Polacy najbardziej okłamywanym narodem UE

0
0
0
/

Ani rząd Donalda Tuska, ani największe partie opozycyjne nie zdecydowały się na deklarację, że Polska wejdzie do strefy euro jedynie w drodze referendum, nie mówiąc już o tym, że mogłyby w ogóle nie deklarować przyjęcia wspólnej waluty.  Wszystko wskazuje na to, że powtórzy się historia z traktatem lizbońskim, który został Polakom odgórnie narzucony, ponieważ tego właśnie chciała władza, i to niekoniecznie nasza...

 

Gdyby rządzący Polską politycy z takim uporem budowali kraj, z jakim go niszczą, bylibyśmy dzisiaj europejską potęgą pod każdym względem. Kiedy po raz pierwszy od momentu upadku dawnego ustroju komunistycznego Polacy odzyskali nadzieję na normalne życie, gospodarka ruszyła z miejsca, przedsiębiorcy korzystali z kredytów i w sposób błyskawiczny rozwijali swoje firmy, władza postawiła sobie za zadanie ukrócić ten "proceder".

 

Kluczowymi posunięciami w tym kierunku były: gwałtowne i astronomiczne podwyższenie stóp procentowych, co skutkowało przybierającym rozmiar plag egipskich upadkiem zadłużonych w bankach przedsiębiorstw, oraz szeroko rozumiany "plan Balcerowicza". Dokładnie  tego samego, który teraz peroruje na spotkaniach grupy tzw. Oburzonych, co na przyszłość nie wróży niczego dobrego, gdyż świadczy o tym, że opozycja jest rekrutowana z ludzi systemu. To, co Waldemar Kuczyński nakazał Tadeuszowi Mazowieckiemu, Leszek Balcerowicz wykonał wzorowo, a nawet możnaby rzec, iż aż nazbyt dokładnie - odebrał Polakom pieniądze i je zniszczył.

 

Wtedy też mniej więcej, po opadnięciu euforii związanej z pozornym wyzwoleniem, rozpoczął się okres "Rzeczpospolitej aferalnej", który w zasadzie trwa do tej pory bez nadziei na jakąkolwiek zmianę. Kolejne afery, kolejne "samobójstwa" i "tragiczne wypadki", a także walka na zapleczu dawnych służb, które świetnie odnalazły się w nowej rzeczywistości, zresztą przez nie współtworzonej.

 

Mijały wybory za wyborami, a Polacy ciągle łudzili się, że w końcu musi być lepiej. Po drodze - największe kłamstwo w tym okresie: czekający nas unijny raj na ziemi. Do dziś mam w pamięci "negocjacje" naszego członkowstwa, sukcesy odtrąbiane za sukcesami w prowadzonych rozmowach... Koniec końców okazało się, że weszliśmy na fatalnych warunkach, nie zabezpieczeni przed zachodniokapitalistycznym krwiopijczym kapitałem, którego "inwestycje" w Polsce - nota bene chwalone w zasadzie przez wszystkie strony sceny politycznej - doprowadziły do likwidacji polskiego przemysłu oraz gwałtownego odpływu pieniędzy z kraju, który przecież dysponował mimo zniszczeń epoki PRL naprawdę potężnym potencjałem.

 

Ks. prof. Stanisław Koczwara zwykł mawiać, że żaden rozbiór nie zniszczył Polski do tego stopnia, co ostatnie dwadzieścia lat rządów i nie sposób się z tą konstatacją nie zgodzić. Polska jest niczym ten kolonialny niewolnik, któremu już obnażono plecy, a za chwilę zacznie się wymierzać baty. Za co? Za to, że Polacy jeszcze pozostali w Ojczyźnie i nie wyemigrowali, a przynajmniej w zdecydowanej większości.

 

Lada dzień wybierzemy przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego na kolejną kadencję. Wielu  wyborców naprawdę poważnie się zastanawia, czy ich głos się w ogóle liczy, skoro politycy i tak nie uznają narodu jako suwerena, tworząc quasioligarchię, a w każdym bądź razie twór, który z demokracją niewiele ma wspólnego. Chwilę po nich zapewne zostanie nam narzucona wspólna waluta i kolejny strumień pieniędzy popłynie szeroką strugą na Zachód.

 

Po raz kolejny przyjdzie nam zastanawiać się, jak to się mogło stać, że znowu zostaliśmy oszukani.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną