Pod jakim kątem się przypatruje prasie felietonista-filozof, można się domyśleć. Przyznam się, że po wielu obserwacjach poważniejszych periodyków, niewiele już mnie dziwi, ale lakierowana gazeta z dziś mnie naprawdę zadziwiła! Postanowiłam zestawić, co jest na poszczególnych stronach, bo w głowie mi się nie mieści powód, dla którego ta gazeta i jej podobne, są w ogóle jeszcze na rynku? Skoro jednak są, to ktoś je kupuje, prawda? O co chodzi? Otóż cały ten lakierowany, landrynkowy i dość usztywniony w swej papierowej materii produkt, na 134 strony, prezentuje konkretną, całostronicową reklamę dokładnie  na 51 z nich! Do tego dochodzi spis treści, dwie strony na krzyżówki, horoskop (typowe zagrożenie duchowe), natomiast pozostałe strony w swych treściach – dokładnie 26 takich stron, są podzielone na pół, z czego jedna połowa to też… reklama! A zatem pozostaje kilka stron jakiejś treści. I mówiąc "jakiejś" – mam na myśli to, że ona naprawdę jest "jakaś", żeby nie powiedzieć byle jaka, ale nieprzypadkowa! Właściwie innej się nie spodziewałam, ona po prostu dokładnie zawierała tematykę podprowadzającą pod oferty konkretnych produktów, umieszczonych na kolejnych stronach. Oczywiście, że reklamy bywały zawsze w gazetach, ale tu już nic poza nimi niemal nie zostało! Jasne też, że gazetki reklamowe też istniały od lat na rynku, ale niech ktoś mi odpowie na pytanie, dlaczego ma się za nie płacić? To bardzo nieuczciwe ze strony wydawcy, że wydaje produkt, który jest w rzeczy samej zbiorem reklam z cenami włącznie, do tego dodaje kilka tekstów rozbudzających pragnienie kupienia danego towaru, z zastraszeniem włącznie, na przykład jeśli chodzi o leki, które "koniecznie trzeba mieć", bo jak nie, to stanie się to, co opisane zostało w poprzedzającym reklamę artykule. Na koniec mam pytanie, z którym naprawdę nie mogę sobie poradzić. Kto jeszcze we współczesnym świecie kupuje takie gazety? Przecież reklama – uczciwa, czy nie - jest po prostu ofertą, z którą ktoś przychodzi do klienta i za możliwość zapoznania się z nią, nie płaci się na naszej planecie? Czy się mylę? Bo może zgubiłam gdzieś jakiś aspekt wiedzy o nowomodzie marketingowej?...  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną