Choroba Alzheimera zamiatana pod dywan

0
0
0
/

Wrzesień jest miesiącem, w którym szczególnie powinno się pamiętać o chorobie Alzheimera. Nic z tych rzeczy. W ramach obchodów odbędzie się konferencja, ukaże się kilka artykułów w prasie. I na tym koniec. Ani we wrześniu, ani w innym miesiącu to schorzenie nie interesuje rządzących. Resort zdrowia zdaje się od lat nie dostrzegać tego problemu. Ale chowanie głowy w piasek nie spowoduje, że problem zniknie. Ba, on ciągle narasta, a prognozy dotyczące tej choroby są niepokojące. Ciężka i nieuleczalna choroba neurologiczna została opisana przez lekarza Aloisa Alzheimera już w 1906 roku. I od tego czasu właściwie nic się nie zmieniło, zarówno w diagnostyce, jak i w jej rokowaniach. Tak samo jak kiedyś pozostaje groźną i nieuleczalną chorobą. Badacze jedynie stwierdzili, że wokół przekaźników neuronowych w mózgu u niektórych ludzi gromadzi się złe białko. Dlaczego tak się dzieje, nie wiadomo. Rokowania są tak samo niedobre teraz, jak i sto lat temu. Choroba jest nieuleczalna. Jej przebieg jest w dużej mierze indywidualny. W zależności od czasu jej zdiagnozowania trwa od 8 do 14 lat. Dotyka ludzi po sześćdziesiątce, ale zdarzają się przypadki zachorowań w wieku czterdziestu lat. Skłonności genetyczne nie odgrywają większej roli i dotyczą zaledwie 1 procenta. Z pierwszym niepokojącym symptomem mamy do czynienia wówczas, gdy zaczynają się kłopoty z bieżącą pamięcią. Zapominamy, co robiliśmy przed chwilą, lub kilka minut wcześniej. Natomiast doskonale pamiętamy wydarzenia z dzieciństwa lub z przed kilkudziesięciu lat. Podczas rozmowy mamy kłopoty z doborem słów, a nasze słownictwo zawęża się. Lekarz pierwszego kontaktu po rozmowie z nami powinien skierować pacjenta na badania przesiewowe. Powinien, ale tak się zwykle nie dzieje. Jeżeli sami o to nie poprosimy, to będziemy zbywani słowami, że to normalne w pewnym wieku mieć kłopoty z pamięcią. Możemy znacznie opóźnić wystąpienie tej choroby, stosując zdrowy tryb życia. Mówi się o diecie śródziemnomorskiej, aktywności fizycznej, no i głównie aktywności umysłowej. Trzeba mózg ciągle pobudzać do pracy, czytając, rozwiązując krzyżówki, grając w gry planszowe, być aktywnym w życiu społecznym. W chorobie wyróżnia się trzy etapy. W pierwszym chory potrzebuje jedynie doraźnej pomocy. Wystarczą wizyty kogoś bliskiego raz, dwa razy w tygodniu, sprawdzenie, czy chory bierze leki i jak sobie radzi. Drugi etap wymaga już nieustannej opieki. Powinno się wówczas zamieszkać z chorym na stałe. Może bowiem coś nabroić w domu – nie zakręcić gazu, kranu, zostawić otwarte drzwi, gdy wychodzi z domu. Może mieć kłopoty ze znalezieniem drogi powrotnej. Dlatego powinien mieć zawsze ze sobą karteczkę informującą o jego chorobie z numerem telefonu kontaktowego kogoś bliskiego. Nie wolno podawać swojego adresu, bo nie wiadomo kogo chory może ściągnąć do domu i narazić siebie na niebezpieczeństwo. Gdy choroba postępuje, zaczynają być kłopoty z mową, chodzeniem, z wykonywaniem codziennych czynności, które dotąd nie sprawiały żadnego problemu. Jak jest coraz mniejsze sterowanie mózgu czynnościami, to pozostaje zwykłe przyzwyczajenie. Dlatego musimy pobudzać chorego do chodzenia, mówienia. Chory może być agresywny, popadać w depresję, lub być nadmiernie pobudzony, nękany różnego rodzaju lękami. Z czasem powoli słabnie, aż w końcu przestaje wstawać z łóżka. I to jest ten trzeci etap, gdy opieka potrzebna jest przez całą dobę w dzień i w nocy. Trzeba wówczas sterować wszystkimi czynnościami chorego. Choroba Alzheimera to koszmar zarówno dla chorego, jak i jego opiekunów. Na wsparcie mogą liczyć jedynie ze strony stowarzyszeń alzheimerowskich. A pomoc państwa? Choć długość naszego życia znacznie się wydłużyła, a choroba u dziewięćdziesiątkolatków dotyka ich w aż w 50 proc., resort zdrowia się tym nie interesuje. Wprawdzie w UE działa Stowarzyszenie Alzheimerowskie, do którego również należymy. Ale 25 innych krajów Unii ma opracowany narodowy program walki z tą chorobą, jedynie my tego nie mamy. Nasze stowarzyszenia w 2012 roku razem z lekarzami specjalistami napisały założenia dla tego programu i złożyły je do Ministerstwa Zdrowia, a dwa lata temu na sejmowej komisji senioralnej rozpatrywano ten problem i poproszono NIK o opracowanie raportu na temat sytuacji ludzi chorych i ich opiekunów. Raport powstał i to bardzo rzetelny, krytyczny wobec resortu zdrowia, który właściwie nic w tej dziedzinie nie robi, a na dodatek nie wykorzystuje istniejących już możliwości. Ministerstwo Zdrowia nadal nie widzi potrzeby stworzenia oddzielnego programu. A w Europie przewiduje się, że wzrost zachorowań na chorobę Alzheimera do 2035 roku zwiększy się trzykrotnie, zaś do 2050 roku pięciokrotnie. Konieczne są kompleksowe rozwiązania i niedostrzeganie problemu do niczego dobrego nie doprowadzi. Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną